Każdemu warto patrzeć na ręce, również Służbie Więziennej - powiedział szef MS Zbigniew Ziobro, odnosząc się do zawiadomień NIK ws. programu "Praca dla więźniów". Jak dodał, jedynie jedno z tych zawiadomień prokuratura uznała za dające podstawy do prowadzenia postępowania.

Na wtorkowej konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odpowiadał m.in. na pytania związane z publikacjami dotyczącymi zawiadomienia NIK ws. "Pracy dla więźniów".

"Rzeczpospolita" podała we wtorek, że poznańska Prokuratura Regionalna odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Najwyższej Izby Kontroli, która dopatrzyła się nieprawidłowości w programie "Praca dla więźniów" i w grudniu skierowała kilkanaście zawiadomień o zaniżaniu stawek najmu hal, w których pracują skazani. "Po negatywnym raporcie Izby z programu wycofały się dwie duże firmy. Służba Więzienna nie wyklucza więc, że pozwie NIK o odszkodowanie za straty, jakie spowodował raport" – dowiedziała się nieoficjalnie "Rzeczpospolita".

Gazeta przypomniała, że w "grudniu 2019 r. Marian Banaś nie zostawił suchej nitki na jednym z kluczowych projektów rządu, autorstwa byłego wiceministra Partyka Jakiego, poświęconym zatrudnieniu więźniów. Banaś złożył aż 15 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników podległych ministrowi".

Według informacji "Rzeczpospolitej", Prokuratura Regionalna w Poznaniu, gdzie trafiły doniesienia, oceniła jednak, że nie popełniono przestępstwa.

Pytany o to szef MS Zbigniew Ziobro podkreślił, że "jeżeli chodzi o pracę więźniów, doszło do wielkiej zmiany na plus". "Więźniowie w Polsce prawie w ogóle nie pracowali, zanim zostałem ministrem sprawiedliwości. Po wprowadzeniu przez nas programu +Praca dla więźniów+ zatrudnienie więźniów wzrosło niemal o 100 proc. w stosunku do liczby wcześniej pracujących" - mówił.

Minister przyznał, że na skutek "ataku" na program doszło do wycofania się dwóch dużych firm, które chciały budować zakłady przywięzienne. Jak ocenił, wokół programu została stworzona "atmosfera niejasności". "Ja jestem zwolennikiem kontroli, NIK jest bardzo potrzebną instytucją i dobrze, że kontroluje też Służbę Więzienną i Ministerstwo Sprawiedliwości, bo tak powinno być. Każdemu warto patrzeć na ręce, również Służbie Więziennej" - powiedział.

Wskazał przy tym, że w ramach każdej dużej instytucji mogą zdarzyć się "jakieś nieprawidłowości". Jak powiedział, "spośród tych kilkunastu zawiadomień, które trafiły do prokuratury, w jednym wypadku zawiadomienie prokuratorzy uznali za dające podstawy do prowadzenia postępowania i będą weryfikować, czy rzeczywiście nie doszło do nieprawidłowości".

Dodał, że kilkanaście pozostałych zawiadomień można nazwać "ślepakami". "Mam więc wrażenie, że tutaj nie chodziło o składanie zawiadomień, tylko o coś zupełnie innego" - stwierdził.

Raport dotyczący programu "Praca dla więźniów" Najwyższa Izba Kontroli opublikowała w grudniu ub.r. Wynikało z niego, że wykryte zostały liczne nieprawidłowości w finansowaniu inwestycji i remontów realizowanych ze środków publicznych. W związku z wynikami kontroli NIK podjął decyzję o skierowaniu 16 zawiadomień do prokuratury. Dodatkowo rozpoczął ogólnopolską kontrolę, która objęła Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej oraz siedem innych jednostek. (PAP)