Uważam, że Robert Biedroń jest dziś największą nadzieją polskiej polityki - powiedział PAP b. wiceszef SLD Krzysztof Gawkowski, który wcześniej we wtorek ogłosił decyzję o odejściu z szeregów tej partii. Jeżeli będzie chciał ze mną współpracować, nie zamykam żadnych drzwi - dodał.



Swoją decyzję o odejściu z szeregów SLD polityk ogłosił na Facebooku.

"W dniu dzisiejszym złożyłem rezygnację z członkostwa w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To była bardzo trudna decyzja, bo ponad osiemnaście lat, które spędziłem w partii pozostawiło we mnie wiele ciepłych wspomnień, a ludzie, których dzięki Sojuszowi poznałem zawsze stanowić będą dla mnie niewyczerpane źródło inspiracji" - oświadczył Gawkowski.

"W życiu każdego człowieka jest czas, w którym coś się zaczyna, ale i kończy. Przez ostatnie lata zawsze starałem się swoją pracą i zaangażowaniem służyć lewicowym wartościom najlepiej jak potrafiłem. Wiem jednak, że nie był to czas wolny od błędów. Wszystkich, których zatem gdzieś po drodze zawiodłem – przepraszam, a ludziom, którzy mnie przez lata wspierali – dziękuję" - dodał.

B. wiceprzewodniczący Sojuszu życzył jednocześnie koleżankom i kolegom z SLD "sukcesów i dobrych decyzji, zarówno tych programowych, jak i personalnych".

Zapewnił też, że lewica "była, jest i będzie" dla niego najcenniejszą wartością. "Kilka lat temu, w swojej książce +Obudzić państwo+ pisałem, że lewica to wrażliwość społeczna, podejmowanie wyzwań przyszłości, brak uprzedzeń i przesądów. Nie zmieniłem podglądów i nie zamierzam w sprawach fundamentalnych dla lewicy chodzić na skróty" - zaznaczył Gawkowski.

Do jego wpisu odniósł się w komentarzu przewodniczący Sojuszu Włodzimierz Czarzasty. "Dziękowałem Ci osobiście, podziękuję też publicznie" - napisał.

Pytany o plany polityczne po odejściu z SLD w rozmowie z PAP, Gawkowski powiedział, że na tę chwilę ich nie ma. Podkreślił, że jest "człowiekiem lewicy, który uważa, że w Polsce lewica musi być silna, odpowiedzialna i nie walczyć o przejście progu wyborczego, tylko może być realną alternatywą i dla Platformy, i dla PiS-u".

Polityk zapewnił zarazem, że kibicuje Sojuszowi, bo taka partia jest potrzebna, a jej elektorat powinien mieć na kogo głosować. "Ale patrzę na to bardziej otwarcie i uważam, że przed nami trudne 11 miesięcy, które, jeżeli nie będzie odważnych decyzji, zostaną zmarnowane, bo PiS ponownie wybory wygra" - zaznaczył.

Dopytywany, czy widzi swoją przyszłość w którymś z istniejących ugrupowań lewicowych, Gawkowski zwrócił uwagę, że "dużo jest ludzi, którzy mają poglądy lewicowe, a nie są zagospodarowani, dużo jest środowisk, które pozostają dzisiaj bez zaplecza politycznego". "Ja będę rozmawiał ze wszystkimi, bo uważam, że lewicy potrzeba dzisiaj mądrości poszukiwania porozumień" - zadeklarował.

PAP zapytała w tym kontekście b. wiceszefa SLD, dlaczego - jako zwolennik jednoczenia lewicy - odchodzi z partii w momencie, w którym zarówno ta partia, jak i m.in. Partia Razem zadeklarowały gotowość rozmów o współpracy.

"Ja nie wierzę w zjednoczenie lewicy; dla mnie ono jest opowieścią tylko po to, żeby ratować wizerunek po wyborach samorządowych - to jest dzisiaj markowanie tylko zjednoczenia, a nie prawdziwe zjednoczenie" - stwierdził polityk.

Według Gawkowskiego do zjednoczenia nie dojdzie, bo "wszyscy mają naukę 2015 roku". "Dzisiaj trzeba szukać alternatywy, która będzie mogła uwieść wyborców, przede wszystkim programem i narracją, którą przedstawi. Po wyborach widać, że to nie było tak, że ktoś uwiódł: SLD nie miało najlepszego wyniku, Razem odniosło porażkę" - przekonywał.

Pytany o stosunek do ugrupowania budowanego przez Roberta Biedronia, b. wiceprzewodniczący Sojuszu stwierdził, że Biedroń jest "największą dzisiaj nadzieją polskiej polityki. "Tak uważałem, jak byłem w SLD i tak uważam; jeżeli kiedyś będę mógł pomagać mu w wyborach prezydenckich, to na pewno się w taki projekt prezydencki zaangażuję" - oświadczył b. wiceszef SLD.

Zastrzegł też, że nie ma na ten moment wiedzy, czy Biedroń będzie zainteresowany współpracą z nim. "To nie jest tak, że jestem po jakichś rozmowach albo przed rozmowami z Biedroniem. Jeżeli będzie chciał współpracować, to ja nie zamykam żadnych drzwi, ale to są Roberta decyzje, a nie moje" - mówił b. wiceszef SLD.

Gawkowski był wiceszefem Sojuszu od czasu objęcia przez Włodzimierza Czarzastego funkcji lidera ugrupowania na początku 2016 r. Wcześniej m.in. pełnił w SLD funkcję sekretarza generalnego. W 2015 r. był jednym z negocjatorów porozumienia, które doprowadziło do zawiązania koalicji wyborczej pod nazwą Zjednoczonej Lewicy. Działał też jako samorządowiec - dwukrotnie był wybierany na funkcję radnego miasta w Wołominie (z list SLD), a w latach 2010-2014 był radnym sejmiku województwa mazowieckiego.

W ostatnich wyborach na przewodniczącego Sojuszu był jednym z konkurentów Czarzastego, opowiadając się za kontynuacją rozpoczętego przed wyborami parlamentarnymi projektu Zjednoczonej Lewicy; nie przeszedł jednak do drugiej tury, przegrywając niewielką różnicą głosów z Jerzym Wenderlichem.