Catherine Ashton prowadzi nabór na ponad 30 nieobsadzonych stanowisk ambasadorskich w unijnej dyplomacji.
Jedno z nich jest wyjątkowo ważne dla Polski. To stanowisko szefa delegatury UE w Tbilisi. Gruzja jest ważnym państwem z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej i odgrywa kluczową rolę w projektach infrastruktury energetycznej wspieranych przez UE. Z informacji „DGP” wynika, że to Bułgar, a nie Polak będzie jednak reprezentował Unię w Tbilisi.
– Oficjalnie sprawa obsady Tbilisi jest otwarta – mówi „DGP” poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski. – Wiadomo jednak, że kto inny obejmie stanowisko. Mieliśmy na to ochotę, ale szala przechyliła się na korzyść Bułgara – dodaje. Podobne informacje uzyskaliśmy również od innej osoby z polskiego MSZ.
Szefowie delegatur są dobierani na podstawie rozmowy z Ashton. Nie zdają specjalnych egzaminów i nie przechodzą wielostopniowej kwalifikacji. Decyzja jest zatem w dużej mierze uznaniowa i zależy od lobbingu danego państwa za swoim kandydatem. Jak pisaliśmy wczoraj – powołując się na raport Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych – Polska w tej rywalizacji nie wypada dobrze. Ze 115 stanowisk żadnego nie piastuje Polak.
Przed kilkoma tygodniami Warszawa zabiegała o placówkę unijną w Kabulu. Kandydatem na szefa delegatury w Afganistanie – czyli w kraju, gdzie walczy 2,5 tys. polskich żołnierzy – był były szef Agencji Wywiadu, a obecnie szef MSZ-owskiej Akademii Dyplomatycznej Andrzej Ananicz. Przegrał rywalizację – mimo że zna perski, a język dari, dialekt perskiego, jest jednym z języków oficjalnych Afganistanu – z Litwinem Vygaudasem Uszackasem. Jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, Uszackas jako eksszef dyplomacji był „wyższy szarżą”.
Z punktu widzenia Polski zarówno Kabul, jak i Tbilisi to ważne miejsca. W Afganistanie jesteśmy siódmym pod względem wielkości kontyngentem międzynarodowej koalicji walczącej z rebelią talibską. Tymczasem szefowi delegatury UE podlegają trzy obszary: bezpieczeństwo, polityczny wymiar zaangażowania Unii w Afganistanie i pomoc rozwojowa.
W Gruzji z kolei gwarantem kruchego pokoju po wojnie o Osetię Płd. w sierpniu 2008 r. jest właśnie Unia Europejska, która niebawem wyśle do Tbilisi swojego nowego przedstawiciela. Przez Gruzję przebiega również ropociąg Baku – Tbilisi – Ceyhan transportujący ropę naftową ze złóż nad Morzem Kaspijskim do Europy z ominięciem Rosji. Ma również przebiegać przez nią planowany gazociąg Nabucco, uniezależniający Europę od dostaw surowca z Rosji.
Jak powiedziano nam wczoraj w MSZ, Polska cały czas walczy o wysokie stanowisko w centrali Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych – zastępcy Catherine Ashton. Również wczoraj dyrektor departamentu polityki europejskiej w MSZ Artur Harazim powiedział, że dokument PISM opisuje „stan historyczny”. Przyznał, że jego resort zdawał sobie sprawę z niedoreprezentowania Polski w unijnej dyplomacji. Rządu w batalii o unijne stanowiska broniła też wczoraj „Gazeta Wyborcza”. Jeden z jej publicystów przekonuje, że przypadną nam dwa stanowiska szefów delegatur UE z puli 30 obecnie wymienianych.
pw