Bogate kraje Zachodu nie chcą dzielić się z biednymi nowoczesnymi technologiami oraz finansowo wspierać ich w wysiłkach zmierzających do ochrony klimatu ponad stu przywódców państw z całego świata przyjechało do Kopenhagi na rozpoczynający się dziś wielki szczyt klimatyczny ONZ.
Choć deklarują konieczność zredukowania emisji gazów cieplarnianych (GHG), to 12 dni negocjacji wcale nie musi zakończyć się podpisaniem nowego porozumienia. W Kopenhadze rozpoczyna się batalia o ogromne pieniądze.
– Nie sądzę, byśmy zawarli w duńskiej stolicy porozumienie naszych marzeń – powiedział na dwa dni przed rozpoczęciem wielkiego szczytu klimatycznego ONZ prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva. Powtórzył, że bogaty Zachód powinien finansowo wspomóc państwa rozwijające się w walce z ociepleniem klimatu. – Kluczowy jest dla nas transfer nowoczesnych technologii, bez którego biedniejsze kraje nie będą mogły się rozwijać, nie zanieczyszczając jednocześnie ziemskiej atmosfery – dodał.
Słowa brazylijskiego prezydenta doskonale oddają konflikt, który jest wpisany w istotę prac nad nowym ogólnoświatowym porozumieniem klimatycznym mającym od 2012 r. zastąpić protokół z Kioto. Spór dotyczy tego, kto ma ponieść koszty wprowadzenia proekologicznych zmian w gospodarce: wszyscy po równo czy też bogaci powinni łożyć więcej, skoro bogactwo zawdzięczają przemysłowej rewolucji.



Bogaty Zachód jest pod stałą presją. Od lat pojawiają się raporty, z których wynika, że drogo zapłacimy za dotychczasowy rozwój cywilizacji, jeśli nic nie zmienimy. Na razie w opracowaniach zmieniają się liczby, które z roku na rok są większe. Przed podpisaniem w 1997 r. protokołu z Kioto alarmowano, że zaniechanie działań na rzecz powstrzymania zmian klimatycznych będzie kosztować kilka miliardów dolarów. W 2006 r. brytyjski ekonomista Nicholas Stern szacował, że zmiany klimatu będą kosztować 5,5 mld euro, i to tylko w ciągu 10 najbliższych lat. Teraz Międzynarodowa Agencja Energetyki prognozuje, że każdy rok bez protokołu z Kopenhagi będzie kosztował 0,5 mld dol.
– Te ogromne sumy potrafią przerazić. Ale ci, którzy ostrzegają przed kosztami, zazwyczaj nie mówią, że przystosowanie przemysłu do nowych rozwiązań będzie równie drogie i że te pieniądze będą pochodzić z naszych kieszeni – komentuje w rozmowie z nami Helen Bennion z londyńskiego Environmental Change Research Centre.
Jeśli protokół z Kopenhagi wejdzie w życie, będziemy świadkami prawdziwej zielonej rewolucji. I to w dodatku bardzo drogiej. Zmiany dotkną te branże, które są największymi trucicielami: transport, energetykę, górnictwo oraz budownictwo. Amerykańska Heritage Foundation szacuje, że z powodu ekologii bezrobocie wzrośnie w USA o dalsze 2 proc. (już z powodu kryzysu przekracza 10 proc., a bez pracy jest 16 mln Amerykanów). Wzrośnie także – aż o 114,9 tys. dol. – zadłużenie statystycznej amerykańskiej rodziny (dziś wynosi rekordowe 746,8 tys. dol.). – Wysokie ceny energii, redukcja miejsc pracy, mniejszy eksport spowodują zmniejszenie rocznego PKB nawet o 571 mld dol. do 2030 r. – wynika z raportu American Council for Capital Formation i National Association of Manufacturers. Choć Chiny rywalizują z Ameryką – i pewnie ucieszyłyby się z osłabienia USA po przyjęciu ekologicznych zobowiązań – tym razem mają podobne obawy jak USA. Naukowcy z Renmin University szacują, że ekologiczne zobowiązania będą kosztować Chiny co najmniej 30 mld dol. w ciągu 10 lat. – Podwyżki są nieuniknione. Z pewnością przyjdzie nam płacić więcej produkty, do których wytworzenia potrzebne są paliwa kopalne – mówi nam Jiang Kejun z pekińskiego Instytutu Badań nad Energią.
Ale globalne ocieplenie to także szansa. Amerykańska Rada Bezpieczeństwa Narodowego przewiduje, że na zmianach klimatycznych spośród wszystkich państw świata najbardziej zyska Rosja. W raporcie „Globalne trendy 2025. Przemiany świata” stwierdzono, że Moskwa uzyska o wiele łatwiejszy dostęp do nowych złóż ropy i gazu. To wszystko pokazuje, jak skomplikowana jest mapa interesów uczestników szczytu i jak trudno będzie o kompromis. Bo ochronę klimatu można przeliczyć na dolary, juany czy ruble. Od lat robi to internetowa strona JunkScience.com. Od czasu wejścia w życie protokołu z Kioto w 2005 r. działa na niej licznik. Z wyliczeń JunkScience.com wynika, że na powstrzymanie zmian klimatycznych świat wydał już ponad 721 mld dol. Dzięki tym pieniądzom udało się obniżyć temperaturę ziemi o siedem tysięcznych stopnia.