Legnicka prokuratura prowadzi śledztwo ws. czerpania korzyści z prostytucji w mieszkaniu należącym do posła PO Roberta Kropiwnickiego. Przesłuchano świadków, nikomu nie postawiono zarzutów – powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz.

Śledztwo, które zostało wszczęte 7 lipca, obejmuje okres od czerwca do grudnia 2015 r. Śledczy sprawdzają, czy mieszkanie należące do posła PO służyło do czerpania korzyści z prostytucji.

"Wniosek o przeprowadzanie postępowania sprawdzającego, które zaowocowało wszczęciem śledztwa, wpłynął do legnickiej prokuratury z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu. Ta zaś otrzymała materiały dotyczącej tej sprawy, w tym publikacje prasowe i skargi mieszkańców, z Prokuratury Krajowej" - poinformowała rzeczniczka.

"Śledztwo jest w toku. Przesłuchano do tej pory wielu świadków, nikomu nie postawiono zarzutów" - powiedziała Łukasiewicz. Dodała, że przesłuchana została, m.in. jedna z kobiet, która wynajmowała mieszkanie. "Przyznała ona, że w mieszkaniu świadczyła usługi seksualne, ale na własny rachunek, nikt nie czerpał z tego korzyści. Dodała, że w sprawie mieszkania kontaktowała się tylko z pośrednikiem" - powiedziała prokurator.

O tym, że Kropiwnicki prowadzi w mieszkaniu agencję towarzyską, mówił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w styczniu podczas dyskusji nad ustawami reformującymi prokuraturę i łączącymi funkcje ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego.

O sprawie przypomniał piątkowy "Super Ekspress" informując o zeznaniach prostytutki, która wynajmowała mieszkanie posła od biura nieruchomości.

"Dzisiejsze fakty wskazują na to, że poseł Kropiwnicki nie mówił prawdy, wstyd mi, że zasiadam z takim posłem w Sejmie. Tacy ludzie, jak on, w mojej ocenie, kompromitują Polskę" - powiedział PAP wiceminister Jaki. Jak ocenił, Platforma powinna wyrzucić, lub co najmniej zawiesić Kropiwnickiego w prawach członka partii, do czasu zakończenia śledztwa przez prokuraturę.

Jaki powiedział też, że czeka, aż poseł Kropiwnicki go przeprosi, "a przede wszystkim biednych ludzi, z których zrobiono wariatów, jak mówili o agencji (towarzyskiej) w jego mieszkaniu".

Sam Kropiwnicki oceniał wypowiedź Jakiego jako "obrzydliwe kłamstwo". Zażądał od niego 20 tys. zł na cele charytatywne oraz publicznych przeprosin.

W piątek odbyła się pierwsza rozprawa w tej sprawie. Jaki podnosił przed sądem, że chroni go immunitet, a jego słowa padły z sejmowej mównicy. Sędzia odmówiła odrzucenia pozwu, uznając, że sprawa może być przedmiotem rozprawy w trybie cywilnym. Wiceminister uznał jej postawę za stronniczą i zapowiedział wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec niej.