Łódzcy radni zaapelowali w środę do ministra sprawiedliwości, Sejmu i Senatu o podjęcie działań przeciwko sprzedaży dopalaczy. Według nich władze samorządowe wyczerpały już prawne możliwości eliminowania procederu sprzedaży tych substancji.

Uchwałę w tej sprawie miejscy rajcy przyjęli jednogłośnie na środowej sesji Rady Miejskiej.

Według łódzkich samorządowców walka ze sprzedażą dopalaczy wymaga natychmiastowych i zdecydowanych działań. Ich zdaniem "wyczerpały się już prawne możliwości eliminowania procederu sprzedaży tych substancji przez władze samorządowe". Dlatego - jak napisali w uzasadnieniu uchwały - "postanowili wystąpić w tej sprawie z apelem do organu władzy publicznej, który dysponuje niepomiernie większymi możliwościami prawnymi oraz autorytetem”.

Dokument skierowany został do Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego oraz - jak zaproponowali radni PiS - również do Sejmu i Senatu.

Zdaniem wiceprzewodniczącego łódzkiego samorządu Pawła Bliźniuka (PO) walka z dopalaczami nie ma barw politycznych. Jak zaznaczył najważniejsze jest to, żeby skutecznie zakazać ich sprzedaży.

Podczas spotkania z mediami Bliźniuk przypomniał, że od kilku miesięcy w centrum Łodzi działa sklep z dopalaczami. Zwrócił uwagę, że patrole straży miejskiej i policji są stale w pobliżu, jednak ich działania się niewystarczające. Teraz - jak mówił - piłka jest po stronie Prokuratora Generalnego.

"Sanepid, policja oraz magistrat przesłali stosowane informacje do prokuratury. Apelujemy, aby Prokurator Generalny przyjrzał się tej sprawie i skutecznie zaniechał tego procederu" – powiedział Bliźniuk.

Jego klubowa koleżanka Urszula Niziołek–Janiak podkreśliła, że sklepy z dopalaczami to nie jest tylko problem Łodzi. "Wyczerpaliśmy już nasze możliwości, które daje nam obecnie obowiązujące prawo lokalne" – oświadczyła.

Zdaniem łódzkich radnych bez zmian ustawowych skuteczna walka z dopalaczami będzie nieskuteczna. "Od strony legislacyjnej Sejm i Senat mają szerokie pole do popisu" – podkreślił przewodniczący klubu radnych SLD Sylwester Pawłowski.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka w Łodzi policja systematycznie kontroluje cztery takie sklepy, w których niejednokrotnie zabezpieczano podejrzane substancje.

Dopalacze to potoczne określenie mających działanie psychoaktywne substancji i ich mieszanek, nieznajdujących się na liście substancji kontrolowanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Za ich wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu grożą kary pieniężne na mocy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Natomiast za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Z danych konsultanta krajowego w dziedzinie toksykologii klinicznej wynika, że w 2015 r. zgłoszono łącznie ok. 7,2 tys. podejrzeń zatruć dopalaczami, w tym prawdopodobnie 24 zgony mogące mieć związek z ich zażyciem. Najwięcej przypadków zatruć wystąpiło na terenie województw: śląskiego, łódzkiego, wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego oraz lubuskiego. (PAP)