Ofensywa Państwa Islamskiego w Syrii i w Iraku była jednym z najważniejszych wydarzeń mijającego roku na świecie. W ciągu kilku miesięcy islamscy fanatycy podbili ogromne tereny w Iraku i Syrii i stworzyli tam swoje własne „państwo”. Szybko stali się największym postrachem na Bliskim Wschodzie.

Powstanie Państwa Islamskiego to efekt rządów szyitów w Iraku oraz skutek uboczny trwającej od trzech lat wojny domowej w Syrii. Islamscy fanatycy byli jednymi z tych, którzy walczyli o obalenie prezydenta Baszara al-Asada. Kiedy sunnicka mniejszość w Iraku była coraz bardziej marginalizowana przez rząd w Bagdadzie, radykałowie, niosąc na sztandarach hasła religii i wyzwolenia, łatwo przejęli kontrolę nad północnym i zachodnim Irakiem.

Na podbitych terenach fanatycy utworzyli islamski kalifat pod wodzą samozwańczego lidera Abu Bakr al-Baghdadiego. Nowy twór ma swój własny hymn, walutę, a nawet urząd cenzury dziennikarzy. Panują tam surowe przepisy radykalnego islamskiego prawa, szariatu.

Islamiści przeprowadzali brutalne egzekucje chrześcijan, szyitów, jazydów, a nawet swoich braci w wierze - sunnitów, którzy nie chcieli się im podporządkować. Ścieli też kilku zagranicznych dziennikarzy i pracowników organizacji pomocowych. Dysponują nowoczesną bronią, zrabowaną irackiej armii. Przez wiele krajów i organizacji międzynarodowych zostali oskarżeni o czystki etniczne i zbrodnie przeciwko ludzkości.

Od sierpnia koalicja kilkunastu krajów pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych przeprowadza naloty na pozycje islamistów w Syrii i w Iraku. Eksperci szacują, że w ostatnich tygodniach ofensywa radykałów została zastopowana. Irackiej armii udało się odbić z rąk Państwa Islamskiego jedną z największych rafinerii ropy naftowej. To właśnie pieniądze ze sprzedaży ropy są głównym źródłem dochodu islamistów.