Polskojęzyczne szkolnictwo na Białorusi ponownie zagrożone. Władze pracują nad nowelizacją ustawy o edukacji, która pozwoli władzom lokalnym decydować, w jakim języku będzie odbywać się nauczanie - narodowym, czy też mniejszości narodowej.

Zmiany mają dotyczyć licznych przedmiotów humanistycznych. W opinii Tomasza Pisuli z Fundacji Wolność i Demokracja, nowelizacja ma być bezpośrednim ciosem w białoruskich Polaków. Jej celem jest osłabienie polskiej mniejszości. Jednym z filarów niezależnego Związku Polaków na Białorusi jest jego działalność edukacyjna, a ograniczając ją, Aleksander Łukaszenka ogranicza możliwości grupy społecznej, która jest w stanie mu się przeciwstawiać.

Tomasz Pisula zwraca także uwagę na obecną sytuację w regionie. Odkąd Unia Europejska skupiła się na wschodzie Ukrainy, Aleksander Łukaszenka z ostatniego dyktatora Europy stał się partnerem do rozmów i gospodarzem dialogu pomiędzy Rosją, Ukrainą i Unią. W opinii komentatora, prezydent Białorusi wykorzysta do granic możliwości szansę, którą mu daje Zachód, i będzie starał się jak najwięcej trudnych dla niego spraw rozwiązać właśnie teraz, gdy jest lepiej postrzegany na europejskich salonach. Dlatego też można spodziewać się kolejnych kroków przeciwko polskiej mniejszości, nie tylko związanych ze szkolnictwem na Białorusi. Tomasz Pisula zakłada, że kolejne działania Łukaszenki mogą być także wymierzone w białoruską opozycję.
Na Białorusi działają obecnie dwie szkoły z językiem polskim jako wykładowym - w Grodnie i Wołkowysku.