Przez niechlujną dokumentację medyczną pacjent może stracić zdrowie, ale i łatwiej wywalczy odszkodowanie - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Gazeta dodaje, że lekarzom zdarza się zapominać wpisywać w historii choroby zlecenia na badania, ich wyniki i daty. Niedokładnie też spisują wywiady. Może to mieć daleko idące skutki zarówno dla lekarza, szpitala, jego ubezpieczyciela, jak i dla pacjenta.

Zwłaszcza w procesie sądowym, który wytacza chory, podejrzewając lekarza o błąd medyczny. Dokumentacja jest tu głównym dowodem, więc im więcej w niej luk, tym większe szanse na pacjent na wywalczenie odszkodowania.

"Rzeczpospolita" zauważa jednak, że lekarz, prowadząc niedokładnie dokumentację, co prawda ułatwia pacjentowi wygraną w sądzie, ale przede wszystkim może go skrzywdzić. Gazeta pisze o przypadku, gdy lekarz wypisał zlecenie w dokumentacji na rentgen pacjentowi z bólem barku zamiast wysłać go na EKG.

Zmorą pacjentów i aptekarzy są też niewyraźne recepty. "To może prowadzić do tragedii. W jednym z przypadków aptekarz błędnie odczytał nazwę leku, podał inny i w efekcie pacjent zmarł" - ostrzega Waldemar Truszkiewicz z Polskiego Towarzystwa Medycyny Ubezpieczeniowej.