Proces byłego szefa sztabu wyborczego Donalda Trumpa, Paula Manaforta, który stanął przed sądem w Wirginii, nabiera tempa. W czwartek prokuratorzy powołali na świadka jego byłego zastępcę Ricka Gatesa; jest to "gwiazda wśród świadków rządu" - pisze Reuters.

Proces Manaforta przed sądem w Alexandrii w stanie Wirginia rozpoczął się we wtorek; w jego trzecim dniu poinformowano, że prócz Gatesa zeznawać będą księgowi Manaforta.

Gates jest jednak najważniejszym świadkiem oskarżenia i obrona byłego szefa sztabu Trumpa dała już jasno do zrozumienia, że ma zamiar kwestionować jego wiarygodność.

Na Manaforcie ciąży 18 zarzutów karnych, które rozpatruje właśnie sąd federalny w Wirginii. Drugi proces, w Dystrykcie Kolumbii, ma się rozpocząć we wrześniu i przedmiotem rozprawy będzie co najmniej siedem zarzutów.

Prokurator specjalny Robert Mueller, który prowadzi śledztwo w sprawie Russiagate, postawił mu zarzuty karne dotyczące prania brudnych pieniędzy, niezarejestrowania się w USA jako tzw. zagraniczny agent (lobbysta na rzecz obcego państwa), składania fałszywych oświadczeń, oszustw bankowych i podatkowych oraz utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości i spisku na rzecz takiego utrudniania, a także usiłowania wpłynięcia na zeznania potencjalnych świadków.

Mueller oskarżył też o to współpracownika Manaforta Konstantina Kilimnika, podejrzanego o powiązania z rosyjskim wywiadem.

Na razie prokuratorzy w swym mowach - jak pisze AP - "idą tropem pieniędzy" i koncentrują się na gigantycznych honorariach, jakie Manafort uzyskał za działanie jako lobbysta i doradca na rzecz byłego, prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Prokuratorzy skupili się również na rajach podatkowych, w których Manafort ukrył te środki przed amerykańskim fiskusem, oraz jego ekstrawaganckich zakupach i inwestycjach, opłacanych przelewami z kont zagranicznych.

Prokurator specjalny ustalił też, że Manafort wykorzystywał zagraniczne konta bankowe, by opłacać byłych europejskich polityków przyjaznych wobec Ukrainy, a Kilimnik zaangażowany był w kosztowną, ocenianą na wiele milionów dolarów kampanię lobbingową w USA na rzecz Kijowa.

Po aresztowaniu w październiku 2017 roku Manafort został objęty aresztem domowym, a w czerwcu został aresztowany na sali sądowej, gdy postawiono mu zarzuty utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości i usiłowania wpłynięcia na zeznania świadków.

Manafort twierdzi, że jest niewinny. Jednak z prokuratorami współpracują - oprócz Gatesa - jego były zięć Jeffrey Yohai oraz inne osoby, których nie powołano jeszcze na świadków.

Gates, były wiceszef sztabu Trumpa, przyznał się w lutym do winy; specjalny prokurator oskarżył go między innymi o "spiskowanie przeciw USA" oraz składanie fałszywych zeznań.

Mueller, który ma bardzo szerokie uprawnienia w ramach swego dochodzenia, bada też, czy sztab wyborczy Trumpa był w zmowie z rosyjskimi władzami oraz czy Trump już jako prezydent próbował utrudniać prowadzenie śledztwa. Postawienie Manaforta przed sądem stanowi ważne zwycięstwo dla Muellera, który liczy na to, że zagrożony dożywociem były szef sztabu Trumpa pójdzie na układ i zacznie składać zeznania obciążające prezydenta i osoby z jego otoczenia.

AP podaje, powołując się na źródła wśród Republikanów blisko związanych z Białym Domem, że prezydent śledzi z niepokojem i irytacją proces Manaforta, który skłonił go w środę do wysłania serii napastliwych wpisów na Twitterze.

"Paul Manafort pracował dla Ronalda Reagana, Boba Dole'a i wielu innych bardzo prominentnych i szanowanych liderów politycznych" - napisał Trump. W innym wpisie zdystansował się jednak od byłego szefa sztabu: "Pracował dla mnie bardzo krótko. Dlaczego rząd nie poinformował mnie, że prowadzone jest przeciw niemu śledztwo?".

Trump wysłał też w środę tweet, w którym wezwał prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa, by "natychmiast" przerwał śledztwo ws. Russiagate, które prowadzi prokurator specjalny Mueller; nazwał je "brudną robotą", a zespół Muellera "hańbą dla USA".