Posłowie PO, Kukiz'15, Nowoczesnej i PSL podczas wspólnej konferencji prasowej zaapelowali w piątek do prezydenta, rządu i marszałka Kuchcińskiego o podjęcie dialogu z osobami protestującymi w Sejmie, przedstawienia im "konkretnej propozycji" oraz poprawienia warunków ich pobytu w Sejmie.

Szefowa klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz powiedziała, że na zakończonym w czwartek posiedzeniu Sejm nie przyjął ustaw, które spełniałyby postulaty protestujących osób niepełnosprawnych oraz ich opiekunów. "Dzisiaj chcielibyśmy zaapelować od rządu o podjęcie natychmiastowych działań, mających na celu zabezpieczenie godnego życia osób niepełnosprawnych" - oświadczyła.

"Tak naprawdę żądamy od marszałka (Sejmu), premiera, prezydenta i wszystkich polityków opcji rządzącej podjęcia dialogu" - powiedział prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że niepełnosprawnym powinna zostać przedstawiona "konkretna propozycja". Prezes PSL zapewnił też, że kluby opozycyjne są gotowe, aby zająć się nią "natychmiast", gdy zostanie złożona w Sejmie.

Podkreślił ponadto, że apel ten nie ma na celu wykorzystanie protestu do celów politycznych, tylko rozwiązanie obecnego kryzysu.

Kosiniak-Kamysz zaapelował też do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego o "stworzenia osobom niepełnosprawnym jak najlepszych warunków pobytu".

Andrzej Halicki (PO) ocenił z kolei, że rząd powinien wspierać najbardziej potrzebujących, zwłaszcza w sytuacji, "gdy tak chętnie chwali się sukcesami gospodarczymi". Zapewnił, że na czas trwania protestu posłowie klubów opozycyjnych będą wspierać niepełnosprawnych pozostających w Sejmie. "Sekretariaty będą funkcjonować, także jako możliwy do interwencji punkt informacyjny, bo mamy do czynienia także z próbą szykan".

Według niego, protestującym ogranicza się możliwość otwierania okien, dostępu do toalet oraz rehabilitantów. Zwrócił też uwagę na tymczasowe ograniczenie możliwości wejścia na teren parlamentu.

Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz ocenił, że problemy osób niepełnosprawnych pozostają nierozwiązane od wielu lat. Podkreślił, że priorytetem państwa powinna być pomoc najsłabszym, a takimi są - w jego ocenie - niepełnosprawni.

"W tej kwestii pójdę w koalicję z każdym, bo może ona dotyczyć absolutnie wszystkich; każdy może kiedyś mieć takie dziecko, albo być niepełnosprawnym" - powiedział.

Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestujący od 18 kwietnia w Sejmie domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy. W środę Sejm uchwalił ustawę, która zakłada, że renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowa regulacja ma wejść w życie 1 września 2018 r. z mocą od 1 czerwca.

Drugi postulat to wprowadzenie dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 zł miesięcznie. Protestujący przedstawili w poniedziałek kolejną propozycję w tej sprawie: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł, co dałoby w sumie 500 zł.

W środę Sejm uchwalił ustawę o szczególnych rozwiązaniach dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności - której projekt złożył w Sejmie klub PiS. Zakłada ona wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Według autorów ustawy, przyniesie ona gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie ok. 520 zł oszczędności.

Protestujący podkreślali w ostatnich dniach, że ustawa dot. szczególnych rozwiązań dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności nie spełnia ich postulatu dodatku rehabilitacyjnego w postaci 500 zł gotówki. Propozycję rządu nazywali "manipulacją" i podkreślali, że oczekują "żywej gotówki", nie zaś świadczeń rzeczowych.