To nie przypadek, że do zamachu na Skripala doszło dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi w Rosji; zamach ten wpisuje się w ostrą retorykę Putina, przyjętą kilkanaście dni przed głosowaniem - powiedział PAP Grzegorz Kuczyński, autor książki "Jak zabijają Rosjanie”.

"Wiemy, że trucizna (podana Siergiejowi Skripalowi - PAP) była produkowana tylko i wyłącznie w jednym instytucie w Moskwie. Mamy dwie możliwości: ktoś tę truciznę wykradł - i być może ku tej wersji będzie się oficjalnie przychylała sama Moskwa, natomiast wszystko wskazuje na to, że trucizna została wykorzystana przez rosyjskie służby" – powiedział PAP Grzegorz Kuczyński, autor książki „Jak zabijają Rosjanie. Ofiary rosyjskich służb od Trockiego do Litwinienki".

Kuczyński zaznaczył, że "tej trucizny nie powinno w ogóle być, bo na jesieni ubiegłego roku Rosja oficjalnie ogłosiła, że zniszczyła już do końca swój arsenał broni chemicznej".

Brytyjska premier Theresa May oświadczyła w poniedziałek w Izbie Gmin, że jest "wysoce prawdopodobne", iż to Rosja stała za próbą zabójstwa Skripala i jego córki Julii. Ujawniła, że w przeprowadzonym 4 marca w Salisbury ataku na byłego agenta użyto broni chemicznej znanej jako Nowiczok, która była w przeszłości produkowana i używana przez Rosję. Londyn zażądał wyjaśnień od Moskwy dotyczących tego, w jaki sposób produkowana przez nią broń chemiczna została użyta na terytorium Wielkiej Brytanii.

We wtorek agencja TASS podała, powołując się na rosyjskie MSZ, że Rosja nie będzie odpowiadać na ultimatum Londynu w sprawie Skripala, dopóki nie otrzyma od Wielkiej Brytanii próbek substancji, której według śledczych użyto podczas próby jego otrucia.

Jak wyjaśnił Kuczyński: "Tak jak w przypadku polonu-210 i Aleksandra Litwinienki mamy tu do czynienia bardziej z zabiegiem propagandowym, niż użyciem jakiegoś skutecznego narzędzia zabójstwa. Równie dobrze b. oficera GRU można byłoby zastrzelić, sprowokować jakiś wypadek lub dokonać mistyfikacji w rodzaju rzekomego samobójstwa. Moim zdaniem chodziło o wysłanie wyraźnego sygnału, że zrobili to właśnie Rosjanie".

Podejrzewa się, że Litwinienko został otruty herbatą zawierającą silnie radioaktywny izotop polonu-210, którą wypił na spotkaniu z byłym agentem rosyjskich służb specjalnych Andriejem Ługowojem i innym, nieznanym mu mężczyzną. Zmarł w londyńskim szpitalu po 23 dniach, 23 listopada 2006 roku.

Ekspert zaznaczył, że jednym z celów takich zamachów jest zastraszenie własnych obywateli. "Pokazanie im, że rosyjski reżim jest tak potężny, że może zabijać bezkarnie poza granicami Rosji, nawet w takich krajach jak Wielka Brytania" - dodał.

Podkreślił, że chodzi także oczywiście o ukaranie za zdradę osób, które sprzeciwiły się obecnej władzy. "Trzeci motyw to jest wysłanie sygnału politykom i społeczeństwom zachodnim, że Rosja jest na tyle zdeterminowana, że będzie się dopuszczała tego typu czynów nawet w samym sercu zachodnich demokracji" - dodał.

"To nie przypadkiem do tego zamachu doszło dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi w Rosji. Zamach ten wpisuje się w taką ostrą retorykę Putina, przyjętą kilkanaście dni przed głosowaniem" - podkreślił Kuczyński i przypomniał, że na kilka dni przed zamachem na Skripala miało miejsce słynne orędzie Putina do Zgromadzenia Federalnego, w którym straszył Stany Zjednoczone wojną atomową.

"Kilka dni później pokazał Zachodowi, że jest zdeterminowany i że jest gotów spełniać swoje groźby. Umiejscowił bym właśnie ten zamach w tej kampanii wyborczej" – zaznaczył Kuczyński.

W jego ocenie zamach na Skripala ma służyć wywołaniu konfliktu z Wielka Brytanią. "Chodzi o to, żeby tuż przed wyborami zwykli Rosjanie, którzy opierają swoją wiedzę o świecie i o tym, co się dzieje, na państwowej rosyjskiej telewizji, żeby widzieli tego wroga na Zachodzie, który próbuje skrzywdzić ich kraj chociażby wzywaniem do bojkotu Mundialu. Tego typu działania służą mobilizacji rosyjskiego społeczeństwa, skonsolidowaniu tych ludzi wokół przywódcy, wokół Władimira Putina, a to ma się przełożyć na jak najlepszy wynik w wyborach w najbliższą niedzielę i ma podnieść frekwencję, bo to też jest bardzo ważne dla obecnego prezydenta Rosji" - tłumaczył.

Skripal, były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, został w 2006 r. skazany na 13 lat więzienia za przekazywanie od lat 90. Brytyjczykom danych na temat działających w Europie rosyjskich agentów. W trakcie procesu przyznał się do postawionych mu zarzutów. W 2010 r. został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i objęty dokonaną na lotnisku w Wiedniu wymianą czterech rosyjskich więźniów na 10 szpiegów przetrzymywanych przez amerykańskie Federalne Biuro Śledcze (FBI). Po przybyciu do Wielkiej Brytanii zamieszkał w Salisbury. To właśnie w tym mieście 4 marca br. doszło do próby otrucia Skripala i jego córki Julii.