Polsce opłaca się ocieplić stosunki z UE ze względu na przyszły budżet Wspólnoty - pisze w czwartek fiński dziennik „Helsingin Sanomat” i zaznacza, że spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem nie przyniosło przełomu.

"Jeśli Polska nie podda się w sporze o sądownictwo, dlaczego miałaby zawracać sobie głowę tym, aby przypodobać się unijnym elitom? Można zastanawiać się nad powodami. Ale jak zwykle obstawia się pieniądze" - oceniła relacje Polska-UE była korespondentka "HS" w Brukseli Virve Kahkonen.Kahkonen przypomina, że w Brukseli wkrótce rozpoczną się negocjacje nad nowym siedmioletnim budżetem UE po 2020 roku. Podczas gdy mało prawdopodobne jest osiągnięcie jednomyślności w sprawie sankcji z artykułu 7 traktu UE, gdyż Węgry zapowiedziały już weto, narzędziem zdyscyplinowania Polski może być właśnie podział pieniędzy.

"Niesubordynacja i odstąpienie od podstawowych unijnych wartości może się zemścić, gdy dzieli się pieniądze ze wspólnej puli” - skomentowała publicystka.

"HS" przypomina, że UE udzieliła dużego wsparcia na rzecz rozwoju krajów Europy Środkowo-Wschodniej, aby podnieść je do poziomu bardziej zamożnych krajów członkowskich. W praktyce oznaczało to redystrybucję dochodu, np. od fińskich podatników do polskich.

Dziennik podkreślił, że Polska jest największym beneficjentem netto unijnych pieniędzy. W 2016 roku otrzymała z budżetu UE kilka miliardów euro więcej niż do niego wpłaciła, a w tym samym roku Finlandia wpłaciła do wspólnej kasy kilkaset milionów euro więcej niż z niej otrzymała.

Kahkonen zauważyła także, że obecnie na szczeblu UE wiele mówi się o tym, aby fundusze na rozwój krajów członkowskich, a w ekstremalnym przypadku również wszystkie dopłaty, powiązać z przestrzeganiem unijnych wartości podstawowych. Niemcy i Finlandia popierają stanowisko, zgodnie z którym kraje naruszające demokratyczne wartości i unikające zobowiązań mogłyby zostać ukarane zmniejszeniem dotacji.

Jednak według publicystki "jest jeszcze dość nieprawdopodobne, żeby kraje członkowskie osiągnęły porozumienie co do tak surowego mechanizmu karania".

"HS" odnotował także, że choć wtorkowa kolacja premiera Morawieckiego z przewodniczącym Junckerem zgodnie z komunikatem KE odbyła się "w przyjaznej atmosferze", to szef polskiego rządu nie zaoferował w Brukseli niczego nowego w kwestii rozwiązania kontrowersyjnych sporów. "Przybył do UE, aby wyjaśnić nowymi i łagodniejszymi słowami, dlaczego Polska nie zrezygnuje ze swojego stanowiska w kwestii sądownictwa" - czytamy w artykule.

Według fińskiego dziennika polskie władze w kontekście Brexitu zdają sobie sprawę z tego, przed jakimi trudnościami w negocjacjach budżetowych stoi UE, a „łatka narzekacza” nie przyniesie Polsce dobrych rezultatów w dyskusji nad wieloletnim budżetem UE. „Sojusznicy i dobre stosunki są ważne, jeśli chce się osiągnąć swoje cele w negocjacjach. Jeśli zostanie się zaszufladkowanym jako największy malkontent Europy, to będzie to słaby start” - podsumował "HS".