"Uwolnić więźniów politycznych!" - pod tym hasłem przebiegł w sobotę wiec zwołany przez rosyjską opozycję w piątą rocznicę masowej demonstracji na placu Bołotnym, po której nastąpiła seria procesów sądowych zakończonych karami więzienia dla demonstrantów.

Wiec w Moskwie odbył się za zgodą władz miasta. Ze sceny na Prospekcie Sacharowa, w miejscu, gdzie odbywało się w przeszłości wiele protestów, przemawiali działacze opozycji i obrońcy praw człowieka, m.in. były deputowany Giennadij Gudkow, szef moskiewskiego oddziału partii Jabłoko Siergiej Mitrochin, bloger i działacz z Saratowa Wiaczesław Malcew, szef Ruchu Praw Człowieka Lew Ponomariow.

Wszyscy przypominali o losie ludzi, którzy po demonstracji z 6 maja 2012 roku skazani zostali na kary pozbawienia wolności. Wśród zgromadzonych widać było fotografie ostatniego skazanego Iwana Niepomniaszczych, którego proces odbył się w grudniu 2015 roku . Mówcy wymieniali nazwiska Siergieja Udalcowa, który wyjdzie na wolność latem tego roku, i Dmitrija Buczenkowa - najnowszego z oskarżonych o udział w zajściach sprzed pięciu lat. Proces Buczenkowa wkrótce rozpocznie się w Moskwie; jego obrona twierdzi, że 6 maja 2012 roku nie było go na demonstracji ani w ogóle w stolicy.

Na scenie pojawili się ci uczestnicy demonstracji na placu Bołotnym, którzy już wyszli na wolność.

Wielu mówców przypominało o wydarzeniach w życiu politycznym Rosji po 2012 roku, w tym o zabójstwie jednego z liderów opozycji, byłego wicepremiera Rosji Borysa Niemcowa, konflikcie zbrojnym na Ukrainie, zaostrzeniu przepisów dotyczących zgromadzeń publicznych. W Rosji obowiązuje obecnie prawo pozwalające karać pozbawieniem wolności za wielokrotne naruszenie przepisów o zgromadzeniach publicznych.

Pierwszy w Rosji opozycjonista, który został skazany na podstawie tych przepisów - Ildar Dadin, zwrócił się z krótkim przemówieniem do zgromadzonych, którzy uczcili go okrzykami "Zuch!" (ros. mołodiec). Dadin wyszedł na scenę owinięty flagą ukraińską. Jeszcze wcześniej w jednym z przemówień zabrzmiały nazwiska Ukraińców odbywających kary w rosyjskich więzieniach: Ołeha Sencowa, Mykoły Karpiuka i Stanisława Kłycha.

Liczbę uczestników wiecu policja oceniła na 1000 osób, a prowadząca niezależne podliczenia inicjatywa Biełyj Sczotczik na 2,8 tysiąca. Organizatorzy podali liczbę 10 tysięcy.

Nie pojawił się na wiecu organizator wielotysięcznych protestów antykorupcyjnych z 26 marca Aleksiej Nawalny, który w ostatnich miesiącach stał się twarzą rosyjskiej opozycji. Działacze, którzy przemawiali na wiecu, wyrażali obawy, że wobec uczestników protestów z 26 marca, którzy nadal wzywani są na policję, mogą zostać wszczęte sprawy karne, tak jak wobec demonstrantów z placu Bołotnego.

Uczestnicy wiecu przynieśli plakaty, które nawiązywały do tych sprzed pięciu lat - były to hasła identyczne jak w 2012 roku bądź wyrażające protest przeciw represjom politycznym. Skandowano: "Rosja bez Putina!", "Rosja będzie wolna!". W tłumie powiewały rosyjskie flagi narodowe i sztandary rozmaitych ruchów politycznych - partii opozycyjnych, anarchistów, flagi z symbolami nawiązującymi do Rosji carskiej. Ze sceny wystąpili zarówno przedstawiciele nacjonalistów, jak i strajkujących obecnie w wielu regionach Rosji kierowców tirów.

6 maja 2012 roku, w przededniu inauguracji prezydenta Władimira Putina, na placu Bołotnym naprzeciwko Kremla doszło do starć sił specjalnych policji OMON z opozycjonistami, którzy żądali odejścia Putina, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W manifestacji wzięło udział około 15 tys. ludzi. Ponad 450 osób zostało zatrzymanych, po obu stronach byli ranni.

Postępowanie karne wszczęto wobec ponad 30 osób, procesy trwały w latach 2014-15, kilkanaście osób zostało skazanych na kary od 2,5 do 4,5 lat łagru. Po 2014 roku władze nie udzielały zgody na wiece w rocznicę protestów na placu Bołotnym, mityngi przypominające o tych wydarzeniach odbywały się bez zezwolenia i kończyły się zatrzymaniami.