Zbombardowany przez Rosję w marcu 2022 r. Polski Cmentarz Wojenny w Charkowie-Piatichatkach, na którym spoczywają ofiary zbrodni katyńskiej, wciąż jest zamknięty dla zwiedzających. Mogą tam być niewybuchy – przekazała administracja nekropolii. W lesie pod Charkowem - w pobliżu sanatorium NKWD - w 1940 r. grzebano przywożone ciężarówkami zwłoki polskich oficerów, mordowanych w piwnicach gmachu NKWD w Charkowie. Pierwszy transport do Charkowa wyruszył z obozu jenieckiego w Starobielsku w nocy z 5 na 6 kwietnia 1940 r.

"Przejście i przejazd na cmentarz zakazany! Niebezpieczeństwo wybuchów zagrażające życiu!" – ostrzega tablica informacyjna przed zamkniętą na kłódkę cmentarną bramą.

Decyzja po rosyjskim bombardowaniu

Przedstawiciel przedsiębiorstwa komunalnego, które zarządza cmentarzem Serhij Piżenko wyjaśnił, że decyzję o jego zamknięciu podjęto po rosyjskim bombardowaniu, gdy saperzy znaleźli tam niebezpieczne dla ludzi przedmioty.

"Znaleźli tam niewybuchy. Teren cmentarza został sprawdzony przez Państwową Służbę ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, jednak nie mamy dotąd oficjalnej odpowiedzi, czy można go otworzyć dla zwiedzających" – powiedział.

Pyżenko zapewnił, że mimo to nekropolia jest zadbana, a pracownicy dbają m.in. o stan powiewających nad nią flag Polski i Ukrainy. "Flagi są zawsze czyste, teren wokół cmentarza jest porządkowany. Wiosną, jak co roku, posadzimy tam kwiaty" – poinformował.

Cmentarz w Charkowie-Piatichatkach

Cmentarz w Charkowie-Piatichatkach leży na północnych obrzeżach miasta, tuż przy trasie, która prowadzi do Biełgorodu w Rosji. Do rosyjskiej granicy jest stąd tylko 25 kilometrów. W Charkowie każdego dnia po kilka razy wyją syreny alarmowe, ostrzegające przed atakami powietrznymi. Nie ma chyba tygodnia, by na miasto nie spadły wrogie rakiety, lub nie było ono atakowane przez rosyjskie wojska okupacyjne z użyciem dronów.

Przestrzegania zakazu wstępu na cmentarz pilnuje dyżurujący tam przez całą dobę ochroniarz. "Tu naprawdę jest niebezpiecznie, nie możecie wejść" – uprzedza. Słysząc, że jesteśmy dziennikarzami z Polski, pozwala jedynie na podejście do bramy i to tylko po wybrukowanej dróżce. "Nie wchodźcie na trawnik, kto wie, co mogło się tam zawieruszyć" – przestrzega.

Zniszczenia na charkowskim Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu

23 marca 2022 r. fotoreporter Andrzej Lange informował o zniszczeniach na charkowskim Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu, którego część stanowi cmentarz katyński. Spoczywa na nim ponad 4 tys. polskich wojskowych i cywilów zamordowanych przez NKWD w 1940 r.

"Na cmentarzu widać ślady po wybuchach, pociski trafiły (...) w tabliczki z nazwiskami polskich oficerów zamordowanych przez NKWD" - relacjonował. "Na krzyżach widać ślady po odłamkach, widzimy leje po bombach" - dodał.

Jedna rakieta trafiła w betonowe ogrodzenie, dwie w teren samego cmentarza, a w postument jednego z krzyży wbił się korpus pocisku kasetowego, którego odłamki zniszczyły m.in. cmentarne tabliczki.

Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie-Piatichatkach wzniesiono w latach 1999–2000. Jest to miejsce pochówku ofiar stalinowskiej czystki z lat 1937-38, a także oficerów Wojska Polskiego rozstrzelanych w zbrodni katyńskiej w 1940 r.

W lesie pod Charkowem - w pobliżu sanatorium NKWD - w 1940 r. grzebano przywożone ciężarówkami zwłoki polskich oficerów, mordowanych w piwnicach gmachu NKWD w Charkowie. Pierwszy transport do Charkowa wyruszył z obozu jenieckiego w Starobielsku w nocy z 5 na 6 kwietnia 1940 r.