Szczyt UE-USA zbliżył oba bloki w polityce zagranicznej, ale wciąż pozostają nierozwiązane problemy handlowe, w tym zawieszone do końca tego roku przez prezydenta Joego Bidena cła na aluminium i stal.

Spotkanie liderów unijnych instytucji z prezydentem Joem Bidenem było planowane na wiele miesięcy przed rozpoczęciem ataku na Izrael przez Hamas i miało przypieczętować nie tylko sojusz transatlantycki w obliczu wojny w Ukrainie, lecz także oddalić widmo protekcjonistycznych praktyk handlowych obu bloków. To ostatnie na razie się nie udało, a szczyt zdominowała bieżąca sytuacja w Strefie Gazy. Piątkowe rozmowy były też dużym testem przywództwa szefowej KE Ursuli von der Leyen, które jest coraz częściej kwestionowane, i to także przez unijnych urzędników.

Szczególne napięcia w Europie budziły w ostatnich dwóch tygodniach wypowiedzi i postawa szefowej Komisji na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Von der Leyen była krytykowana za jednostronne proizraelskie stanowisko w pełni zgodne z oczekiwaniami Stanów Zjednoczonych, a nieuwzględniające praw Palestyńczyków, którym UE od wielu lat dostarcza pomoc rozwojową i humanitarną. Według doniesień medialnych prawie 800 urzędników z zespołu ds. polityki zagranicznej, w tym ambasadorów UE, miało podpisać list, w którym sprzeciwiają się prowadzeniu przez szefową Komisji jednostronnych działań dyplomatycznych bez konsultacji z państwami członkowskimi. Choć rzecznicy KE nie odpowiedzieli na pytania o protest unijnych dyplomatów, to spór wewnętrzny może zażegnać oświadczenie z piątkowego szczytu, w którym USA i UE uznały prawo Izraela do obrony, ale zgodnie z prawem międzynarodowym, w tym prawem humanitarnym. „Jesteśmy zaniepokojeni pogłębiającym się kryzysem humanitarnym w Gazie” – czytamy w oświadczeniu parafowanym m.in. przez von der Leyen i Bidena. To duży gest administracji amerykańskiej wobec oczekiwań sporej części europejskiego establishmentu, który domagał się utworzenia korytarzy humanitarnych i możliwości dostarczania pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków. Ponadto jako jedyną drogę do trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie UE i USA wskazały rozwiązanie dwupaństwowe.

Brukseli zależało również na wyraźnym podkreśleniu, że Stany Zjednoczone nie wycofają się ze wsparcia walczącej z rosyjską agresją Ukrainy. Ostatecznie Biden postanowił zebrać w jeden pakiet pomoc dla Ukrainy i Izraela w wysokości 106 mld dol. Jednak do jego przyjęcia potrzebna jest zgoda Kongresu, który ma czas do 17 listopada, żeby podjąć działania w sprawie amerykańskiego przyszłorocznego budżetu. Administracja Bidena próbuje opanować sytuację na wszystkich frontach, dlatego też piątkowe rozmowy objęły również relacje z Chinami, co do których państwa europejskie prezentują często odmienne stanowiska – od konieczności zerwania relacji z Pekinem po utrzymanie dotychczasowej współpracy. Co istotne, w oświadczeniu UE i USA określiły swoją politykę wobec Chin jako „jednolitą” i choć Państwo Środka ma być traktowane jako partner gospodarczy, to transatlantycki blok zapowiedział, że nadal będzie ograniczał zależności od chińskich dostaw w strategicznych sektorach gospodarek. Wspólny front dyplomatyczny udało się utrzymać podczas piątkowych rozmów, jednak dwustronne relacje handlowe nie budzą już takiego optymizmu po obu stronach Atlantyku.

Uczestniczącej w rozmowach von der Leyen oraz szefowi RE Charlesowi Michelowi zależało na zapewnieniu, że cła na import europejskiej stali i aluminium nałożone przez Donalda Trumpa w 2018 r. i tymczasowo zawieszone przez Bidena w 2021 r. odejdą do lamusa. Waszyngton za taką deklarację oczekiwał wyjęcia amerykańskich spółek spod części unijnych zielonych regulacji. USA próbowały także przekonać liderów unijnych instytucji do przeforsowania wspólnych ceł na import metali z Chin. Ostatecznie nie udało się uzyskać porozumienia w jakichkolwiek kwestiach handlowych. Sprawa jest o tyle newralgiczna, że jeśli do końca roku nie zostanie wypracowane kompromisowe rozwiązanie, wówczas administracja amerykańska będzie mogła ponownie nałożyć wspomniane cła. Oba bloki nie porozumiały się także w sprawie surowców krytycznych – na mocy Inflation Reduction Act (flagowego programu walki z inflacją i odbudowy amerykańskiego przemysłu) firmy w USA muszą pozyskiwać te surowce bądź to w kraju, bądź wśród partnerów zagranicznych, z którymi kraj ma umowy o wolnym handlu, a do takich nie należą państwa europejskie. Waszyngton i Bruksela umówiły się jedynie na próbę wypracowania rozwiązań we wszystkich drażliwych kwestiach handlowych do końca roku. ©℗