Pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon zapowiedziała wczoraj w krajowym parlamencie (Holyrood) zorganizowanie – za zgodą lub bez zgody Londynu – drugiego referendum w sprawie uzyskania niepodległości.

Poprzednim razem Szkoci próbowali opuścić Wielką Brytanię w 2014 r., kiedy to rząd Davida Camerona wyraził zgodę na głosowanie zorganizowane przez Holyrood. Wówczas tylko 45 proc. mieszkańców opowiedziało się za niepodległością, a 55 proc. było przeciwnych.

Szkocka Partia Narodowa, która zwyciężyła w ubiegłorocznych wyborach, przy wsparciu Zielonych zamierza przeprowadzić referendum w 2023 r. niezależnie od decyzji gabinetu premiera Borisa Johnsona, który otwarcie sprzeciwia się zamiarom lokalnych władz. Sturgeon, która do wyborów szła z mocnym postulatem ponownej organizacji referendum, stwierdziła, że jej zwycięstwo wyborcze to opowiedzenie się przez Szkotów za jego przeprowadzaniem. Rząd Johnsona podtrzymuje opinię, że tego typu referendum jest możliwe „raz na pokolenie”, a nie co kilka lat.
Według ostatniego sondażu Politico z końca maja tego roku 44 proc. mieszkańców Szkocji chce odłączenia się od Wielkiej Brytanii, a 47 proc. opowiada się przeciwko wybijaniu się na niepodległość.