Amerykański przywódca kończy dzisiaj swoje europejskie tournée spotkaniem z prezydentem Rosji w Szwajcarii. Cudów jednak nikt nie oczekuje

Joe Biden i Władimir Putin spotkają się w zabytkowym pałacyku z widokiem na Jezioro Genewskie. Piękne okoliczności przyrody mogą ułatwić wzajemny dialog, ale wątpliwe, żeby wystarczyły do ocieplenia relacji, które nawet pod koniec zimnej wojny znajdowały się w lepszym stanie. Teraz Moskwa i Waszyngton mają różne zdanie w niemal każdej dziedzinie.
Amerykańska dyplomacja nie ukrywała, że Biden mocno się przygotowywał do spotkania. Nie ukrywał tego zresztą także sam prezydent. – Już się z nim kiedyś spotkałem. Jest bystry. Jest twardy. Godny przeciwnik – mówił niedawno Biden. Amerykanie nie chcą ryzykować powtórki fatalnego wizerunkowo szczytu z 2018 r. z udziałem Donalda Trumpa. Głównym zadaniem Bidena jest więc zaprezentować stanowczość wobec rosyjskich posunięć. – Mam zamiar przekazać prezydentowi Putinowi, że są obszary, gdzie możemy współpracować, jeśli wybierze współpracę zamiast konfrontacji. A jeśli nie będzie chciał współpracować, tak jak w przypadku cyberbezpieczeństwa, odpowiemy z właściwą siłą – powiedział polityk.
Amerykanom zależy, żeby poruszyć kilka wątków. Pierwszym jest „strategiczna stabilność”, czyli współpraca w zakresie redukcji i kontroli arsenałów atomowych obydwu mocarstw. To jeden z nielicznych obszarów, w których stronom udało się współpracować nieprzerwanie na przestrzeni kilkunastu lat. Chociaż i tutaj nie obyło się bez tarć, jak w przypadku oskarżeń wobec Rosji o łamanie traktatu INF i związanego z tym wypowiedzenia go przez Waszyngton.
Kolejną sferą jest cyberbezpieczeństwo, a właściwie wzmożona aktywność rosyjskich hakerów działających na szkodę amerykańskich przedsiębiorstw. Trudno jednak powiedzieć, co właściwie Waszyngton chciałby osiągnąć, biorąc pod uwagę, że w przeszłości Putin wielokrotnie zaklinał się, że Kreml nie ma nic wspólnego z takimi atakami, z mieszaniem się w proces wyborczy w USA włącznie. Strony mogą także uzgodnić wysłanie na nowo ambasadorów do swoich stolic, a także wymianę więźniów. Amerykańscy dyplomaci zapowiadali też, że poruszą sprawę uwięzionego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Rosjanie własne oczekiwania wobec relacji z Zachodem przedstawili w artykule programowym, który w kwietniu na portalu agencji RIA Nowosti opublikował wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew, wcześniej prezydent i premier. „W ostatnich latach stosunki Rosji i USA de facto przeszły od rywalizacji do konfrontacji, a w istocie wróciły do epoki zimnej wojny” – pisał, wzywając Zachód do okazania „gotowości pójścia na kompromis i rezygnacji z języka ultimatów i chamstwa, które uniemożliwiają dialog”. Miedwiediew do podstawowych postulatów zaliczył wycofanie się z sankcji nakładanych na Moskwę za uporczywe łamanie prawa międzynarodowego i niemieszanie się w sprawy ukraińskie, domyślnie mające być domeną Rosji.
Eksprezydent wśród rosyjskich bolączek wymienił też sankcje na gazociąg Nord Stream 2. Od publikacji artykułu Amerykanie po rozmowie sekretarza stanu Antony’ego Blinkena z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem w Reykjavíku zrezygnowali już jednak z rozszerzania obostrzeń na niemiecko-rosyjską inwestycję. Zrobili to bez konsultacji z przeciwstawiającymi się gazowemu projektowi państwami Europy Środkowej i Wschodniej, co wytknęli Amerykanom prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (w rozmowie z Axios.com) i szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau (na łamach „Rzeczpospolitej”).
Ze słów Putina wypowiedzianych w opublikowanej w poniedziałek rozmowie z NBC wynika, że Kreml nie spodziewa się przełomu. – Nasze relacje dwustronne zdegradowały się do najniższego poziomu od lat, a jednak są kwestie, które wymagają określenia naszych stanowisk, aby sprawy, które są obiektem naszego wzajemnego zainteresowania, były rozwiązywane zgodnie z interesami zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Rosji – mówił rosyjski prezydent.
Genewa to wyjątkowe miejsce dla amerykańsko-rosyjskich relacji. To tutaj Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow dogadali się w 1985 r. w kwestii redukcji arsenału atomowego. Tutaj ministrowie dyplomacji obu państw Hillary Clinton i Siergiej Ławrow razem nacisnęli w 2009 r. wielki guzik „reset/pieriezagruzka”, co miało symbolizować nowy początek w relacjach. Po spotkaniu z Putinem ośmiodniowe tournée Bidena po Europie, a zarazem jego pierwsza podróż zagraniczna, dobiegnie końca. Podstawowym celem była naprawa stosunków transatlantyckich, nadwątlonych przez poprzednika.
W tym wymiarze się udało: podczas spotkania z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem prezydent USA powiedział, że traktuje art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego, czyli zobowiązanie członków Sojuszu do wzajemnej obrony na wypadek agresji na któregokolwiek z nich, jako „święty obowiązek”. Nie zabrakło również konkretów po wczorajszym spotkaniu z przewodniczącym Rady Europejskiej i szefową Komisji Europejskiej. Obie strony ogłosiły zakończenie ciągnącej się od 17 lat kłótni o subwencje dla firm produkujących samoloty. Partnerzy zobowiązali się do zniesienia ceł nałożonych w wyniku konfliktu. ©℗
Prezydent USA nie ukrywał, że pilnie przygotowywał się do spotkania