Izba Reprezentantów USA przyjęła "Akt o równości", szeroko zakrojoną ustawę, która - jak utrzymują jej zwolennicy - zapewnić ma lepszą ochronę osób LGBTQ m.in. w edukacji czy miejscu pracy. Krytycy wskazują, że ustawa prowadzi do finansowania aborcji z pieniędzy podatników i zabiera rodzicom możliwość wyboru sposobu wychowania dzieci.

Z uwagi na sprzeciw większości Republikanów mało prawdopodobne jest, by "Akt o równości" poparł Senat.

Zgodnie z intencjami twórców ustawa ma zapobiegać dyskryminacji ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową m.in. przy udzielaniu kredytów czy przy wypełnianiu obowiązków przysięgłego. Zwolennicy "Aktu o równości" twierdzą, że to niezbędny krok w kierunku zapewnienia równych praw wszystkim Amerykanom, niezależnie od orientacji seksualnej.

"Dyskryminacje jest zła. Jako dzieci uczymy się złotej zasady: traktuj innych tak, jak sam chcesz być traktowany. W tej chwili dla milionów Amerykanów LGBTQ dyskryminacja to fakt" - argumentował przed głosowaniem Demokrata z Rhode Island David Cicilline.

"Faktem jest, że w większości stanów osobie LGBTQ grozi odmowa zakwaterowania, edukacji lub zasiadania w ławach przysięgłych z powodu tego, kim jest. Dlatego jesteśmy tutaj, by rozważyć +Akt o Równości+. Nie robi on nic więcej ani mniej niż stwierdza, że osoby LGBTQ zasługują na te same prawa i obowiązki, co wszyscy inni Amerykanie - przede wszystkim to prawo do życia wolnego od dyskryminacji" - mówił.

+Akt o Równości+, wspierany m.in. przez Coca-Colę, IBM i Microsoft, spotkał się z ostrym sprzeciwem konserwatywnych parlamentarzystów. Krytycy wskazywali, że zapisy aktu naruszają wolności religijne, prowadzą do finansowania aborcji z pieniędzy podatników i zabierają rodzicom możliwość wyboru sposóbu wychowania swojego dziecka. Nie zgadzają się również z umożliwieniem transpłciowym kobietom udziału w żeńskich zawodach sportowych.

"To jest wykorzystywanie władzy, by powiedzieć nam, abyśmy ulegli woli +elity kulturalnej+ w tym mieście, która chce nam powiedzieć, w co powinniśmy wierzyć. Nie zamierzamy tego robić" - mówił Republikanin z Teksasu Chip Roy.

Ustawa, przyjęta w Izbie Reprezentantów stosunkiem głosów 224 do 206, ma niewielkie szanse na zdobycie wystarczającego poparcia Republikanów w Senacie. By została przyjęta, do 50 Demokratów w tej izbie musiałoby dołączyć aż 10 Republikanów. Zważywszy, że w Izbie Reprezentantów z partyjnej linii wyłamało się jedynie trzech parlamentarzystów, jest to mało prawdopodobne.

Niższa izba parlamentu USA po raz pierwszy przyjęła "Akt o Równości" w 2019 roku, ale kontrolowany wówczas przez Republikanów Senat odmówił wówczas jej podjęcia. Obejmując urząd, prezydenta Joe Biden zachęcał kontrolowany przez Demokratów Kongres do "szybkiego przyjęcia" ustawy, nazywając ją "kluczowym krokiem w kierunku zapewnienia, by Ameryka przestrzegała naszych podstawowych wartości równości".