Na apel Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego w sprawie koniecznej pomocy z powodu zniszczeń jak dotąd odpowiedziało 35 hoteli.
– Są wśród nich duże skategoryzowane obiekty, ale też małe i średnie pensjonaty. Kwotę faktycznych strat poznamy dopiero, gdy zamkniemy listę, bo cały czas zgłaszają się przedsiębiorcy. W poniedziałek rano było ich 15. A także gdy zejdzie woda i widać będzie ostateczne zniszczenia – informuje Ireneusz Węgłowski, prezes IGHP. Dodaje, że o sytuacji w sektorze izba chce porozmawiać z ministrem sportu i turystyki.
– Mamy zaplanowane spotkanie na temat portali rezerwacyjnych i kategoryzacji hoteli, ale chcemy je rozpocząć od omówienia bieżących wydarzeń i tego, jak państwo może zaangażować się w pomoc – mówi.
Jak wynika z rozmów DGP z przedsiębiorcami, bez wsparcia finansowego trudno będzie się podźwignąć hotelarzom czy restauratorom. A przed nimi kolejny sezon: Boże Narodzenie i ferie zimowe, które zwykle ściągają tłumy w region Dolnego Śląska.
– Już dziś swoje straty szacuję na 1,5 mln zł. Woda zalała tylko podziemie, jednak to tu znajdowały się kotłownia, wentylatory, zaplecze basenowe, ale też strefa SPA. Straciłem poza tym towar zamówiony na potrzeby klientów, którzy przebywali w hotelu, i tych, którzy mieli wkrótce do niego przyjechać – mówi Dariusz Ratajczak z hotelu Dwór Elizy w Kotlinie Kłodzkiej. Zaznacza, że hotel wyłączył z eksploatacji na razie na miesiąc.
W IGHP słyszymy, że pracownikom z zalanych obiektów próbuje się umożliwić pracę w obiektach, które normalnie funkcjonują, a dziś borykają się z deficytem rąk do pracy. To odciąży też właścicieli zalanych obiektów z płacenia im pensji. Pracownicy będą z kolei mogli wrócić, gdy ich poprzednie miejsce zatrudnienia stanie na nogi.
– Tworzymy też własny „fundusz pomocy”. Decyzja w jego sprawie zapadnie 24 września na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu – dodaje Ireneusz Węgłowski.
Poważne zniszczenia w rolnictwie
Ze skutkami powodzi walczy też rolnictwo. Jak wynika z informacji Dolnośląskiej Izby Rolniczej, w regionie pracuje około 7 tys. rolników. Specjalizują się w uprawie rzepaku, ale też warzyw.
– Woda wielu zaskoczyła w momencie zbiorów. Potracili zasiew, ale też produkty z magazynów, których nie zdążyli sprzedać – mówi Urszula Solińska-Marek, dyrektor biura Dolnośląskiej Izby Rolniczej, i szacuje, że poszkodowanych producentów rolnych może być nawet ponad 1 tys. Straty będą z kolei liczone w milionach na gospodarstwo, zwłaszcza gdy zalaniu uległ sprzęt rolniczy.
Farmerzy tłumaczą, że straty mogą liczyć jeszcze długo. – Jeśli woda długo będzie się utrzymywać, istnieje ryzyko chorób grzybowych. Wtedy nie sprzedamy zbiorów nawet na paszę – tłumaczy jeden z dolnośląskich rolników. Zaznacza, że obawia się też o stan niezebranych ziemniaków, na które bardzo liczył, ponieważ cena jest w tym roku najwyższa od lat.
Resort rolnictwa poinformował, że „zniszczenia w rolnictwie są poważne”. – Planujemy zwiększyć środki na fundusz strat, by lepiej wspierać gospodarstwa dotknięte klęskami – zapowiedział szef resortu Czesław Siekierski.
Wiceminister rolnictwa Adam Nowak w rozmowie z DGP wstępnie oszacował, że straty „idą w setki, a nie dziesiątki” milionów złotych. – Patrząc na skalę terytorialną powodzi, one będą bardzo duże. Rolnicy stracili nie tylko dotychczasowe zbiory, lecz także nie są w stanie kontynuować prac na polu ani zaczynać jesiennych zasiewów. Duże szkody widzimy też w infrastrukturze rolnej. Ucierpiały magazyny i budynki gospodarcze – mówi nam minister.
Przemysł: problemy komunikacyjne
Z pierwszych informacji wynika, że przez wielką wodę najmniej ucierpiały przemysł i zakłady produkcyjne. Jak przekazało biuro prasowe Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, nie ma informacji, by powódź istotnie wpłynęła na prowadzenie działalności przemysłowej w samej strefie, jak i w regionie.
– Wyzwaniem może okazać się dostępność komunikacyjna fabryk. Przez kilka dni wystąpi utrudnienie w dotarciu pracowników do pracy, jednak liczymy, że będą to zjawiska w niewielkiej skali – przewiduje WSSE. To największa specjalna strefa ekonomiczna w Polsce, obejmująca ok. 150 podmiotów gospodarczych w województwie dolnośląskim i ponad 20 w opolskim.
Z informacji WSSE wynika, że jedynie pojedyncze zakłady zgłaszają brak dostępu do wody i prądu, ale zakłócenia w łańcuchu dostaw, zniszczenia infrastruktury czy przerwy w produkcji nie występują. – Mamy jednak świadomość, że proces szacowania strat i zniszczeń zarówno w infrastrukturze produkcyjnej, jak i magazynowej dopiero się zaczął – zaznacza biuro prasowe WSSE.
Należności podatkowe rozłożone na raty
Są już pierwsze propozycje wsparcia ze strony państwa. Chodzi m.in. o rozłożenie na raty należności podatkowych, umorzenie zaległości podatkowych czy odroczenie terminu zapłaty. W KAS usłyszeliśmy, że napływu wniosków urzędnicy spodziewają się pod koniec tygodnia, a ich faktyczną skalę poznamy za dwa tygodnie.
Podobną pomoc zaoferował Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Tu też przedsiębiorcy mogą liczyć na ulgi w spłacie składek, takie jak odroczenie terminu płatności składek lub rozłożenie należności na raty. – Na razie mamy telefony od poszkodowanych przedsiębiorców. Pytają przede wszystkim o warunki, na jakich mogą ubiegać się o pomoc – dodaje Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS. ©℗
Czwarty dzień walki z powodzią
Premier Donald Tusk zapowiedział program odbudowy terenów dotkniętych powodzią, za który będą odpowiedzialne rząd i samorząd. Pieniądze zostaną przeznaczone na odbudowę infrastruktury, porządkowanie miast i wsi.
Rząd podjął decyzję o rozszerzeniu zakresu terytorialnego rozporządzenia o stanie klęski żywiołowej o trzy powiaty w woj. dolnośląskim i cztery w woj. opolskim.
W wyniku powodzi zginęło co najmniej 11 osób. Według informacji portalu 24klodzko.pl, trzy z nich to ofiary żywiołu w Lądku-Zdroju, a siedem w Stroniu Śląskim. Wczoraj w związku z powodzią zablokowanych było siedem odcinków dróg krajowych, którymi zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad; zamknięto trzy mosty. Na 12 odcinkach wstrzymany został ruch kolejowy.
Do wczorajszego rana na Dolnym Śląsku alarm przeciwpowodziowy ogłosiły 54 samorządy. W miejscowości Jelcz-Jaskowice zarządzono ewakuację.
Zagrożone powodzią było wrocławskie osiedle Marszowice. Powód: przelanie się wody do należącego do Wód Polskich zbiornika Mietków. Woda pochodziła ze zbiornika, którego administratorem jest elektrownia wodna Lubachów należąca do Tauronu. Sprawa jest wyjaśniana. W Lubuskiem stany alarmowe zostały przekroczone na sześciu wodowskazach: na Bobrze, Nysie Łużyckiej, Kwisie i Szprotawie. Wczoraj po południu pod wodą znalazła się połowa miasta Szprotawa.
Na Opolszczyźnie w ok. 80 proc. zalane zostało miasto Lewin Brzeski, a częściowo także inne okoliczne miejscowości: Skorogoszcz, Przecza, Raski, Stroszowice, Ptakowice, Wronów, Kantorowice. W Lewinie Brzeskim, Sarnach Wielkich, Kantorowicach, Stroszowicach i miejscowości Raski już w poniedziałek późnym wieczorem zarządzono ewakuację. ©℗
Podstawa prawna
źródła: klodzko24.pl, tvn24.pl