– Głównym założeniem nowej ustawy medialnej będzie odpolitycznienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Chcemy, aby to ciało zaczęło skrupulatnie monitorować przekaz mediów publicznych, dbając przy tym o treść, jakość i pluralizm TVP oraz Polskiego Radia – mówi w rozmowie z DGP poseł Maciej Wróbel, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. mediów i polityki audiowizualnej z Koalicji Obywatelskiej.
Do naszych zadań należy m.in. opiniowanie materiałów legislacyjnych związanych ze środkami masowego przekazu. W tym kontekście jedną z najważniejszych rzeczy będzie praca nad nową ustawą medialną. To jednak nie wszystko. Planujemy na bieżąco monitorować sytuację w mediach publicznych, sprawdzać, jak wygląda proces zmian w tym zakresie. Oprócz tego będziemy zajmować się także polityką audiowizualną, w tym m.in. tantiemami dla artystów. To jedna z tych kwestii, która od lat czeka w Polsce na uregulowanie.
W przyszłym tygodniu, najprawdopodobniej we wtorek lub środę. Ustalimy na nim szczegółowy plan pracy podkomisji. Zależy mi na tym, aby podkomisja miała formułę otwartą. Nie chcemy dyskutować sami ze sobą, będziemy rozmawiać z dziennikarzami, ekspertami i obecnymi władzami mediów publicznych.
Dziś jestem posłem, ale przez lata byłem dziennikarzem Telewizji Polskiej. Zależy mi na tym, aby zbudować taki system funkcjonowania mediów publicznych, który zagwarantuje dziennikarzom niezależność. W tym celu właśnie zaprosimy do współpracy osoby spoza parlamentu, aby wspólnie wypracowywać jak najlepsze rozwiązania dla radiofonii i telewizji.
Myślę, że to jest kwestia pół roku. Dziś założenia do tej ustawy wypracowują środowiska eksperckie, swój wkład przygotowuje także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na komisji omówimy część tych pomysłów. Rozmawiałem już z marszałkiem Szymonem Hołownią, aby stworzyć również otwarte forum o mediach publicznych. Zakładam, że po wakacjach, prawdopodobnie we wrześniu, zajmiemy się pracą nad konkretnym dokumentem.
Odpolitycznienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Chcemy, aby to ciało zaczęło skrupulatnie monitorować przekaz mediów publicznych, dbając przy tym o treść, jakość i pluralizm TVP oraz Polskiego Radia. Do tego potrzebna jest Krajowa Rada złożona nie z polityków, tylko fachowców, ludzi mediów posiadających odpowiednie doświadczenie i reprezentujących wysokie standardy społeczne.
Wszystko zależy od tego, jakie przepisy ostatecznie przyjmiemy. To, co wiemy na pewno, to fakt, że obecny skład rady absolutnie nie spełnia tych standardów, o których mówiłem. Instytucja jest skrajnie zdewastowana. Jesteśmy świadkami kompromitującej samomarginalizacji roli KRRiT, która pozwoliła na odebranie jej kompetencji powoływania i odwoływania władz mediów publicznych i przekazanie ich politycznej Radzie Mediów Narodowych. Dziś przewodniczący Maciej Świrski nie przekazuje mediom publicznym pieniędzy z abonamentu radiowo-telewizyjnego. To nie może tak wyglądać.
Tak. Pytanie, czy Senat będzie powoływał jednego członka, tak jak jest teraz, czy dwóch. Dyskusja toczy się także wokół ewentualnej wymiany połowy składu KRRiT w połowie kadencji, co trzy lata. Pomysłów jest sporo, zamierzamy omówić je właśnie na posiedzeniach podkomisji.
Oczywiście. Rada Mediów Narodowych jest ciałem niepotrzebnym, złożonym w całości z polityków. Planujemy jej likwidację, bo dzisiejszy jej kształt całkowicie wypacza ideę mediów publicznych. Żadna osoba, która zasiada lub zasiadała w parlamencie, nie powinna być członkiem takiej instytucji. Skończymy więc z bezpośrednim politycznym nadzorem nad dziennikarzami. Pracownicy mediów publicznych mają się czuć swobodnie i mieć pewność, że gdy zmieni się rząd, to nie stracą pracy.
Mieliśmy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Przez osiem lat niszczono media publiczne w sposób bezprecedensowy. To, co teraz nas czeka, to ich odbudowa, ale również dyskusja nad wprowadzeniem odpowiednich zabezpieczeń dla dziennikarzy przed naciskami politycznymi. Oczywiście nie żyjemy w świecie idealnym, jedną ustawą nie wprowadzimy czegoś, co sprawi, że każdy będzie respektował te zasady. Naszym zadaniem jest wypracowanie takich mechanizmów, które zapewnią ludziom mediów niezależność. Na końcu jednak nad tym, co pojawia się na ekranie, pieczę sprawują sami dziennikarze. To ich odpowiedzialność.
Każdy członek komisji kultury mógł zapisać się do pracy w podkomisji, posłowie PiS również. Ci zdecydowali się jednak opuścić piątkowe obrady komisji i nie brać udziału w głosowaniu. Na siłę nie będziemy więc nikogo zmuszać. Powiem szczerze, że mam także spore wątpliwości co do sensu rozmów z politykami PiS o rzetelności mediów publicznych. To trochę tak, jakbyśmy rozmawiali ze złodziejem o tym, co znajduje się w sklepie u jubilera.
Ostatnie lata pokazały, co tak naprawdę ich interesuje w mediach publicznych. Dam panu zresztą przykład. Gdy pracowałem jeszcze w 2016 r. w TVP, przyszedł do mnie jeden z szefów i położył przede mną trzy kartki. Na pierwszej były nazwiska polityków PiS, na drugiej nazwiska polityków z różnych innych formacji, na trzeciej nazwiska polityków PO. Powiedział tak: tych pierwszych pokazuj na wizji zawsze, tych drugich nie pokazuj wcale, a na tych trzecich coś znajdź. Tak to wyglądało. Wiedziałem już, że to mój ostatni dzień pracy w TVP, bo nie zamierzałem przykładać do tego ręki.
W tej kwestii jesteśmy zdecydowani – abonament RTV nie będzie dalej funkcjonował. Ale o tym, czym go zastąpić, ciągle toczą się rozmowy.
Nie wiem, czy akurat ten pomysł zyska akceptację. Być może opłata będzie zaszyta w cenie smartfonów. Nabywając w sklepie nowy telefon, zapłacilibyśmy automatycznie drobną kwotę na media publicznie. Taki pomysł jest na stole.
Nie. Takie rozwiązania – np. opłata reprograficzna – funkcjonują w krajach Unii Europejskiej, a ceny smartfonów nadal kształtują się w Europie na podobnym poziomie. Wątpię, żeby u nas wiązało się to ze wzrostem cen. Ale proszę pamiętać, że to tylko jeden z omawianych wariantów. Być może będzie to ukryte np. w opłacie za prąd. Nie ma jeszcze wiążącej decyzji w tej kwestii.
Nie ma mowy o likwidacji reklam, raczej o ich ograniczeniu. Chcemy zmniejszyć komercjalizację mediów publicznych. Już dziś filmy emitowane w TVP nie są przerywane reklamami, tak jak dzieje się w mediach komercyjnych. To dobry kierunek. Zamiast tego źródeł przychodu można poszukać, patrząc na nowe obszary działalności. Z roku na rok rośnie popularność usług na żądanie, VOD, platformy streamingowe. TVP ma oczywiście swoje aplikacje mobilne, ale jest to obszar, który można dalej rozwijać, oferując nowe treści, które byłyby uzupełnieniem dla podstawowej oferty TVP.
Dogłębnej analizy wymagają także obecne wydatki mediów publicznych. Proszę sobie wyobrazić, że w poprzednich latach w Elblągu czy Radomiu zbudowano nowe studia telewizyjne za kilka milionów złotych tylko dlatego, żeby w TVP promować polityków PiS z tamtych regionów, żeby posłowie Leonard Krasulski czy Marek Suski nie musieli dojeżdżać kilkaset kilometrów. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale takie absurdy naprawdę miały miejsce. Dziś te studia stoją puste i nieużywane. Nam chodzi o to, aby takich zbędnych wydatków więcej nie dokonywano.
Dlatego nowe rozwiązanie zostanie uchwalone jeszcze tym roku.
Gdy wypracujemy konkretne propozycje, będziemy konsultować je z prezydentem. Wierzę głęboko, że Andrzej Duda zechce wziąć udział w pracach nad tym projektem, bo media publiczne są istotą demokracji. Prezydent będzie miał ostatnią szansę, aby wyjść z twarzą w tej sprawie.
Nie było czasu, aby móc sobie na to pozwolić. Sytuacja w mediach publicznych przypominała pożar, który trzeba było ugasić. Drugiej stronie w żadnym momencie nie chodziło o obronę wolnych mediów czy rzetelnego dziennikarstwa. Chodziło o to, aby zachować synekury jak najdłużej. Symbolem tego stały się wysokie zarobki Michała Adamczyka. Tego właśnie bronili politycy PiS, barykadując się w budynkach Telewizji Polskiej. Tym samym mówili: wara wam od naszej telewizji. No właśnie, że nie wara. To nasza telewizja. Nasza, czyli wszystkich Polaków.
Wrócimy do niej po zmianie w Pałacu Prezydenckim. Niemniej powtórzę: wierzę – może naiwnie – że prezydent Duda będzie chciał współpracować z nami w tej sprawie. ©℗