Były wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk podkreślił w wydanym w poniedziałek oświadczeniu, że jego pełnomocnik nie mógł podczas posiedzenia komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej złożyć dodatkowych wniosków, choć jego zdaniem miał do tego prawo.

Wawrzyk w poniedziałek przed komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej podkreślał, że podczas pełnienia funkcji wiceszefa MSZ "zawsze przestrzegał przepisów prawa i nigdy prawa nie złamał". Skorzystał jednocześnie z prawa do odmowy składania zeznań.

W poniedziałek po południu wydał dodatkowo oświadczenie, w którym podtrzymał "w całości to, co zostało przedstawione dziś na Komisji śledczej".

Dodał, że "po odmowie składania zeznań zdenerwowany poseł (KO, przewodniczący komisji) Michał Szczerba szybko zakończył posiedzenie, mimo że jego pełnomocnik, adwokat Michał Grodzki, wprost zasygnalizował chęć złożenia dodatkowych wniosków". "Mieliśmy do tego prawo zgodnie z ustawą. Jak widać zdenerwowanie przewodniczącego wzięło górę" - ocenił Wawrzyk.

Jego zdaniem, te wnioski były "bardzo ważne, dotyczące funkcjonowania służb". "Konieczne jest w tej sprawie m.in. uzyskanie przez Komisję informacji od CBA co do faktu, czy zgłaszałem nieprawidłowości korupcyjne do tej instytucji, a także czy ostrzegano mnie o podejrzeniach istnienia nieprawidłowości. Zasadne jest również m.in. zweryfikowanie zawartości mojego telefonu służbowego. Ten wątek, obok kilku innych (chociażby tego jak wyglądały zwyczajowe procedury aktywności ministrów różnych resortów różnych rządów - nie tylko moje) jest kluczowy dla tej sprawy" - napisał Wawrzyk.

Wyraził jednocześnie ubolewanie, że nie został uwzględniony wniosek jego pełnomocnika dotyczący "wyłączenia ze składu kogoś, kto wprost nazwał go przestępcą". "Pomijając tajemnicę postępowania - udział w przesłuchaniu z udziałem tej osoby stanowiłby farsę mającą niewiele wspólnego z wyjaśnianiem sprawy, a przy tym byłby dla mnie bardzo stresujący. Jestem w pełni dyspozycyjny w zakresie jakichkolwiek czynności organów ścigania, nic się tu nie zmieniło" - zaznaczył.

31 sierpnia 2023 r. Piotr Wawrzyk, który odpowiadał w MSZ za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz, został odwołany z funkcji sekretarza stanu. Jako powód podano "brak satysfakcjonującej współpracy". Kilka dni później ówczesny premier Mateusz Morawiecki przyznał, że dymisja Wawrzyka związana jest z działaniami CBA.

W kolejnych dniach media zaczęły ujawniać, że polskie wizy były przyznawane za pieniądze i poza kolejką przez polskich urzędników służb konsularnych i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

W styczniu tego roku Wawrzyk został zatrzymany przez funkcjonariuszy lubelskiej delegatury CBA w śledztwie dotyczącym płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych. Po postawieniu mu zarzutów prokurator wyznaczył mu 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Wawrzyk nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Prokuratura Krajowa informowała wtedy, że zarzuty w śledztwie usłyszało dziewięć osób.