Pierwsze wnioski o płatność dla projektów dofinansowanych eurodotacjami z nowego unijnego rozdania nastąpią nie wcześniej niż za 6-7 miesięcy. W przeciwieństwie do KPO, środki z polityki spójności, zdaniem rządu, nie są zagrożone. Ale jest kilka pytań, na które nawet resort funduszy nie zna odpowiedzi.

W tym tygodniu rząd oficjalnie uruchomił nową perspektywę UE na lata 2021-2027. Dzieje się to równolegle z domykaniem poprzedniej perspektywy na lata 2014-2020 (zgodnie z zasadą n+3 projekty możemy rozliczyć do końca tego roku). W nowym rozdaniu Polska może liczyć na 76 mld euro, czyli dwukrotnie więcej niż to, o co aktualnie się staramy w ramach Krajowego Planu Odbudowy.

Minister Funduszy i Polityki Regionalnej Grzegorz Puda zakłada, że jeśli chodzi o rozpoczynający się okres programowania, zasadniczo pierwsze konkursy będą uruchamiane w I kwartale br. Niektóre nabory już ogłoszono, np. w ramach programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki czy program Maluch Plus.

Resort podaje, że na razie otrzymaliśmy ponad 1 mld euro zaliczek w ramach nowych programów. Kolejne transze będą wypłacane na bieżąco, wraz ze złożonymi przez Polskę wnioskami o płatność. - Musimy zorganizować komitety monitorujące, one już są w większości programów, do tego określić kryteria projektów, zamieścić opisy osi priorytetowych na stronach internetowych, ogłosić nabory. W niektórych przypadkach będzie możliwość wypłacania beneficjentom dofinansowania z tej otrzymanej zaliczki, kolejne wnioski o płatność będą składane zgodnie z realizacją tych przedsięwzięć. Zakładamy, że licząc od dziś, to może być czas 6-7 miesięcy do złożenia pierwszego wniosku o płatność, może trochę dłużej - powiedziała wiceszefowa MFiPR Małgorzata Jarosińska-Jedynak.

Ministerstwo przekonuje, że środki z nowej perspektywy nie są zagrożone. - Nie mamy żadnego sygnału ze strony KE, że te środki nie trafią, także komisarz Ferreira mówiła, że nie widzi takich zagrożeń dla Polski - podkreśla minister Puda. Natomiast Komisja Europejska ciągle blokuje Polsce dostęp do 36 mld euro z KPO i nakłada na nas kary 1 mln euro dziennie (dokonując jednocześnie regularnych potrąceń przy wypłatach dotacji) za kształt systemu dyscyplinującego sędziów. PiS ma nadzieję, że niebawem w obu tych aspektach dojdzie do przełomu, bo Sejm właśnie uchwalił ostateczną wersję ustawy o Sądzie Najwyższym, która - według zapewnień rządu - jest kluczowym elementem kompromisu z Brukselą. Ustawa czeka już tylko na decyzję prezydenta, a ze strony Pałacu dochodzą sygnały, że Andrzej Duda nie będzie się długo namyślał.

W sprawie dotyczącej nowej perspektywy unijnej jest kilka niewiadomych. Po pierwsze, nie jest pewne, co dalej z potrąceniami dokonywanymi przez KE na poczet kary 1 mln euro dziennie. Urzędnicy MFiPR przyznają, że nie otrzymali żadnych wyjaśnień w tej sprawie ze strony KE, ale na razie się spodziewają, że potrącenia będą dotyczyć pieniędzy ze starej perspektywy 2014-2020. - Przy potrąceniach, Komisję interesuje to, co jest realnie na stole. Mamy jeszcze cały rok na realizację tej perspektywy, jest duże prawdopodobieństwo, że to z tej perspektywy będzie nam potrącane, a nie z tej nowej - mówi przedstawiciel MFiPR. Pytanie więc, czy z czasem te potrącenia nie będą dotyczyć już pieniędzy z najnowszego rozdania.

Po drugie, Polska wciąż nie spełnia 16 z 20 tzw. warunków podstawowych, w tym dotyczącego Karty Praw Podstawowych (KPP). Choć zaliczki wypłacono, nie ma pewności, czy na późniejszym etapie - jeśli klincz będzie się przedłużał - Komisja nie wstrzyma wypłat kolejnych transz. Na razie, jak słyszymy, “toczy się dialog z KE zmierzający do uznania ich za spełnione”. - Nie ma żadnej decyzji KE, która blokowałaby środki dla Polski w związku z tym, że nie zaakceptowano spełnienia tego warunku. Niektóre państwa członkowskie dopiero niedawno dostały taką decyzję dotyczącą spełnienia warunków podstawowych. Polska 7 lutego przekazuje do KE kolejną, poprawioną analizę spełnienia warunku dotyczącego Karty Praw Podstawowych. Czekamy na odpowiedź Komisji - mówi minister Grzegorz Puda.

Podczas wczorajszej inauguracji perspektywy unijnej na Zamku Królewskim w Warszawie minister Puda rozmawiał z komisarzami na temat uruchomienia pieniędzy dla Polski, ale także na temat konsekwencji wojny na Ukrainie i możliwych środków dla Polski z tego tytułu.

Na razie nie ma mowy o spełnieniu polskiego postulatu powołania specjalnego funduszu, który rekompensowałby Polsce i innym krajom koszty pobytu uchodźców z Ukrainy. -I w KE i w UE jest przekonanie, że taki instrument powinien powstać, ale nie ma konkretnych pomysłów jak powinien wyglądać - mówił minister Puda podczas spotkania z dziennikarzami. Natomiast jak wynika z wyjaśnień urzędników resortu funduszy na razie wchodzi w grę uruchamiania poszczególnych programów. Np. w ramach programu Łącząc Europę uruchomione zostały programy, które mają ułatwić logistykę z Ukrainą. To m. in. budowa terminala w Dorohusku, pieniądze dla Ukrainy na modernizację autostrady od Korczowej do Lwowa, a także dofinansowanie modernizacji infrastruktury kolejowej po stronie ukraińskiej. Polska otrzymała dofinansowanie dla projektów podwójnego zastosowania służących przemieszczaniu wojsk sojuszniczych tu w grę wchodzi m. in. także przebudowa części lotnisk w Polsce.