Nie ma już szans na szybkie załatwienie sprawy w SKO. Dziś na rozstrzygnięcie trzeba poczekać nawet rok. A powinno być najwyżej jeden–dwa miesiące w zależności od skomplikowania. To skutek dodatkowej pracy przy braku pieniędzy na dodatkowe etaty.

W Polsce funkcjonuje 49 samorządowych kolegiów odwoławczych, których siedzibami są byłe miasta wojewódzkie. Są organami wyższego stopnia dla organów jednostek samorządu terytorialnego. Do SKO trafiają najczęściej odwołania od decyzji administracyjnych, zażalenia na postanowienia, wnioski o stwierdzenie nieważności decyzji, wnioski o wznowienie postępowania, zażalenia na niezałatwienie spraw w terminie, skargi na działalność organów jednostek samorządu terytorialnego. W skład kolegium wchodzą prezes, wiceprezes oraz pozostali członkowie etatowi i pozaetatowi. Organami kolegium są zgromadzenie ogólne, obejmujące wszystkich jego członków, oraz prezes kolegium. Prezesa, wiceprezesa oraz pozostałych członków kolegium powołuje i odwołuje premier. Samorządowe kolegia odwoławcze orzekają w składach trzyosobowych. Kontrolę orzecznictwa samorządowych kolegiów odwoławczych sprawują sądy administracyjne. A to oznacza, że decyzję SKO można zaskarżyć do wojewódzkiego sądu administracyjnego, gdzie trafiają sprawy dotyczące skarg i sprzeciwów od decyzji SKO, skarg na postanowienia i inne akty lub czynności z zakresu administracji publicznej dotyczące uprawnień lub obowiązków wynikających z przepisów prawa, a także na bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania. Ten będzie mógł uchylić nie tylko zaskarżoną decyzję, lecz także poprzedzającą ją decyzję organu I instancji. O ile wniesienie skarg do SKO nie podlega opłacie skarbowej, o tyle już sprawy do WSA wiąże się z koniecznością wniesienia stałego wpisu do wniosku. ©℗ PO, PN
W ubiegłym roku liczba odwołań do samorządowych kolegiów odwoławczych wzrosła o 25 proc. względem 2021 r. A wszystko to przy brakach kadrowych na poziomie min. 30 proc. Konsekwencją jest czas oczekiwania na rozstrzygnięcie, który dziś jest przekroczony nawet kilkukrotnie w stosunku do tego, o którym mówi kodeks postępowania administracyjnego.
To realia, z którymi musi się mierzyć obywatel, niezgadzający się z decyzją samorządu np. w kwestii nieprzyznania świadczenia pielęgnacyjnego czy dodatku węglowego.
Od prezesów SKO słyszymy, że gonią resztkami sił. Domagają się zwiększenia środków na funkcjonowanie urzędów i płace.
- Bez tego przewlekłość stanie się standardem - mówi Tomasz Podlejski, prezes SKO w Warszawie i zarazem przewodniczący Krajowej Reprezentacji SKO.
Ten stan, jak słyszmy, pogłębia się od lat. Dlatego w czerwcu ub.r. Krajowa Reprezentacja SKO podjęła uchwałę, w której opisała swoje bolączki. Pismo zostało wysłane do MSWiA, któremu SKO podlegają. W grudniu doszło do spotkania przedstawicieli kolegiów i resortu w tej sprawie, na którym powtórzono postulaty. Wskazano, że bez podwyżki płac o min. 20 proc. nie ma co liczyć na to, że znajdą się chętni do pracy w SKO. Konieczna jest też decyzja o zwiększeniu etatów.
„Dostrzegamy ogromne zagrożenie w tym zakresie spowodowane zbliżaniem się poziomu wynagrodzeń członków orzekających oraz pracowników do wysokości płacy minimalnej. Otóż o ile ustawodawca rokrocznie podnosi wysokość wynagrodzenia minimalnego oraz stawkę godzinową, takich wzrostów nie ma od wielu lat w zakresie wynagrodzeń członków SKO” - można przeczytać w uchwale. A podpisani pod nią w rozmowie z DGP podkreślają, że resort ma świadomość trudności, które mają bezpośrednie przełożenie na funkcjonowanie SKO.
- Niestety nie ma reakcji - dodają.
Spytaliśmy więc MSWiA.
„W jednostkach tych na koniec 2021 r. były zatrudnione 1002 osoby. Do MSWiA nie wpłynęły jeszcze informacje o działalności samorządowych kolegiów odwoławczych w 2022 r. Powinny zostać przedłożone przez prezesów kolegiów do końca I kwartału. Jeśli chodzi o wspomniany list, to go otrzymaliśmy. Kwestie w nim zawarte są obecnie szczegółowo analizowane” - czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez resort.
Odwołania ws. świadczeń pielęgnacyjnych i dodatków węglowych zatkały system
ikona lupy />
Tyle spraw wpłynęło do Samorządowych Kolegiów Odwoławczych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Czas nie działa tu jednak na niczyją korzyść. Jak słyszymy z poszczególnych SKO, sprawy, którymi zajmowały się w ostatnich latach, w pierwszej kolejności dotyczyły pomocy społecznej. W tym gros to odwołania opiekunów osób z niepełnosprawnościami, którym samorząd odmówił świadczenia pielęgnacyjnego, kierując się ustawą o świadczeniach rodzinnych, a nie wyrokiem TK z 2014 r., który za niekonstytucyjne uznał warunkowanie prawa do świadczenia od wieku, kiedy powstała niepełnosprawność (sprawę opisywaliśmy na łamach DGP).
Dla przykładu do poznańskiego SKO w 2021 r. wpłynęły łącznie 7884 sprawy, w tym 2278 z zakresu pomocy społecznej, a w 2022 r. było ich w sumie odpowiednio 8855 i 3152.
Podobnie jest w innych SKO. W Tarnobrzegu w ub.r. wpłynęło 1039 odwołań od decyzji samorządu w sprawie świadczenia pielęgnacyjnego. Dla porównania w 2020 r. było ich odpowiednio 916. W skali kraju natomiast do SKO w 2021 r. wpłynęło 233 tys. spraw, z których 79 tys. dotyczyło pomocy społecznej.
Z sondy DGP wśród samorządów wynikało, że tylko kilka w skali kraju podejmowało decyzję o przyznaniu świadczenia, kierując się wyrokiem TK. W przeważającej większości, jeśli niepełnosprawność powstała w dorosłości, odmawiały świadczenia, powołując się na ustawę. Jak słyszymy nieoficjalnie, gdy opiekun do nich wracał z korzystnym dla siebie rozstrzygnięciem, SKO zmieniały decyzję. Miały jednak podkładkę w razie np. ewentualnej kontroli ze strony wojewody w sprawie wydatkowania środków publicznych.
- To natomiast powoduje, że jesteśmy zasypywani pracą, której można by uniknąć, gdyby ustawodawca wyprostował stan prawny - mówią nam prezesi SKO. Tak było do wprowadzenia przez rząd tzw. dodatku węglowego. Bo dziś to on zdominował liczbę spraw, którymi zajmują się SKO.
Agnieszka Meckier, prezes SKO w Piotrkowie Trybunalskim, przyznaje, że liczba spraw rośnie.
- W 2022 r. było ich więcej o 30 proc. w stosunku do poprzedniego. Miesięczne wpływy są na poziomie 500. Od 2009 r. nie mamy dodatkowych etatów. Możemy się wspomagać pozaetatowymi członkami, ale jest problem z pozyskaniem tych osób, biorąc pod uwagę, że mogą liczyć na 120-220 zł brutto za sprawę - mówi.
W SKO w Piotrkowie Trybunalskim członków etatowych jest dziewięciu, włączając prezesa i zastępcę. By rozładować kolejki, przydałyby się trzy osoby więcej. Na razie organ radzi sobie na inne sposoby. By zminimalizować opóźnienia, sprawy zostały uszeregowane według pilności. Te dotyczące podatków czy pomocy społecznej o zasiłki celowe trafiają pod rozstrzygnięcie jako pierwsze. Te dotyczące warunków zabudowy, uwarunkowań środowiskowych czekają po kilka miesięcy. Teraz jednak o termin jest jeszcze trudnej, bo wspomniany dodatek węglowy stanowi przeszło 70 proc. spraw, jakie wpływały do tego SKO w ostatnim kwartale.
Hubert Seitz, prezes SKO w Poznaniu, również wskazuje na lawinowy przyrost spraw związanych z dodatkiem. Jest ich już ok. 500 miesięcznie. A łącznie z prezesem i zastępcami pracuje 21 członków etatowych. Przydałoby się, jak mówi Hubert Seitz, dziewięć etatów więcej.
- Owszem, MSWiA dało nam możliwość powiększenia puli osób nie na etacie (w rozpatrywaniu odwołań biorą udział członkowie etatowi i nieetatowi), ale nie przeznaczyło na to dodatkowych środków. Co oznacza, że możemy ich opłacać z oszczędności, których… nie posiadamy. Członek pozaetatowy ma płacone od decyzji. W Poznaniu to ok. 180 zł brutto. Przepisy o SKO mówią jednak, że nie mogą oni zarobić więcej niż 60 proc. tego, co etatowi - tłumaczy.
Ci ostatni jednak, zgodnie z treścią rozporządzenia prezesa rady ministrów z 2002 r. regulującego stawki wynagrodzeń, otrzymują dziś ok. 5 tys. zł (plus dodatki). Co istotne, przepisy uniemożliwiają im podjęcie dodatkowego zatrudnienia.
- Taka płaca w zawodach prawniczych jest wyjątkowo niska, nieproporcjonalna do obłożenia. To ich różni od członków nieetatowych, którzy działalność w SKO traktują często jako dodatek - opisuje prezes Seitz. Przekonuje, że braki kadrowe przy takiej ilości spraw odczuwają obywatele na własnej skórze. Tu średni czas oczekiwania to nawet 8 miesięcy. Sprawy z zakresu spraw społecznych idą szybciej, w 3 miesiące. Ale tzw. środowiskowe trwają nawet rok.
I jak to się ma do art. 35 k.p.a., który mówi, że załatwienie sprawy wymagającej postępowania wyjaśniającego powinno nastąpić nie później niż w ciągu miesiąca, a sprawy szczególnie skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia wszczęcia postępowania, zaś w postępowaniu odwoławczym - w ciągu miesiąca od dnia otrzymania odwołania?
- Niestety, nijak - słyszymy od prezesów SKO. Rozwiązaniem, ich zdaniem, byłoby wprowadzenie, zamiast obecnego składu trzyosobowego, możliwości rozpatrywania odwołań jednoosobowo. Póki co liczą się z ponagleniami i skargami na przewlekłość.
- Obywatel składa do nas ponaglenie, wówczas jesteśmy zobligowani rozpatrzyć jego sprawę w terminie 14 dni. Jeśli nie - skarga na bezczynność idzie do WSA. Bywa, że dostajemy grzywny, niewielkie, rzędu 100-200 zł, razem z terminem na załatwienie sprawy - opisuje jeden z prezesów. To teoria. A praktyka jest taka, że takie działania obywatela powodują, że ze sterty zaległych spraw jego jest wyciągana na wierzch.
Dla przykładu ponagleń SKO w Poznaniu dostało w 2021 r. 144, w 2022 r. - 156. Skarg na bezczynność było, odpowiednio, 22 i 30.
Tomasz Podlejski, prezes największego warszawskiego SKO, potwierdza. - Wzrost skarg na naszą przewlekłość jest na poziomie 10 proc. To i tak mało w stosunku do skali zaległości - podkreśla. Tu w 2022 r. wpłynęło dokładnie 17 390 spraw. Wykonanie to 17 460, łącznie z zaszłościami. Wygląda dobrze na liczbach ogólnych, ale w przypadku rozpatrywana poszczególnych spraw rozkłada się to na ok. 2-3 miesiące oczekiwania w tematach społecznych, w pozostałych, jak np. warunki zabudowy - do pół roku.
- To wszystko przy obecnych 49 etatach i brakach, które szacuję na min. 15 etatów. - Co roku wnoszę do MSWiA o zwiększenie obsady, chociaż o pięć etatów prawniczych i pięć biurowych. Bez echa. Mimo argumentów, że obłożenie rośnie, co widać choćby na przykładzie odwołań dotyczących świadczeń pielęgnacyjnych. W 2020 r. do SKO w Warszawie wpłynęło ich 254, w 2021 r. - 447, a w 2022 r. - 658. ©℗

opinie

Samorządy sobie radzą
ikona lupy />
Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich / Materiały prasowe
Jeśli chodzi o samorządy, to działalność orzecznicza samorządowego kolegium odwoławczego ma bardzo ograniczony wpływ na ich funkcjonowanie. Gdy sprawa dotyczy praw i obowiązków obywatela rozstrzyganych przez organy samorządowe jako organy pierwszej instancji, jej rozstrzygnięcie przez SKO będzie miało znaczenie, jeśli wiąże się z tym obowiązek działania przez daną gminę czy powiat, np. wypłaty świadczenia. Zainteresowana jednostka samorządu terytorialnego w takim wypadku po prostu czeka na ustalenie sytuacji prawnej w trybie odwoławczym i nie jest dla niej zbytnim problemem to, kiedy SKO wyda decyzję.
Pośredni wpływ jest związany z faktem, że wydłużenie terminu rozpatrywania odwołań dotyczy wszystkich postępowań - również tych, w których jednostka samorządu terytorialnego jest stroną, w szczególności inicjatorem. Często są to postępowania wydawane w związku z przygotowywaniem inwestycji. W takim przypadku znaczne opóźnienie w rozpatrzeniu sprawy przez organ odwoławczy pociąga za sobą opóźnienie realizacji inwestycji, a to czasami może przesądzać o jej wykonaniu - jeśli jest finansowana np. ze środków unijnych czy z programów rządowych. Nie są to przypadki częste - również i z tego powodu, że nie zawsze organem drugiej instancji jest samorządowe kolegium odwoławcze, np. w przypadku spraw z zakresu prawa budowlanego jest to wojewoda, a w sprawach środowiskowych - główny inspektor ochrony środowiska. ©℗not. PO, PN
Kowalski na pewno ucierpi
ikona lupy />
prof. Czesław Michał Martysz, prawnik, specjalista prawa administracyjnego, były dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego / nieznane
Każda reglamentacja działalności będzie oddziaływać na tzw. przeciętnego Kowalskiego, nawet jeśli będzie zwracał się do SKO w innych sprawach. Przypomnijmy, po 1999 r. do SKO trafiały odwołania na decyzje organów samorządowych. Dziś wszystkie, jeśli przepisy nie stanowią inaczej.
Zwiększa to ryzyko wzrostu skali odwołań od wydanych decyzji przez organy samorządowe. To z kolei, przy jednoczesnym utrzymaniu obsady kadrowej na dotychczasowym poziomie, rodzi ryzyko, że na rozstrzygnięcie w danej sprawie trzeba będzie po prostu dłużej poczekać. Zgodnie z przepisami organy SKO powinny je wydać niezwłocznie w przypadku prostych spraw. W pozostałych mają miesiąc, a przy bardziej skomplikowanych sprawach dwa miesiące. W skrajnych przypadkach czas ten może się wydłużyć, ale SKO powinno określić termin, w jakim wnioskodawca może liczyć na rozstrzygnięcie, oraz podać przyczynę opóźnienia.
Tymczasem dziś, kiedy przybywa odwołań, bo można je składać w kolejnych sprawach -dobrym przykładem są dodatki węglowe -to już nie będą miesiąc czy dwa, a kilka. Można oczekiwać, że prezesi SKO będą wydłużać czas postępowania przy wszystkich sprawach, proporcjonalnie, by móc obsłużyć wszystkie wnioski w podobnym czasie. Dla przeciętnego Kowalskiego oznacza to dłuższy czas oczekiwania na ważną z jego punktu widzenia decyzję. Która, jak trzeba podkreślić, może nie załatwić sprawy. Może się bowiem okazać, że SKO odda sprawę do ponownego rozpatrzenia, co oznacza kolejne miesiące oczekiwania.
Obecnie 60 proc. spraw dotyczy tych z szeroko pojętej pomocy społecznej, a więc ważnego aspektu. Wydłużenie czasu oczekiwania na rozstrzygnięcie w tej sprawie może więc stanowić problem natury finansowej dla wielu rodzin.
A już niedługo SKO mogą stać się organem rozstrzygającym dla kolejnych odwołań. Tym razem wynikających z przepisów prawa energetycznego, które wprowadzają zamrożenie cen prądu w przypadku zużycia do 2000 kWh rocznie. W niektórych przypadkach limit zużycia energii podniesiono do 2600 i 3000 kWh. Wystarczy w tej sprawie złożyć oświadczenie, że dana osoba spełnia warunki do tańszej energii, ale pojawia się luka, co będzie w przypadku, gdy nie zostanie ono uznane lub pojawi się spór na jego podstawie. Wówczas także może pojawić się rozwiązanie o decyzyjnym charakterze tego uprawnienia, co znowu zwiększy liczbę odwołań. ©℗not. PO, PN