Uważamy, że Unia Europejska w trakcie tak poważnego kryzysu powinna zmienić podejście i przesunąć środki z jakichś kompetencji miękkich, na twardą pomoc, na ratowanie miejsc pracy - mówił w środę prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

We wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że podjęto działania zmierzające do tego, żeby prąd dla każdej rodziny do 2000 kWh był po cenie stałej, w gruncie rzeczy dotychczasowej. Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany w środę w Radiu Zet, czy ta propozycja to dobry mechanizm ratowania ludzi przed drożyzną zwrócił uwagę, że nie uwzględnia on wielkości gospodarstwa domowego, sposobu ogrzewania domu. "Ograniczenie do wartości zużycia moim zdaniem nie jest najlepszym sposobem. Lepsze było to, które jest w tym roku, czyli zamrożenie tych cen i utrzymanie zamrożenia na przyszły rok dla gospodarstw domowych" - wyjaśnił podkreślając jednocześnie, że trzeba zahamować wzrost cen energii i gazu dla przedsiębiorców, ponieważ upadną małe, duże i średnie firmy.

Kosiniak-Kamysz przyznał, że powinna zostać zachowana ta część pomysłu, zgodnie z którą ten, kto będzie mniej zużywał prądu, otrzyma ulgi. Prezes PSL zastrzegł jednak, że nie można wykluczać rodzin wielodzietnych, które zużywają więcej prądu.

Pytany, co sam zaproponowałby na miejscu rządzących, wskazał, że zamroziłby ceny i przesunął wszystkie środki z UE na pomoc gospodarstwom domowych i przedsiębiorcom. "Walczyłbym w UE, i to robię będąc w opozycji, zabiegam o to, żeby Unia dała zgodę dla Polski na dopłacanie do energii dla małych i dużych przedsiębiorstw" - wyliczał prezes PSL. "Złożyłem wniosek do szefa Europejskiej Partii Ludowej. Będę z nim rozmawiał, żeby podjął ten temat z szefową KE, z szefową PE. Nasi europosłowie już działają w tej sprawie" – poinformował.

Dopytywany, na czym miałoby to polegać, wskazał na takie kraje, jak Hiszpania, czy Portugalia, które mogą dopłacać do energii elektrycznej, a więc nie podnosić cen energii dla przedsiębiorstw, ponieważ - jak mówił lider PSL - wystąpiły o taką zgodę. "Unia już ma mechanizm, że kraje członkowskie z praw do emisji CO2 mogą dopłacać do energii elektrycznej" - zaznaczył.

Wyjaśnił, że na pewne działania musi być wyrażana wspólnotowa zgoda, ponieważ mamy wspólny rynek w Unii i nie można go zaburzać doprowadzając do nieuczciwej konkurencji.

"Na to się umówiliśmy, więc chcemy, żeby ta zgoda była wyrażona, uważamy, że w ogóle Unia Europejska w trakcie tak poważnego kryzysu powinna zmienić podejście i przesunąć środki z jakichś szkoleń, z jakichś kompetencji miękkich, na twardą pomoc, na ratowanie miejsc pracy" - powiedział. Dopytywany, dlaczego tak się nie dzieje, ocenił, że jest to "mechanizm z opóźnionym zapłonem". "Mechanizm dobrze zaprojektowany, ale zbyt wolno reagujący na to, co się dzieje" - dodał. Mówił, że doping powinien iść z krajów członkowskich.

Prezes PSL zachęcał do takiego działania. "Powiem szczere, że my nawet z tymi, z którymi jesteśmy w opozycji - czyli z rządzącymi - na ten temat rozmawiamy. I ja jestem tutaj gotowy do współdziałania, bo ratunek dla firm jest potrzebny" - zapowiedział.

We wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński, poinformował, że rządzący podjęli działania "zmierzające do tego, żeby prąd do każdej rodziny, gospodarstwa domowego, do 2000 KWh był po cenie stałej, w gruncie rzeczy dotychczasowej". "Krótko mówiąc - mimo ogromnego wzrostu kosztów paliw, tego wszystkiego co tworzy energię, to jeśli chodzi o tą dość znaczną ilość zużywanego przez rodziny prądu, cena nie będzie zwiększana" - oświadczył.

Jak dodał, "to jest mniej więcej dla dwóch trzecich gospodarstw domowych, tych uboższych, w gruncie rzeczy brak zmian". Prezes PiS zapowiedział również, że "jeżeli ktoś zmniejszy zużycie w stosunku do poprzedniego roku co najmniej o 10 proc. to będzie miał jeszcze dalsze ulgi". (PAP)

Autor: Daria Kania