Rząd zamierza przedłużyć obowiązywanie stanu nadzwyczajnego na wschodniej granicy. Decyzja może zapaść nawet w tym tygodniu.

‒ Napór na granice nie ustaje, sytuacja się nie zmienia, dlatego szykujemy się do przedłożenia kolejnego wniosku do prezydenta o przedłużenie stanu nadzwyczajnego ‒ twierdzi nasz rozmówca z KPRM. Rozporządzenie głowy państwa w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego na 30 dni w pasie granicznym na terenie woj. podlaskiego i lubelskiego ukazało się 2 września. Okres ten kończy się w przyszły weekend, dlatego decyzja o wydłużeniu powinna zapaść w tym tygodniu.
Procedura podejmowania decyzji jest analogiczna jak w przypadku wprowadzenia stanu: rząd występuje do prezydenta z odpowiednim wnioskiem. ‒ Przedłużenie stanu musi zostać dokonane, zanim minie okres, na jaki został wprowadzony, inaczej nie można mówić o przedłużeniu – wskazuje konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski.
W zeszłym tygodniu do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji regulaminu izby autorstwa PiS. Ma doprecyzować udział posłów przy wprowadzaniu, przedłużaniu lub odwoływaniu stanu wyjątkowego. „Obecnie brak jest w regulaminie Sejmu przepisów odnoszących się do kwestii udziału Sejmu w procesie wprowadzania oraz przedłużania stanów nadzwyczajnych, co może stwarzać problemy w stosowaniu przepisów konstytucji w tym zakresie” ‒ twierdzą projektodawcy.
Zgodnie z konstytucją prezydent wydając rozporządzenie w sprawie wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, zawiadamia o nim Sejm, a Sejm je rozpatruje. Z kolei w odniesieniu do przedłużenia stanu wyjątkowego ustawa zasadnicza stanowi, że może to nastąpić tylko raz, za zgodą Sejmu i na czas nie dłuższy niż 60 dni.
Złożenie projektu oraz tempo jego rozpatrywania (w piątek trafił do Sejmu i został skierowany do pierwszego czytania w komisji) sugerują, że PiS będzie dążył do utrzymania stanu wyjątkowego przy wschodniej granicy. Projekt precyzuje, że w przypadku wniosku prezydenta o przedłużenie stanu nadzwyczajnego jego rozpatrzenie powinno nastąpić przed upływem okresu, na jaki stan nadzwyczajny został wprowadzony, „w myśl założenia, że przedłużyć można tylko stan, który jeszcze trwa”. Propozycja zakłada przeprowadzenie debaty w Sejmie, ale z uwagi na konieczność niezwłocznego rozpatrzenia sprawy wykluczona jest możliwość składania wniosków formalnych o przerwanie, odroczenie lub zamknięcie posiedzenia.
Jeżeli w debacie nad rozporządzeniem o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego zostanie zgłoszony wniosek o jego uchylenie, będzie podany pod głosowanie. Wówczas Sejm będzie rozstrzygał bezwzględną większością głosów. W przypadku wniosku o przedłużenie stanu nadzwyczajnego decyzje zapadną zwykłą większością. „W innym przypadku, tj. gdy wniosek o uchylenie rozporządzenia nie zostanie zgłoszony, Sejm nie będzie przeprowadzał głosowania w odniesieniu do rozporządzenia o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego” ‒ czytamy w projekcie.
Z naszych informacji wynika, że przedłużenie stanu wyjątkowego ma zostać wykorzystane do dalszego wzmacniania pasa granicznego i budowy zasieków lub ogrodzenia, które utrudni imigrantom przechodzenie przez zieloną granicę.
Jak słyszymy, wciąż dyskutowane jest w rządzie dopuszczenie dziennikarzy na tereny przygraniczne objęte stanem wyjątkowym. ‒ Są takie rozmowy, ale niektórzy nie wierzą w kulturę pracy niektórych redakcji, tzn. istnieje obawa, że nie wszyscy dostosują się do wspólnych ustaleń i będą problemy. Z kolei zorganizowane wyjazdy dla dziennikarzy też budzą wątpliwości, bo zaraz pojawią się zarzuty, że pokazujemy tylko to, co chcemy ‒ tłumaczy osoba z rządu. Zdaniem konstytucjonalisty Ryszarda Piotrowskiego zakaz wstępu mediów na teren, na którym zarządzono stan wyjątkowy, jest niezgodny z prawem. ‒ Są ograniczenia, jakie władza może wprowadzić: cenzura, zagłuszanie sygnału, zakaz rejestracji obrazu czy dźwięku, ale zakaz wstępu przedstawicieli mediów nie ma podstaw w ustawie, a więc także i konstytucji ‒ podkreśla konstytucjonalista.
Krytycznie do wydłużenia stanu wyjątkowego podchodzi Michał Szczerba, poseł PO. ‒ Możemy o tym dyskutować, jeśli na granicę zostaną dopuszczone media, na przykład na zasadach, jakie są w konfliktach zbrojnych. Kolejna kwestia to zgoda na udział Frontexu w kontroli granicy, a także dostęp dla organizacji humanitarnych, które pomagają uchodźcom. Obecna sytuacja jest dla PiS wygodna, bo nie musi być rozliczany ze skutków własnych działań ‒ ocenia poseł PO.
W ostatnich dniach kontrowersje wzbudziła medialna aktywność Straży Granicznej (SG). Chodzi o ujawnienie na portalu Twitter zdjęć z prywatnych telefonów osób próbujących przekroczyć polską granicę. „Zdjęcia ujawnione w telefonach nielegalnych imigrantów pokazują, że na Białoruś wyjeżdżają turystycznie, przez kilka dni zwiedzają stolicę tego państwa, a potem transportowani są pod polską granicę, którą próbują nielegalnie sforsować” ‒ napisali przedstawiciele SG. Działanie to budzi mieszane uczucia nawet niektórych naszych rozmówców z rządu, niemniej bronią SG. ‒ Zarzuca nam się, że nie przedstawiamy wystarczającej liczby dowodów na to, że mamy do czynienia z wojną hybrydową Łukaszenki. To pokazujemy te dowody ‒ tłumaczy rozmówca DGP.
Wydłużenie stanu wyjątkowego będzie mogło obowiązywać do początku grudnia. Pytanie, co dalej, skoro na razie nie widać perspektyw na osłabienie migracyjnego strumienia z Białorusi. Konstytucja ogranicza możliwości dalszego przedłużenia stanu nadzwyczajnego. ‒ Nie można go ponownie wprowadzić z tych samych przyczyn, byłoby to niezgodne z konstytucją i oznaczało, że możliwy jest praktycznie permanentny stan wyjątkowy ‒ zauważa Ryszard Piotrowski.