Adwokat Marcin Dubieniecki, podejrzany o kierowanie grupą przestępczą wyłudzającą fundusze z PFRON oraz pranie brudnych pieniędzy, nadal będzie zawieszony w wykonywaniu czynności zawodowych – orzekł w środę sąd dyscyplinarny Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku.

O cofnięcie decyzji o tymczasowym zawieszeniu w wykonywaniu zawodu wnosił do adwokackiego sądu sam Dubieniecki (wyraża zgodę na podawanie swego nazwiska - PAP), który miesiąc temu wyszedł z aresztu, po 14 spędzonych w nim miesiącach.

Pierwsza decyzja o tymczasowym zawieszeniu Dubienieckiego w czynnościach adwokackich zapadła we wrześniu 2015 r. w związku z jego aresztowaniem i śledztwem.

"Na adwokacie Dubienieckim nadal ciążą zarzuty popełnienia bardzo poważnych przestępstw o charakterze umyślnym. Waga i charakter tych czynów wyklucza możliwość przyzwolenia na wykonywanie czynności zawodowych przez obwinionego" – mówił w uzasadnieniu werdyktu przewodniczący sądu dyscyplinarnego adwokat Wojciech Babicki.

Dodał, że prokuratura uchylając areszt wobec Dubienieckiego zastosowała trzy inne "surowe środki zapobiegawcze" (m.in. 3 mln zł poręczenia majątkowego - PAP).

"Decyzja sądu nie przesądza o winie pana mecenasa Dubieneckiego. My wszyscy jako adwokaci i jako organizacja życzymy jemu, a także sobie, żeby postępowanie karne zakończyło się wobec niego pomyślnie. Natomiast należy uwzględniać takie okoliczności, że adwokatura to zawód zaufania publicznego, a to zaufanie oznacza również wiarygodność. Padły na tej sali słowa, że o wiarygodności adwokata przesądzają jego klienci. Adwokat jednak musi być także wiarygodny wobec prokuratorów i sędziów. W zaistniałej sytuacji sąd doszedł do przekonania, że wiarygodność mecenasa Dubieneckiego będzie wątpliwa" – zaznaczył.

Dubieniecki zapowiedział, że złoży zażalenie na środową decyzję do wyższego sądu dyscyplinarnego adwokatury. "Dzisiejsza decyzja jest niesprawiedliwa. Zostałem potraktowany inną miarą niż inni koledzy w korporacji, którzy też posiadają zarzuty" – powiedział dziennikarzom.

"Jestem osobą niewinną. Poza tym, w stosunku do każdego obywatela obowiązuje zasada domniemania niewinności. W sprawie karnej nie ma ani jednego dowodu wskazującego na moje sprawstwo. Poruszamy się w oparach absurdu, jeśli chodzi o materiał zgromadzony w tej sprawie i postawione mi zarzuty" – mówił wcześniej Dubienecki przed sądem dyscyplinarnym uzasadniając swój wniosek o uchylenie decyzji o zawieszeniu go w czynnościach adwokackich.

Argumentował, że 426 dni jego aresztu miały wyłącznie charakter "wydobywczy".

"Areszt ten utrzymywał się wyłącznie na zasadzie lokalnego układu między prokuraturą a sądem w Krakowie. A uchylenie jego po 14 miesiącach było niezbędną koniecznością, albowiem tego stanu bezprawia w tej sprawie nie chciały już dłużej utrzymywać sądy apelacyjne" – powiedział adwokat.

Poręczenie majątkowe w wysokości 3 mln zł Dubieniecki uznał za "absurdalną". "Stanowi ona tylko i wyłącznie o tym, że prokuratura z tej sprawy próbuje wychodzić z twarzą, ale w sposób nieumiejętny. Bo jak nazwać sytuację, kiedy wobec innej osoby z tymi samymi zarzutami stosuje się poręczenie majątkowe w kwocie 50 tys. zł" – przekonywał.

"Jako obywatelowi i adwokatowi, znającemu prawo, było mi niezmiernie przykro słyszeć z ust osób towarzyszących tej sprawie odpowiedź na moje pytanie, skąd mam wziąć 3 miliony złotych. Prokurator odpowiedział: +a weźcie z tej śmierci po Lechu Kaczyńskim+, z odszkodowania+. To są niuanse, ale pokazują one tło całej tej sprawy i zamieszania, które zostało spreparowane przeciwko mojej osobie" – mówił Dubieniecki.

Jego zdaniem, jedynymi osobami, które powinny mieć zarzuty w tej sprawie to prokuratorzy referenci prowadzący śledztwo, "nakłaniający różne osoby" do składania obciążających go zeznań. "Żałuję, że nie mogę jeszcze o wszystkim powiedzieć, ale już dziś prokuratura, o czym boi się publicznie powiedzieć, dysponuje w aktach sprawy jednoznacznym materiałem dowodowym wskazującym na umorzenie tej sprawy" – powiedział adwokat.

Dubieniecki został zatrzymany 23 sierpnia 2015 r. razem z czterema innymi osobami. Usłyszał zarzuty: kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (po uzupełnieniu zarzutów - obecnie 14,5 mln zł) i prania brudnych pieniędzy. Według śledczych, proceder miał miejsce w latach 2012-15 i polegał na wyłudzeniu środków na zatrudnienie osób niewidomych i słabowidzących.

Takie same zarzuty jak Dubieniecki, tj. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia z PFRON i prania brudnych pieniędzy, usłyszał także Wiktor D. Kolejna podejrzana Katarzyna M. usłyszała zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzeń i prania brudnych pieniędzy, a Grzegorz D. i Beata M.-W. są podejrzani o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i wyłudzenia z PFRON. W lipcu zarzuty w tej sprawie usłyszały kolejne osoby: Dorota G.-T. oraz Ewa D. i Marzena D. Podejrzanym grozi kara do 10 lat więzienia.

W październiku 2016 r. Krakowska Prokuratura Regionalna uwzględniła wniosek obrony i uchyliła areszt wobec Dubienieckiego. Prokurator uznał, że wystarczą inne środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe - w wysokości 3 mln zł, zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny.