Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu powiedział we wtorek, że „złe ugrupowania" nie mogą brać udziały w walce o Ar-Rakkę, bastion dżihadystów w Syrii. Cavusoglu odniósł się w ten sposób do kurdyjskiej milicji YPG zaangażowanej w walkę z IS.

Cavusoglu powiedział dziennikarzom, że Waszyngton obiecał Turcji, iż takie zbrojne grupy jak Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) wezmą wprawdzie udział w oblężeniu miasta, ale nie wkroczą do Rakki.

Dodał, że Turcja "podejmuje pewne kroki" w związku z tym, że jej partnerzy nie dotrzymali obietnic dotyczących syryjskiego miasta Manbidż, skąd część sił kurdyjskiej milicji zaczęła się wycofywać dopiero po naleganiach Ankary.

Oznajmił, że Turcja woli, by Rakkę zdobywały "lokalne siły arabskie" wspierane przez koalicję pod egidą USA, w skład której mogą ewentualnie wejść oddziały tureckie.

Ankarę irytuje to, że Amerykanie traktują YPG jako ważnego sojusznika w walce z IS, podczas gdy Turcja uważa YPG za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).

Turcja, która ogłosiła niedawno, że chce wziąć udział w walce o Rakkę, przy okazji toczonej w Iraku i Syrii kampanii przeciw dżihadystom z Państwa Islamskiego (IS) walczy tyleż z bojownikami IS, co z Kurdami.

Cavusoglu oskarżył też we wtorek Berlin o to, że pozwala działać na terenie Niemiec takim organizacjom, jak PKK i Rewolucyjny Front-Partii Wyzwolenia Ludu (DHKP-C).

"DHKP-C i PKK prowadzą działalność w Niemczech, ale oni to popierają ją, ponieważ jest ona wymierzona w Turcję. Niemcy są krajem, który w największym stopniu popiera terrorystyczne organizacje (działające) przeciw Turcji" - dodał Cavusoglu.

"Niemcy myślą, że są krajem pierwszej klasy i pierwszej klasy demokracją, a Turcja jest (krajem) drugiej klasy. My chcemy, by traktowali nas jak równego partnera" - podkreślił.

Pod koniec sierpnia siły tureckie rozpoczęły operację o kryptonimie "Tarcza Eufratu", której celem jest oczyszczenie z obszarów przy południowej granicy Turcji z bojowników Państwa Islamskiego oraz uniemożliwienie kurdyjskim bojownikom, wspieranym przez USA, zdobywanie nowych terenów w Syrii.

W październiku Ankara ogłosiła, że chce się zaangażować w kampanię odbijania Rakki oraz, że zareaguje na wszelkie próby naruszania "tureckich interesów" na terytoriach, gdzie toczą się walki z bojownikami IS.