10 lat po powstaniu Inicjatywy Trójmorza nasza infrastruktura gazowa, która miała służyć całemu regionowi, służy praktycznie tylko nam. Przykład? Pływający terminal LNG w Zatoce Gdańskiej miał dostarczać gaz na potrzeby całego regionu, ale będzie z niego korzystać wyłącznie Orlen

W tym roku mija 10 lat od powołania Inicjatywy Trójmorza (3SI). Inicjatorami byli wówczas prezydenci Polski Andrzej Duda i Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović. Sztandarowym projektem energetycznym inicjatywy miał być korytarz Północ–Południe. Chodziło o rozbudowę sieci gazociągów w regionie w taki sposób, by odwrócić obowiązujący od dekad wektor przesyłu gazu w Europie. Zamiast ze wschodu na zachód, gaz miał płynąć z północy na południe oraz, w mniejszym stopniu, w drugą stronę.

Inicjatywie Trójmorza potrzebne są priorytety

Jego elementami po polskiej stronie były Baltic Pipe i terminal LNG w Świnoujściu – instalacje, dzięki którym Polska praktycznie nie odczuła zakręcenia rosyjskiego kurka z gazem w kwietniu 2022 r. Choć większość planowanej infrastruktury korytarza Północ–Południe już powstała, eksperci wskazują istotne hamulce dla jego dalszego rozwoju. Piotr Wójcik, analityk think tanku Blue Europe, wskazuje przede wszystkim na brak pieniędzy. – Na liście priorytetowych projektów infrastrukturalnych Inicjatywy Trójmorza znajduje się niemal 60 inwestycji. Realizacja zdecydowanej większości z nich jeszcze się nie zaczęła i są one dopiero na etapie rejestracji. Potwierdza to zdecydowane niedofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych Trójmorza – mówi.

Nawet 50–60 proc. środków Funduszu Trójmorza pochodzi z rozmaitych instrumentów UE, lecz zdaniem Wójcika w dalszym ciągu jest zauważalne małe zaangażowanie finansowe poszczególnych państw inicjatywy w rozwój projektów w ramach tego formatu. – Dobrym posunięciem w ramach 3SI byłaby priorytetyzacja polegająca na realizacji w określonej perspektywie czasowej kilku projektów komunikacyjnych, energetycznych i cyfrowych, które włączałyby jak najwięcej państw członkowskich. Przy czym należy zachować dotychczas przyjęte inwestycje. Taki mechanizm w większym stopniu zaakcentowałby wspólnotowy wymiar inicjatywy, a równocześnie zapewniałby swobodę poszczególnych państw w wyborze i realizacji priorytetowych przedsięwzięć – ocenia ekspert.

Na rozbudowie infrastruktury najbardziej skorzystała Chorwacja

Korytarz Północ-Południe, czyli co się nie udało

Jednak nawet jeśli projekty infrastrukturalne powstają, nie oznacza to końca problemów. Polska miała swój interes w budowie korytarza Północ–Południe. Mieliśmy się stać regionalnym hubem gazowym, ośrodkiem handlu błękitnym paliwem i centrum, z którego byłby on dystrybuowany do innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Te ambicje się nie spełniły. Dobrym przykładem są losy gazociągu Polska–Słowacja. Ten, otwarty w sierpniu 2022 r., miał pomóc Bratysławie w odejściu od rosyjskiego gazu. Rezultat? Praktycznie przez cały 2024 r. stał pusty, a Słowacy woleli się zaopatrywać w surowiec ze Wschodu.

Gaz-System, operator polskiego systemu przesyłu gazu i spółka odpowiedzialna za budowę elementów korytarza, tłumaczy w odpowiedziach na pytania DGP, że to uczestnicy rynku decydują o kierunkach i wolumenach przesyłu gazu w danym punkcie międzysystemowym. „Mając na uwadze fakt, że polski rynek jest zasilany w gaz ziemny głównie z kierunku północnego, spółki sprowadzające gaz do Polski korzystały z połączenia ze Słowacją wyłącznie w takim stopniu, w jakim to było uzasadnione ich decyzjami biznesowymi opartymi na uwarunkowaniach rynkowych” – podaje spółka.

Niektóre elementy korytarza weryfikuje też sam rynek. Przykładem jest pomysł położenia gazociągu Polska–Czechy. To kolejna inwestycja, która miała usprawnić handel gazem w regionie, ale nie powstała i nie zapowiada się, by w najbliższych latach miało się to zmienić. Jak podaje Gaz-System, przeprowadzone przez operatorów w latach 2021–2024 procedury badania rynku, tzw. procedury incremental, mające na celu zbadanie zapotrzebowania na zwiększenie przepustowości na tym połączeniu, zakończyły się wynikiem negatywnym. Innymi słowy, rynek nie zgłosił zainteresowania rozbudową połączenia między Polską a Czechami.

Pływający terminal LNG tylko dla Orlenu

Zdaniem Andrzeja Sikory, prezesa Instytutu Studiów Energetycznych (ISE), powody, dla których Polska nie stała się hubem gazowym, są przede wszystkim finansowe. – Planowany pływający terminal LNG w Zatoce Gdańskiej będzie miał przepustowość 6,1 mld m sześc. rocznie. Miał on dostarczać gaz na potrzeby całego regionu, ale będzie z niego korzystać wyłącznie Orlen. Była możliwość podwojenia przepustowości, ale nie było zainteresowania ze strony rynku – mówi Sikora. – Podobnie Czesi mogli wybudować połączenie z nami, ale wolą sprowadzać gaz z Niemiec czy Holandii. Ukraina, zamiast zbudować interkonektor z Polską, woli sprowadzać LNG z terminali w Grecji. W tej sytuacji wygranym jest chorwacki terminal na wyspie Krk. Pierwotnie miał być on jedynie uzupełnieniem naszego terminala w Świnoujściu, a teraz jest rozbudowywany. Nasze usługi są po prostu za drogie – dodaje.

– Wygląda więc na to, że infrastruktura, która miała z nas uczynić hub gazowy, zamiast służyć całemu regionowi, służy praktycznie tylko nam – dodaje prezes ISE. Czy i kiedy może się to zmienić? W handlu gazem i rozwoju infrastruktury wiele zależy od woli politycznej. Piotr Wójcik zaznacza, że obecnie w Trójmorze najsilniej są zaangażowane państwa bałtyckie, Polska i Rumunia. – Austria i Słowacja przyjmują bierną lub niechętną postawę wobec formatu 3SI. Rezultatem takiego podejścia jest to, że wśród realizowanych i ukończonych inwestycji wyraźna większość przypada na Polskę i kraje bałtyckie. Państwa Trójmorza różni także podejście do Rosji i Chin oraz współpracy z nimi, co też wpływa na rozwój formatu – ocenia ekspert.

Inicjatywa Trójmorza od szczytu do szczytu

Zdaniem komentatorów Trójmorze bywa traktowane jak forma współpracy „od szczytu do szczytu”, a jego ewolucję widać przede wszystkim na podstawie kolejnych, corocznych spotkań przywódców państw członkowskich i podejmowanych wówczas decyzji i postanowień. – Aby upłynnić i jednocześnie zdynamizować współpracę w ramach Trójmorza, potrzebne jest stworzenie jego sekretariatu lub innego organu, który będzie koordynować realizację określonych filarów i przedsięwzięć – mówi Wójcik.

Inicjatywa Trójmorza zrzesza 13 należących do Unii Europejskiej państw Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej: Austrię, Bułgarię, Chorwację, Czechy, Estonię, Grecję, Litwę, Łotwę, Polskę, Rumunię, Słowację, Słowenię i Węgry. Założenie, że do 3SI mogą wchodzić jedynie kraje członkowskie UE, miało uspokoić obawy Niemców, że Prawo i Sprawiedliwość buduje w ten sposób alternatywę dla Wspólnoty Europejskiej. Pomysł cieszył się silnym poparciem ze strony pierwszej administracji Donalda Trumpa jako sposób na uniezależnienie regionu od dostaw gazu z Rosji. Czterdziesty piąty prezydent Stanów Zjednoczonych wziął nawet udział w szczycie Trójmorza w Warszawie w 2017 r.

Co z cyfryzacją, infrastrukturą i energetyką?

Pierwotnie projekt miał na celu integrację regionalnych graczy i współpracę na takich polach jak cyfryzacja czy rozbudowa infrastruktury transportowej i energetycznej. Po wyborach parlamentarnych w Polsce nowe władze deklarowały, że będą kontynuować zaangażowanie w Trójmorze. Podtrzymały też pomysł, by w projekty 3SI angażować w miarę możliwości również Ukrainę. – Współpraca regionalna np. w formacie Bukareszteńskiej Dziewiątki i Inicjatywy Trójmorza będzie o tyle udana, o ile przyczyni się do rozwoju infrastruktury transportowej, energetycznej oraz cyfrowej regionu rozciągniętego od Estonii po Grecję – wskazywał w ubiegłorocznym exposé minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. W praktyce rząd Donalda Tuska obniżył intensywność współpracy w ramach 3SI i zlikwidował stanowisko pełnomocnika ds. Inicjatywy Trójmorza, którym w poprzedniej kadencji był wiceszef MSZ. ©℗

ikona lupy />
Stan realizacji korytarza północ-południe / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe