Rząd powinien, oprócz przedłużenia obowiązywania programu "Mój prąd", powiązać go z kryterium dochodowym, żeby wsparcie trafiało do osób, których nie stać na instalację OZE - podkreślono w raporcie przygotowanym przez ClientEarth.

Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi opublikowała w czwartek raport, w którym przekonuje się, że prosumenci zbiorowi pomogą Polsce w osiągnięciu większej redukcji emisji CO2. Organizacja przedstawia w nim jak to jest rozwiązane w USA i pokazuje rekomendacje dla naszego kraju.

Raport zawiera analizę rozwiązań prawnych w zakresie prosumeryzmu zbiorowego funkcjonujących w Stanach Zjednoczonych, w tym tworzenia wspólnot energetycznych, wirtualnego bilansowana, czy wsparcia dla mieszkańców budynków wielolokalowych zmagających się z ubóstwem energetycznym.

Współautor raportu Wojciech Kukuła, prawnik ClientEarth zwrócił uwagę, że skorzystanie z doświadczeń USA jest bardzo interesujące zwłaszcza przy obserwowanym wzroście kosztów energii elektrycznej w Polsce (wprowadzenie opłaty mocowej od stycznia 2021 r.), a także przy rosnącym zapotrzebowaniu na energię.

"Budowa energetyki obywatelskiej w Polsce wymaga nowych sprawiedliwych, przejrzystych oraz efektywnych mechanizmów regulacyjnych, wspierających inwestycje w zbiorowe instalacje OZE. W naszej ocenie istnieje możliwość nowelizacji polskiej ustawy o OZE w duchu rozwiązań sprawdzonych w USA" - dodała z kolei Anna Frączyk, analityczka ClientEarth, współautorka raportu.

W raporcie czytamy, że zliberalizowany powinien zostać funkcjonujący w Polsce od 2019 r. system wsparcia spółdzielni energetycznych. Po pierwsze, powinien zostać obniżony limit pokrywania z własnych instalacji zapotrzebowania na energię elektryczną. W USA ten limit wynosi do 51 proc. W Polsce to co najmniej 70 proc.

Jak dodano, zwiększeniu powinien ulec górny limit mocy elektrycznej, który warunkuje wsparcie dla takiej spółdzielni. W Polsce jest to maksymalnie 10 MW. W Kalifornii z kolei istnieje możliwość wspierania wspólnotowych projektów solarnych o mocy 20 MW.

Autorzy raportu dodali, że należy znieść kryterium lokalizacji inwestycji. W Polsce wskazane są tereny wiejskie oraz wiejsko-miejskie. ClientEarth zwróciło uwagę, że największe zainteresowanie wspólnymi projektami fotowoltaicznymi występuje w miastach. Za Oceanem nie ma podobnych wymogów w tej sprawie co w naszym kraju.

Organizacja dodała, że system net-meteringu, czyli tzw. opustów powinien być w Polsce dostępny nie tylko dla prosumentów indywidualnych oraz spółdzielni energetycznych, ale także dla prosumentów działających grupowo (np. mieszkańców bloków).

"Takie rozwiązania z powodzeniem funkcjonują w USA. Alternatywnie, dla tego typu inicjatyw można by rozważyć wprowadzenie systemu wsparcia w postaci taryf gwarantowanych tj. stałej ceny odkupu energii przez państwo, w określonym czasie. Takie rozwiązanie z dużym powodzeniem funkcjonuje w amerykańskim stanie Massachusetts" - czytamy w raporcie.

Fundacja wskazała, że wraz z postępującym urynkawianiem się odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza technologii fotowoltaicznej, polskie władze powinny rozważyć zmianę redystrybucji publicznych środków możliwych do przeznaczenia na transformację energetyczną. Według autorów pieniądze powinny trafiać w pierwszej kolejności do osób niemogących samemu sfinansować instalacji OZE. Zdaniem ClientEarth warto się zatem zastanowić na modyfikacją programu promocji fotowoltaiki "Mój prąd". Program - zdaniem Fundacji - powinien być dalej kontynuowany, takie są zresztą zapowiedzi ministerstwa klimatu i środowiska, ale przede wszystkim powinien on zostać powiązany z kryterium dochodowym. Podobnie się stało w tym roku w programie "Czyste powietrze".

Według ClientEarth w systemie prosumenckim rząd nie powinien także promować tylko fotowoltaiki, lecz jak jest to w Stanach, różne OZE - produkcję biometanu i zielonego wodoru. Dodano, że wsparcie finansowe należy także skierować do mniej dojrzałych rynkowo technologii np. magazynów energii lub pomp ciepła.

Organizacja zachęca również do tego by umożliwić prawnie tworzenie regionalnych lub lokalnych celów OZE.

"W polskim systemie prawnym wprowadzenie takich rozwiązań leżałoby głównie w gestii samorządów lokalnych, ale można też wzorować się na przepisach art. 35-36 ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, które obligują niektóre samorządy do posiadania minimalnego udziału niskoemisyjnych pojazdów w swojej flocie transportowej" - zauważono. (PAP)

autor: Michał Boroń