Najważniejszy warunek powodzenia gospodarczej strategii: mocna i stabilna pozycja w rządzie jej autora. Najlepiej z własnym politycznym zapleczem.
Taki wniosek można wysnuć, analizując to, co działo się z kluczowymi gospodarczymi planami rządów okresu transformacji. Dobrze widać to na przykładzie Leszka Balcerowicza z rządu Tadeusza Mazowieckiego czy Jerzego Hausnera z gabinetu Leszka Millera. Balcerowicz przejął stery polityki gospodarczej w sytuacji, w której nikt inny nie chciał tego robić, i to nieznanemu szerzej ekonomiście dało mocne wsparcie ze strony ówczesnego premiera. Od początku skupił w swoim ręku pełnię gospodarczej władzy. Waldemar Kuczyński, doradca ekonomiczny premiera Mazowieckiego, wspomina, że Balcerowicz już na samym początku zażądał, że będzie urzędował w ówczesnym Urzędzie Rady Ministrów (czyli dzisiejszej kancelarii premiera) i obejmie przewodnictwo nad Komitetem Ekonomicznym RM. „Siedziba w URM i kierowanie głównym gremium koordynacji ekonomicznej, jakim był KERM, dawało mu rzeczywisty wpływ na cały gospodarczy segment rządu” – pisze Kuczyński w swoim „Wspomnieniu o skoku w rynek”.
Jerzy Hausner też wypracował sobie mocną pozycję w rządzie SLD-PSL, wygrywając przy tym z nie byle kim, bo z Grzegorzem Kołodką. Ale trochę to trwało. Zaczynał od stanowiska ministra pracy. Na znaczeniu zyskał, gdy nieco ponad rok po powołaniu rządu Leszka Millera połączono resort pracy z Ministerstwem Gospodarki i to właśnie jemu powierzono ich stery. Choć formalnie wicepremierem od spraw gospodarczych był Kołodko, nie przeszkodziło to Jerzemu Hausnerowi zaproponować własnego planu uzdrowienia gospodarki. Planu, który fundamentalnie różnił się od pomysłów Kołodki. Skończyło się odejściem tego drugiego z rządu, objęciem funkcji wicepremiera przez Hausnera i uznaniem jego planu za oficjalny program gabinetu.
W forsowaniu swoich pomysłów bardzo pomaga zewnętrzny przymus – na przykład kryzys – albo zanegowanie polityki poprzedników. Kryzysowym paliwem zasilane były plany Balcerowicza i Hausnera. Ten pierwszy był przecież pakietem ratunkowym, rząd musiał szybko przedstawić międzynarodowym instytucjom (m.in. MFW), u których zabiegał o finansowe wsparcie i redukcję zadłużenia, wiarygodny plan szybkiego ustabilizowania gospodarki, z jasno zdiagnozowanym celem. To dlatego najważniejsze ustawy z planu Balcerowicza uchwalono i wprowadzono w życie w ciągu dwóch tygodni grudnia 1989 r. bez większych sprzeciwów Sejmu kontraktowego. Dla kontrastu udział Balcerowicza w rządzie AWS-UW nie zakończył się już takim sukcesem, bo żaden z kluczowych pomysłów ówczesnego wicepremiera – jak np. podatek liniowy – nie przeszedł. Politycy rządzącej koalicji nie byli wystarczająco zmotywowani, być może dlatego, że odziedziczyli po poprzednikach gospodarkę w całkiem dobrym stanie. Rozpędził ją Grzegorz W. Kołodko, którego plan – Strategia dla Polski – był zakwestionowaniem terapii szokowej. Sam Kołodko był prezentowany wówczas jako anty-Balcerowicz, a w swoje strategii proponował terapię bez szoku.
Do historii przeszedł też Jerzy Hausner – ale raczej nie za sprawą sukcesu programu, ile dzięki determinacji, z jaką próbował go wprowadzić. Na początku również korzystał z kryzysowego napędu, pomagała bardzo trudna sytuacja w finansach publicznych (odziedziczona z kolei po AWS-UW) i stagnacja w gospodarce. Ale politycznego paliwa zaczynało brakować wprost proporcjonalnie do poprawiającej się koniunktury, i tylko niewielką część planu Hausnera wdrożono w życie.