W odcinku siódmym cyklu podcastów "Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie oczyma prezesa Wiesława Rozłuckiego" Szymon Glonek pyta o rozwój w latach 2000 – 2006. Rozmowa dotyczy kontraktów terminowych na pierwszych spółkach (2001) oraz kontraktach terminowych na WIG20 (od 2002). Wiesław Rozłucki opowiada o debiucie pierwszej zagranicznej spółki — Banku Austria. A także jakie zmiany przyniosło wdrożenie systemu Warset.

Jak powstawał Warset?

Przygotowywaliśmy się do tego kilka lat. Sama procedura konkursu ofert jest dosyć skomplikowana. Spółka Skarbu Państwa jest zawsze pod czujnym okiem całego rynku. Proces wyboru dostawcy jest bardzo skomplikowany. Zwłaszcza że w latach dziewięćdziesiątych było wiele przetargów kontrowersyjnych, często po wyborze dostawcy nieudanych. Opinia publiczna bardzo patrzyła na to, żeby wszystko było przeprowadzone prawidłowo. Szczególnie systemy informatyczne, komputerowe, to były wrażliwe społecznie tematy. Zawsze doszukiwano się różnych elementów korupcyjnych – mówi Wiesław Rozłucki.

Dlaczego myślał Pan o odejściu z funkcji prezesa GPW?

Intensywna praca nad powstaniem Giełdy zaczęła się w styczniu 90 roku, więc w roku dwa tysiące, dwa tysiące pierwszym, to już minęło 10 lat. Praca prezesa giełdy jest niezwykle stresująca. U mnie nie było tak zwanego wypalenia zawodowego. Do dzisiaj kibicuje Giełdzie, śledzę nie tylko notowania giełdowe, ale też prace obecnego zarządu. Więc to nie było zmęczenie giełdą, ale stres, który się odbija na zdrowiu, to ma znaczenie – dodaje Rozłucki.

Giełda warszawska zawsze kreowała potrzeby rynku. Ponieważ mieliśmy doskonałe relacje z innymi rozwiniętymi rynkami, wiedzieliśmy, co powinno nas czekać w przyszłości. Wiedza Giełdy, Krajowego Depozytu była większa niż pozostałych uczestników rynku, do czego powinniśmy dążyć w przyszłości – komentuje Wiesław Rozłucki.