Nowe zasady poszukiwania zabytków powinny wejść w życie 1 maja br., ale posłowie koalicji rządzącej chcą ich uchylenia. Poszukiwacze liczą na weto prezydenta.
Ludzi, którzy z detektorami hobbystycznie poszukują ukrytych w ziemi przedmiotów, jest w Polsce, według różnych szacunków, od 100 tys. do 250 tys. Rok temu udało im się doprowadzić, po latach starań, do korzystnej zmiany ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz.U. z 2023 r. poz. 1904), która ma wejść w życie 1 maja. Poseł Jarosław Sachajko (Kukiz’15) udzielił na YouTubie wywiadu dla Polskiego Związku Eksploratorów, skupiającego pasjonatów poszukiwań. Wyjaśnił, jak do zmiany przepisów doszło.
– Paweł Kukiz jest przyjacielem Jacka Wielgusa (prezes PZE – red.). Spotkaliśmy się i Jacek mówi, że jest jakiś problem z tą ustawą, ponieważ ona nie idzie, bo już było bardzo dużo spotkań, a jednocześnie nie ma efektów tych spotkań. No i rok temu postanowiliśmy napisać wspólny projekt – mówił poseł Sachajko.
Przyjęta 13 lipca 2023 r. ustawa, która ma wejść w życie już 1 maja br., zmieniła przepisy regulujące prowadzenie amatorskich poszukiwań zabytków przy użyciu urządzeń technicznych i elektronicznych. W miejsce wydawanych przez konserwatorów zabytków pozwoleń wprowadziła zgłoszenia, których poszukiwacze mieliby dokonywać za pomocą aplikacji, której zresztą do dziś nie ma. Konserwatorzy nie dostali możliwości sprzeciwu. Każde odnalezienie zabytku dużej wartości ma być nagradzane pieniędzmi. Dziś jest to możliwe tylko przy przypadkowym odkryciu. Nowelizacja określa kategorie obszarów, które ze względu na swoje znaczenie historyczne są objęte zakazem prowadzenia poszukiwań. Jego złamanie będzie przestępstwem zagrożonym karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Podobnie niedopełnienie obowiązku zgłoszenia.
Projekt poselski popierało poprzednie kierownictwo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Spodziewano się, że uproszczenie formalności zachęci do zgłaszania poszukiwań, które obecnie w większości są nielegalne.
– Albo dalej będziemy patrzeć przez palce na to, że rocznie ok. 100 tys. wyjść na poszukiwania jest poza systemem, albo idziemy w kierunku legalizowana wszystkiego i zabezpieczania w ten sposób dziedzictwa archeologicznego. Dziedzictwa, na którym zależy tym środowiskom, które były zaniepokojone i odezwały się w tej sprawie – mówił na posiedzeniu sejmowej komisji ówczesny wiceminister kultury Jarosław Sellin.
Przybędzie łowców skarbów
Te zaniepokojone środowiska to Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich, Konferencja Dziekanów i Dyrektorów Wydziałów i Instytutów Archeologii Akademickiej czy działająca przy poprzednim ministrze kultury Rada ds. Ochrony Zabytków.
– Nowelizacja z lipca 2023 r. uwzględnia tylko interes amatorskich poszukiwaczy zabytków. Zniesienie obowiązku uzyskania pozwolenia jest pozbawieniem państwa kontroli nad poszukiwaniem zabytków. Zwłaszcza że zlikwidowano również obowiązek posiadania zgody właściciela terenu na prowadzenie poszukiwań. Z uwagi na to, że zdobycie zgody jest często najtrudniejszym warunkiem do spełnienia, złagodzenie wymagań może spowodować pokusę składania fałszywych oświadczeń o jej posiadaniu – mówi dr hab. Marcin Danielewski, profesor UAM, Wydział Archeologii, SNAP. I dodaje, że archeolog prowadzący badania naukowe nadal będzie musiał po 1 maja uzyskiwać pozwolenie na poszukiwania.
Naukowcy obawiają się też zmiany systemu nagród za odkrycia.
– Pieniądze będzie można dostać za każdy znaleziony zabytek o szczególnej wartości historycznej, artystycznej lub naukowej. Naszym zdaniem to uruchomi wyścig po skarby. Z nagrodami wiąże się kolejna istotna kwestia, która budzi nasz sprzeciw. Chodzi o koszty, jakie będzie musiało ponieść państwo w związku z przyjęciem tej ustawy. Szacunki są bardzo rożne: od 500 mln zł do pond 6 mld zł – dodaje prof. Danielewski.
Grupa posłów koalicji rządzącej, w tym minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, złożyła w sejmie projekt ustawy uchylającej nowelę z 13 lipca 2023 r. Gdyby udało się ją uchwalić i prezydent by ją podpisał, to przyjęte przez poprzednią ekipę rządzącą przepisy nie zaczęłyby w ogóle obowiązywać. Projekt został skierowany do pierwszego czytania w komisji kultury i środków przekazu. Zaktywizowało to hobbystów. PZE zbiera podpisy pod petycją, apelując do prezydenta Dudy o zawetowanie procedowanej ustawy.
– Ułatwienie poszukiwań amatorom narusza, w ocenie części środowiska archeologów, ich interesy i dlatego są im przeciwni. Zabiegaliśmy o zniesienie pozwoleń, by uwolnić się od uznaniowości urzędników i przewlekłości tych procedur. Osobiście na pozwolenie czekam już przez ponad rok i już trzeci raz odwołuję się od warunków poszukiwań, które są niemożliwe do spełnienia – tłumaczy Paweł Kozłowski z PZE.
Zdaniem Polskiego Związku Eksploratorów trudności z uzyskiwaniem pozwoleń powodują, że tylko 1 proc. poszukiwaczy o nie występuje. Kontrola państwa nad poszukiwaniem zabytków jest więc iluzoryczna. Zgłoszenia dałyby wiarygodne dane o tym, kto, gdzie poszukuje i co znajduje
Zdaniem związku trudności z uzyskiwaniem pozwoleń powodują, że tylko 1 proc. poszukiwaczy o nie występuje. Kontrola państwa nad poszukiwaniem zabytków jest więc iluzoryczna. Zgłoszenia dałyby wiarygodne dane o tym, kto, gdzie poszukuje i co znajduje.
Eksploratorzy za demagogiczny uznają argument, że przyznawanie nagród pieniężnych uruchomi lawinę poszukiwań. Dziś większość odkryć jest, w ich opinii, przypadkowa, a nagrodę pieniężną można dostać tylko za znaleziska o dużej wartości archeologicznej, których jest bardzo mało. Minister kultury przyznaje rocznie kilka takich nagród, po kilka tysięcy złotych każda. Nowe zasady, w ocenie PZE, zniosłyby uznaniowość urzędników.
– Mogłyby też skończyć z patologicznym klasyfikowaniem przez nich przedmiotów, których wartość jest jedynie kolekcjonerska, jako zabytki. Być może dyskusję nad ochroną zabytków powinniśmy rozpocząć od ustalenia tego, co jest zabytkiem, a co nim nie jest. Dziś nie jest to jednoznaczne i tu może tkwić geneza sporu między poszukiwaczami amatorami a naukowcami – zastanawia się Paweł Kozłowski. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt przed I czytaniem w Sejmie