Jeszcze w tym roku do Sejmu trafi projekt zmiany wprowadzonego w 2014 r. systemu zarządzania armią - zapowiedział w sobotę szef MON Antoni Macierewicz.

Zmiany w obowiązującym od początku 2014 roku systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi - który wprowadził dwa główne dowództwa w miejsce odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, a Sztab Generalny uczynił ośrodkiem planowania strategicznego, a nie dowodzenia – to jeden z priorytetów obecnego kierownictwa MON. Według ministra Macierewicza obecny system powoduje niejasności co do podziału kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia.

Pytany o plany dotyczące reformy w sobotnim wywiadzie w TVP, szef MON zapowiedział, że "projekt zmiany systemu dowodzenia (armią - PAP) jeszcze w tym roku znajdzie się w polskim Sejmie".

Szef MON zapewnił jednocześnie, że już dziś w polskim wojsku "decyzje płyną z jednego źródła i (...) są skutecznie realizowane". "Udało się na bieżąco koordynować to, co zostało zepsute" - powiedział.

Macierewicz ocenił, że w poprzednich latach "armia była utrzymywana w wewnętrznym paraliżu", m.in. wskutek zablokowania awansów "zarówno niższego personelu oficerskiego, niższych szczebli, jak i wyższych szczebli".

"Szeregowi byli odsyłani, gdy nabywali rzeczywistych zdolności do walki i do bycia znakomitymi żołnierzami (...). Nie było Obrony Terytorialnej, nie było bardzo wielu podstawowych rozwiązań, które trzeba było najpierw wprowadzić, żeby dojść do tego punktu, którym jest system dowodzenia i, jak mówię, on w tym roku zostanie zmieniony" - zapowiedział.

W piątek o planowanych zmianach w systemie kierowania i dowodzenia wojskiem prezydent Andrzej Duda i szef MON rozmawiali z przedstawicielami Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Wprowadzona w 2014 r. reforma powołująca dwa główne dowództwa - generalne i operacyjne - przy jednoczesnej likwidacji dowództw rodzajów sił zbrojnych i zastąpieniu ich inspektoratami budziła sprzeciw PiS; klub tej partii zaskarżył przepisy zmieniające system kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi do TK.

Przygotowany przez MON projekt nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony przewiduje m. in. że Wojska Obrony Terytorialnej będą miały - jako odrębny RSZ - własnego dowódcę.

Macierewicz był w sobotę pytany również m.in. o doniesienia medialne dotyczące intensyfikacji zbrojeń w Rosji. Według informacji podanych w ubiegłym tygodniu przez rosyjski niezależny dziennik "Nowaja Gazieta", środki w tegorocznym budżecie asygnowane w rozdziale "obrona narodowa" wzrosły nawet do 3,9 bln rubli (ok. 62 mld USD). Jest to 24 proc. wydatków rosyjskiego budżetu lub 4,7 proc. PKB. Ministerstwo Finansów wyjaśniło wysokie wydatki na przemysł zbrojeniowy tym, iż konieczne jest pilne spłacenie kredytów przedsiębiorstw tego sektora wykonujących zamówienia państwowe. Firmy te realizują program modernizacji armii zatwierdzony w 2010 roku.

Macierewicz stwierdził w TVP, że "stopień zbrojeń Rosji i agresywności jej działań, zwłaszcza w ostatnim okresie, jest niebywały, niespotykany" i przekroczył "granice normalnej licytacji politycznej". Podkreślił, że choć "Rosji nie należy się bać", to "trzeba być świadomym, że Rosja systematycznie zmierza do destabilizacji Europy, destabilizacji ładu politycznego w Europie".

Szef MON zastrzegł jednocześnie, że "fałszywą jest teza, nieprawdziwą, że NATO nie odpowiada w tej sytuacji, że NATO milczy, że NATO jest bezradne". "Jest dokładnie odwrotnie" - powiedział. Wskazał w tym kontekście m.in. na planowane na styczeń rozmieszczenie w Polsce amerykańskiej brygady pancernej, która - jak ocenił, powołując się na wypowiedź sekretarza obrony USA Asha Cartera - jest "najsilniejszą brygadą pancerną Stanów Zjednoczonych".

W dodatku - podkreślał minister - ostatnie ćwiczenia wojskowe Anakonda pokazały, że USA "są zdolne przesłać, przemieścić odpowiednie siły w ciągu 24 godzin".

"Jeśli ktoś sądzi, że NATO jest bezradne, że Stany Zjednoczone nie są w stanie reagować, że NATO jako całość nie jest w stanie reagować - to jest nieprawda. Zostały podjęte decyzje, o których nikomu się jeszcze nie śniło półtora roku temu, o stałej obecności na terenie Polski i na terenie całej flanki wschodniej z umiejscowieniem dowództwa koordynującego wszystkie te siły w Polsce, w Elblągu - i to budowanego na polskim potencjale oficerskim, na polskim dowództwie dywizyjnym - z bardzo daleką idącą decyzją, że to mają być siły zdolne, jak powiedział Ash Carter, (...) do absolutnie natychmiastowego wejścia do działań bojowych. Naprawdę, takiej odpowiedzi NATO nie udzieliło na agresywne działania rosyjskie nigdy dotąd" - mówił.

Szef MON był też pytany o znaczenie - w kontekście zagrożenia rosyjskiego w najbliższych miesiącach - fiaska negocjacji dotyczących pozyskania przez Polskę śmigłowców Caracal. W odpowiedzi zaznaczył, że śmigłowce, "gdyby doszło do agresji rosyjskiej, nie są najważniejszym elementem w uzbrojeniu polskiej armii; najważniejszym elementem są rozbudowane siły antyrakietowe i zwalczające zagrożenia powietrzne (...), a także sposób dowodzenia".