Mamy dziś dysonans między wyzwaniami zmieniającego się świata i nieprzygotowanym na to społeczeństwem – wskazują eksperci. Przykładem problemu, który to ilustruje, jest dezinformacja. O odporności społecznej oraz o tym, jak ją budować, dyskutowali eksperci podczas dyskusji towarzyszącej prezentacji strategii Fundacji PZU.
Celem nowej strategii Fundacji PZU jest wszechstronny rozwój, wzmocnienie odporności społecznej i wyzwolenie potencjału Polaków. Ma ona cztery filary: kapitał społeczny, edukację, kompetencje przyszłości oraz kulturę.
– Wierzymy, że nowoczesna filantropia opiera się na zrozumieniu potrzeb społecznych i współdziałaniu. Wzmacnianie poczucia bezpieczeństwa, czyli odporności społecznej, w świecie, który stał się tak trudny do przewidzenia, jest w tym momencie fundamentalne – podkreśliła Maia Mazurkiewicz, prezeska Fundacji PZU podczas prezentacji nowej strategii Fundacji.
Trzeba zacząć od młodych
W dyskusji obok prezeski Fundacji PZU wzięli udział: dr hab. Michał Bilewicz, psycholog społeczny, socjolog i publicysta, Filip Konopczyński, analityk regulacji AI i nowych technologii w Ministerstwie Cyfryzacji oraz Jowita Michalska, założycielka i CEO Digital University, Digital European Union Ambassador, Singularity Group Warsaw Chapter Ambassador.
W myśl najprostszej definicji odporność społeczna to zdolność adaptacji społeczeństwa i państwa wobec zagrożeń. Wojna za naszą wschodnią granicą, rozwój technologii i treści, z którymi trzeba uczyć się sobie radzić, a także napięcia społeczne związane z wielokulturowością – m.in. na takie wyzwania stojące przed Polską i polskim społeczeństwem zwracali uwagę uczestnicy debaty.
Jowita Michalska akcentowała, że istotnym elementem budowania odporności społecznej są młodzi ludzie.
– Oni w żaden sposób nie są uczeni, jak budować swoją odporność, a przecież ta indywidualna buduje społeczną. Higiena cyfrowa czy radzenie sobie z fejkami to są umiejętności ultraistotne, bo to jest dzisiaj podstawą życia dzieci. Dlatego właśnie tych umiejętności uczymy w ramach programów edukacyjnych prowadzonych przez fundację – powiedziała.
Drugą ważną sferą, na jaką wskazała, był rynek pracy. Jak zauważyła, większość ludzi ma to samo zajęcie od kilkunastu lat.
– Tymczasem rynek pracy zaczyna się bardzo szybko zmieniać i odporność rozumiana jako przystosowanie do tej zmienności będzie kluczowa – mówiła Jowita Michalska, zauważając, że istnieje tu ogromny dysonans pomiędzy związanymi z tym wyzwaniami a kruchością społeczeństwa.
Zaufanie pomaga walczyć z dezinformacją
Filip Konopczyński wskazywał, że najważniejsze dla zachowania wysokiego poziomu odporności są relacje.
– To nie jest bagatelne. Rozwój sztucznej inteligencji sprawia, że coraz trudniej jest rozpoznać deepfake. Unia Europejska podejmuje działania legislacyjne, ale szansa, że to zjawisko zostanie w ten sposób kompletnie zażegnane moim zdaniem jest nieduża. Tym co działa, jest zaufanie. Zaufanie do osób, które dzielą się z nami treściami w internecie – wskazał. – Natomiast miękkim podbrzuszem każdego społeczeństwa są emocje. Jeżeli wierzymy, że świat jest zły, że nie ma nadziei, że nasze działania nie mają sprawczości, to uwierzymy nawet w najbardziej nierealistycznego fejka – dodał.
Z prowadzonych przez NASK badań dotyczących wpływu technologii cyfrowych na różne obszary życia społecznego wynikają nieoczywiste wnioski. Na przykład, że wcale niekoniecznie orientacja polityczna czy poglądy polityczne decydują o podatności na dezinformację, ale na przykład ilość interakcji do danego przekazu.
Jak mówił Filip Konopczyński, żyjemy w czasach nie jednego, ale wielu kryzysów, co oznacza także kryzys zaufania do wiedzy.
– Moim zdaniem bardzo niebezpieczne jest utrzymywanie tego jeszcze przedkryzysowego modus operandi, w którym możemy zwrócić się do tej czy innej instytucji wiedzy, instytucji publicznej, polityka czy związku wyznaniowego i dostaniemy odpowiedź. Myślę, że uczciwszym postawieniem sprawy jest uznanie, że my pewnych rzeczy nie wiemy, że musimy wspólnie zastanowić się, jak reagować – stwierdził.
Przypomniał też, że zaraz po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie wiele mówiło się o tym, że Polska nie jest gotowa na ten kryzys.
– Ku zaskoczeniu wielu okazało się, że jesteśmy jako społeczeństwo bardzo odporni. Mimo tego że państwo, instytucje publiczne, wiele miesięcy dostosowywały się do tego wyjątkowego trybu, społeczeństwo od razu poradziło sobie świetnie. Jako Polacy mamy pewne naturalne, kulturowe predyspozycje do tego, żeby w sytuacjach kryzysowych reagować dobrze. Problem zaczyna się oczywiście wtedy, kiedy to wymaga większych struktur, organizacji – wskazał.
Maia Mazurkiewicz przekonywała z kolei, że do budowania odporności społecznej nieodzowna jest świadomość emocji, które są wykorzystywane przez siejących dezinformację. Jako przykład wskazała dramatyczny spadek postaw Polaków w stosunku do uciekających przed wojną sąsiadów zza wschodniej granicy, których tak chętnie przyjmowaliśmy w 2022 r.
– Oczywiście na ten spadek wpływa fakt, że żyjemy w niepewnych czasach i w dobie wielu kryzysów, ale również to, że po prostu są operacje wpływu, które działają na emocjach i starają się nas spolaryzować, a „my versus oni” to jest jedna z najczęstszych narracji stosowanych przez tzw. złych aktorów szerzących dezinformację – powiedziała Mazurkiewicz. – Nie jesteśmy w stanie zbudować odporności, jeżeli nie zaakceptujemy tego, że świat się zmienia i że żyjemy w zupełnie innym otoczeniu, niż widzieliśmy jeszcze parę miesięcy temu, i że trzeba wciąż szukać odpowiedzi, jak ja mogę sobie z tym jako człowiek poradzić – opisywała.
Ludzie muszą wierzyć w państwo
A jak w debacie publicznej rozmawiać o możliwej wojnie, żeby wzmacniać, a nie osłabiać naszą odporność społeczną? Zdaniem dr. hab. Michała Bilewicza niezbędne jest wzmocnienie poczucia bezpieczeństwa społeczeństwa.
– Wojna jest takim czynnikiem, który sam w sobie generuje bardzo silnie myślenie spiskowe, podatność na dezinformacje, nieufność ludzi do siebie nawzajem, do państwa, do instytucji. To, że Polacy, nie czekając na państwo, sami się organizują w sytuacjach kryzysowych, wskazuje na pewną odporność społeczeństwa. Ale dobrze jest też, kiedy ludzie mają poczucie, że odporne jest również ich państwo. Nasze ostatnie badania pokazują, że ważne jest nie tylko to, czy państwo będzie odporne, ale czy ludzie wierzą, że takie będzie. I tego najbardziej nam dzisiaj brakuje. Ludzie muszą być przekonani, że jesteśmy odporni na kryzysy – podkreślał dr hab. Michał Bilewicz.
Jak dodał, z badań wynika też, że w tych społeczeństwach, które są bardziej odporne, w dużo mniejszym stopniu rozpowszechniają się teorie spiskowe.
– Po prostu poczucie, że społeczeństwo sobie poradzi, uodparniania na wszelkie teorie spiskowe – puentował.
Zwrócił także uwagę na toksyczny wpływ mediów społecznościowych, które mogą być źródłem informacji budzących lęk. Dlatego chociażby świadome korzystanie z telefonu komórkowego może pomóc zwiększyć odporność.