Rośnie grono zwolenników byłej premier i głównego gracza pomarańczowej rewolucji. Jest ona w pierwszej czwórce polityków o najwyższym poparciu.
Po rewolucji godności ogłoszono jej koniec. Majdan ją wybuczał, gdy po zwolnieniu z kolonii karnej przyjechała do stolicy mercedesem klasy G. W wyborach prezydenckich zdobyła ledwie 13 proc. głosów, a w parlamentarnych jej partia cudem przekroczyła próg wyborczy. Dziś Julia Tymoszenko małymi krokami wraca do gry o najważniejsze stanowiska w państwie.
Wraz z pogłębiającą się wojną na górze, rozczarowaniem Ukraińców słabnącą hrywną, rosnącymi cenami gazu i brakiem widocznych postępów w wojnie z korupcją była premier i więzień polityczny Wiktora Janukowycza odbudowuje swoją pozycję. Z nowym wizerunkiem (niedawno rozpuściła swój słynny warkocz) i sprawdzonym, populistycznym repertuarem zamierza rzucić wyzwanie swojemu przeciwnikowi z czasów po pomarańczowej rewolucji – prezydentowi Petrowi Poroszence.
– Tymoszenko jest w pierwszej czwórce polityków o najwyższym poparciu obok Poroszenki, gubernatora Odessy Micheila Saakaszwilego i mera Lwowa Andrija Sadowego. Przeciwnicy zaczynają to dostrzegać – ocenia technolog polityczny i były doradca Wiktora Juszczenki Wołodymyr Fesenko. – Tymoszenko jest jedyną siłą polityczną, która mogłaby skorzystać na przedterminowych wyborach – dodaje politolog Jewhen Mahda.
Według jednej z wersji w otoczeniu liderki Batkiwszczyny jest rozważany nawet wariant próby wykorzystania narastającej frustracji Ukraińców do wymuszenia jednoczesnych przedterminowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Do tego trzeba by jednak zmusić Poroszenkę do podania się do dymisji, co przy jego przywiązaniu do urzędu brzmi dziś jak political fiction.
Na Ukrainie głównym hasłem Tymoszenko pozostaje walka z korupcją i demonstrowanie zrozumienia dla każdej z grup, która nie czerpie korzyści z porewolucyjnych zmian. We wtorek przemawiała pod Radą Najwyższą do rolników, którzy swój protest określają mianem agrarnego minimajdanu. Równolegle buduje forum antykorupcyjne, które jest strukturą podobną do popularnej inicjatywy Micheila Saakaszwilego.
Batkiwszczyna niemal od czasu stworzenia drugiego gabinetu Jaceniuka po wyborach parlamentarnych w 2014 r. gra na dwóch fortepianach. Z jednej strony podpisała umowę koalicyjną. Z drugiej jej przedstawiciele nie weszli do rządu, co pozwala Tymoszenko otwarcie i zdecydowanie krytykować własny rząd. Grając rolę wewnątrzkoalicyjnej opozycji, partia zaczęła odzyskiwać poparcie, a była premier – intuicję polityczną, przytępioną w trakcie pobytu w więzieniu za czasów Janukowycza.
Równocześnie Julia Tymoszenko aktywnie lansuje swój powrót na scenę polityczną za granicą. Kilka dni temu wraz z byłym szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wałentynem Naływajczenką przebywała w Stanach Zjednoczonych. Tymoszenko doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważne jest zdobycie poparcia Amerykanów. Na razie jednak Waszyngton stawia na obecne władze, obawiając się ekspremier. Spośród oficjeli spotkała się z nią tylko Victoria Nuland z Departamentu Stanu, która z urzędu spotyka się niemal ze wszystkimi gośćmi znad Dniepru. Nie bez znaczenia w tym kontekście są niezłe relacje, które łączyły ją z Kremlem w czasie pełnienia urzędu premiera.
O amerykańskie błogosławieństwo lub co najmniej życzliwą neutralność warto się jednak starać. Tajemnicą poliszynela jest fakt konsultowania przez Kijów wielu decyzji z ambasadorem USA w Kijowie Geoffreyem Pyattem. Jedną z przyczyn przedłużającego się sporu o nowy rząd są naciski dyplomaty, by nowym premierem została obecna minister finansów Natalija Jareśko, była dyplomatka Departamentu Stanu, a w latach 1992–1995 szefowa sekcji gospodarczej ambasady USA.
W polityce wewnętrznej Tymoszenko jest graczem niezbędnym do wyjścia z obecnego pata politycznego. Bez jej głosów trudno będzie wymienić niepopularnego szefa rządu Arsenija Jaceniuka. Aby tego dokonać, potrzeba zgody samego Jaceniuka (w lutym wygrał głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności, a zgodnie z prawem taki wniosek można zgłosić tylko raz na półrocze) i co najmniej 226 deputowanych. Z tego powodu liderka Batkiwszczyny bierze udział we wszystkich kluczowych rozmowach o nowej koalicji i nowym gabinecie.
Na dziś nikt jej nie proponuje stanowiska premiera. A ona sama na tym etapie o nie bynajmniej nie walczy. Doskonale zdaje sobie sprawę, że krajem nie tylko kieruje premier kamikadze, jak sam o sobie mówił Jaceniuk, ale i parlament kamikadze, z którego wielu deputowanych po kolejnych wyborach zniknie. – Tymoszenko czuje, że lepiej poczekać i postarać się o sukces w wyborach prezydenckich. Dlatego nie stara się specjalnie o stanowisko premiera – komentuje Fesenko.
Jej głównym hasłem wyborczym pozostaje walka z korupcją