W Parlamencie Europejskim pytano gdzie jest Donald Tusk. Nieobecność szefa Rady Europejskiej podczas debaty poświęconej uchodźcom została skrytykowana przez szefów socjalistów i liberałów. W obronę wziął go szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Ale czy ta obrona była szczera?

"Nie ma tego, który odpowiada za opóźnienia w reakcji europejskiej na problem" - powiedział przewodniczący socjalistów Gianni Pittela i obarczył Donalda Tuska winą za brak działań w sprawie kryzysu. Wtórował mu szef liberałów Guy Verhofstadt. "Powinien być na sali. Wiem, że jest na Bliskim Wschodzie, ale on powinien przede wszystkim rozmawiać z unijnymi krajami i zająć się tworzeniem polityki azylowej. To jest jego zadanie" - mówił szef liberałów. Donalda Tuska tłumaczył Jean-Claude Juncker. "Nie należy go krytykować. Konsultowałem z nim swoje przemówienie. Poza tym jego pobyt w Turcji jest ważniejszy niż obecność na sali podczas debaty" - mówił szef Komisji.

Ta obrona wydaje się dziwna, bo Jean-Claude Juncker i Donald Tusk rywalizują ze sobą, a w sprawie uchodźców mają odmienne zdania. Możliwe jednak, że szefowi Komisji była na rękę nieobecność przewodniczącego Rady. Donald Tusk w przeciwieństwie do Jean-Claude'a Junckera uważa, że unijne kraje powinny mieć swobodę w decydowaniu o tym, ilu uchodźców chcą przyjąć.