Nowicka poinformowała, że projekt oparty jest na trzech filarach.
Po pierwsze, obniży on zawyżone - zdaniem twórców projektu - formalne standardy dotyczące zdatności do spożycia. To one - jak przekonywała Nowicka na konferencji - stanowią jedną z kluczowych barier dla przekazywania żywności ubogim i tym samym odpowiadają za masowe marnotrawstwo żywności. Zgodnie z obowiązującym prawem "bardzo wiele żywności, która wciąż nadaje się do spożycia w sposób bezpieczny dla ludzi, musi być utylizowana" - podkreśliła wicemarszałek Sejmu.
Po drugie, zgodnie z proponowanymi zapisami, sieci handlowe, które przekazywać będą żywność organizacjom pożytku publicznego, uzyskają prawo do odpisów podatkowych. Jak zaznaczyła Nowicka, współpraca sklepów z organizacjami pomocowymi odbywać się będzie na zasadach "pełnej dobrowolności".
Po trzecie, projekt zobowiązuje rząd do prowadzenia obligatoryjnego monitoringu problemu marnowania żywności.
- Polska jest jednym z pięciu krajów, które najbardziej marnują żywność w Europie - podkreśliła Nowicka.
Obecna na konferencji wiceprezeska Federacji Polskich Banków Żywności Magdalena Krajewska zwróciła uwagę, że w Polsce jest 2 mln osób niedożywionych, a jednocześnie masy żywności trafiają na wysypiska śmieci. "Z jednej strony mamy do czynienia z problemem z nadprodukcją żywności, a z drugiej strony - osób, których nie stać nawet na podstawowe produkty żywnościowe" - powiedziała.
Jak zaznaczyła Krajewska, problemu z dystrybucją "każdej ilości żywności" nie mają natomiast organizacje pomocowe.
- Mamy 3 tys. organizacji, które bardzo szybko są w stanie odebrać żywność ze sklepu i przekazać osobom potrzebującym tak, żeby zmieścić się w dacie ważności.
Z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że większość Polaków chciałaby robić zakupy w sklepie, który przekazuje żywność na cele społeczne - dodała.
- Nie stać nas na wyrzucanie żywności na śmietnik, ponieważ mamy bardzo dużo osób, które nie są w stanie zapewnić sobie i swoim rodzinom podstawowego wyżywienia - podkreśliła.
Wicemarszałek Sejmu przekonywała, że problem marnowania żywności oprócz wymiaru społecznego ma także aspekt ekologiczny.
- Przy produkcji żywności produkcja dwutlenku węgla jest ogromna, a potem tę żywność, niewykorzystaną z powodu zawyżonych norm musimy utylizować - zaznaczyła.
Jan i Aneta Kuroniowie, szefowie kuchni, którzy od lat wspierają banki żywności, ocenili, że "projekt idzie w dobrym kierunku" i "powinien on jednoczyć ponad podziałami politycznymi".
Roma Łojewska, prezeska stowarzyszenia społeczników "Ariadna", które zajmuje się pomocą - w tym żywnościową - osobom w trudnej sytuacji życiowej podkreśliła, że zarówno możliwości stowarzyszeń takich jak jej, jak i zapotrzebowanie na żywność, jest dużo wyższe niż to, co dopuszczone przez obowiązujące prawo. Zaapelowała do posłów o przyjęcie tego - jak to określiła - "potrzebnego, koniecznego, niezbędnego projektu".
Zapytana o szanse na przyjęcie projektu przez Sejm jeszcze przed zakończeniem kadencji Nowicka oceniła, iż jest to "kwestia woli politycznej". "Szanse nie są duże, ale są. Wierzę, że się uda" - dodała.