Politycy przed szczytem NATO byli wyjątkowo zgodni, ale po jego zakończeniu różnią się w ocenie efektów spotkania w Newport. Przywódcy NATO zdecydowali o utworzeniu oddziału szybkiego reagowania, tak zwanej szpicy. To oddział liczący około 4-5 tysięcy żołnierzy, który ma stacjonować w krajach na wschodzie NATO. Żołnierze mają w ciągu 2-5 dni być gotowi do działania na wypadek zagrożenia.

Zdaniem wicemarszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka, Polska na szczycie uzyskała duże gwarancje bezpieczeństwa. "Nastąpił przełom" - powiedział Grabarczyk i wskazał na decyzje NATO dotyczące szpicy i zapowiedź, że jej dowództwo znajdzie się na terenie Polski. Zaznaczył, że satysfakcjonuje go zapowiedź gotowości pięciu tysięcy żołnierzy do szybkiej reakcji.
Wyniki szczytu w Walii są absolutnie niezadowalające - odpowiada Ryszard Czarnecki z PiS. Przypomina zapowiedzi polskiego rządu przed wyjazdem na szczyt o dwóch stałych bazach NATO. "To kolejny przykład pustych obietnic PO. Oczywiście mówiąc starym polskim przysłowiem - lepszy rydz niż nic" - zaznaczył polityk PiS.


Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że decyzje NATO są pierwszym krokiem wyprzedzającym działania Władimira Putina. Do tej pory to przywódca Rosji miał inicjatywę wobec krajów Europy. Teraz, w opinii polityka PSL, wojska Sojuszu zyskają na szybkości reagowania. Ludowiec zastanawia się jednak, jak na te decyzje zareaguje Putin.
Krzysztof Gawkowski z SLD uważa jednak, że gwarancje bezpieczeństwa są wciąż niewystarczające. "Nie mamy brygady, dobrze, że jest szpica, ale to nie jest gwarancja bezpieczeństwa na długie lata. To polityka budowania przeświadczenia, że będzie w Polsce bezpieczniej. Może." - odparł polityk SLD.


Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu powiedział, że zapowiedź stacjonowania obcych wojsk w Polsce trudno dobrze oceniać, bo Polska powinna zapewnić sobie bezpieczeństwo innymi metodami między innymi przez większą integrację z Europą Zachodnią. "To jest konieczność - taka sytuacja. Ale jeżeli ktoś się cieszy, że do Polski przyjadą obcy żołnierze, to mnie to bardzo dziwi" - podkreśla Rozenek i porównuje sytuację do okresu zimnej wojny. "Ja mam dobrze w pamięci stacjonujących tu żołnierzy radzieckich, którzy przecież też w ramach Układu Warszawskiego bronili naszej niepodległości i bardzo ciężko było pozbyć się ich z naszego terytorium. Im mniej obcych żołnierzy na terytorium Polski, tym lepiej" - dodał Rozenek.

Prezydencki doradca Tomasz Nałęcz odpiera zarzuty, że NATO, mimo starań Polski, za mało wsparło Ukrainę. Przypomina, że Ukraina nie jest członkiem Sojuszu, a szczyt w Newport zajmował się umocnieniem bezpieczeństwa krajów członkowskich. "Padły zdecydowane deklaracje i były bardzo zdecydowane zachowania" - powiedział Nałęcz.
NATO zdecydowało, że wzmocniony zostanie miedzy innymi stacjonujący w Szczecinie Wielonarodowy Korpus Północ - Wschód. Sojusz postanowił też zwiększyć liczbę ćwiczeń na terenie wschodniej flanki NATO, w tym w Polsce. Większość krajów Sojuszu wbrew oczekiwaniom Polski, nie przychyliła się do propozycji stałych baz na Wschodzie w klasycznym rozumieniu tego słowa.