Związkowcy z policji chcą rozliczyć Komendanta Głównego Marka Działoszyńskiego z dotychczasowej działalności. O liście władz Związku Zawodowego NSZZ Policjantów napisała dziś "Rzeczpospolita"

Rzecznik Komendanta Głównego Mariusz Sokołowski powiedział, że całą sytuacją jest zaskoczony. Podkreśla, że policjanci powinni najpierw omówić kwestie wewnętrzne we własnym gronie, a nie iść z nimi do dziennikarzy.

Związkowcy w liście wymieniają przykłady nieprawidłowości, które - ich zdaniem - zasługują na bardziej stanowczą reakcję ze strony komendanta.

Przewodniczący NSZZ Policjantów w woj. warmińsko-mazurskim Sławomir Koniuszy tłumaczy, że niezrozumiała jest dla związkowców sytuacja w której komendant opolski za romans z podwładną, zamiast ponieść konsekwencje, został nagrodzony wysoką emeryturą. "Nie rozumiem dlaczego komendant główny pozwolił, aby komendant Marzec odszedł zanim zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne? Nie przekonują mnie argumenty, że nagranie nie mogło być wykorzystane i potraktowane jako dowód bo przepisy na to nie zezwalają" - powiedział w Polskim Radiu Sławomir Koniuszy.

Ponadto związkowcy wyliczają szereg innych wpadek policji w ostatnim czasie jak niejasności w oświadczeniach majątkowych czy korupcję przy informatyzacji CEPiK-u (Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców). Wiceprzewodniczący Związku Policjantów Tomasz Krzemieński twierdzi jednak, że pismo związkowców na razie nie jest oficjalnym stanowiskiem całego Związku. Decyzję w tej sprawie zarząd główny podejmie dopiero 12 czerwca. W tym czasie ma dojść także do spotkania związkowców z Markiem Działoszyńskim.

Rzecznik Komendanta Głównego Mariusz Sokołowski twierdzi, że zarzuty związkowców dotyczące CEPiK-u są nieprawdziwe. "Ten kto pisał list zapomniał chyba, że CEPiK nie był tworzony przez policję" - wyjaśnił rzecznik komendanta. Zapewnił jednocześnie że wszystkie nieprawidłowości są przez Marka Działoszyńskiego drobiazgowo rozliczane.