Przez całą historię III Rzeczypospolitej prezydenci Polski byli młodsi niż średnia światowa
Niezależnie od tego, jakie będą ostateczne wyniki wyborów, prezydent wybrany na lata 2020–2025 będzie miał ukończone 48 lat. Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski urodzili się w tym samym 1972 r. 48 lat to przy tym dokładnie średni wiek zwycięzców wyborów prezydenckich w Polsce w latach 1990–2015. Czterokrotnie wybieraliśmy na prezydentów ludzi przed pięćdziesiątką, w tym dwukrotnie Aleksandra Kwaśniewskiego, który w chwili wyboru na pierwszą kadencję miał 40 lat.
Najstarszy w III RP był Bronisław Komorowski, który obejmował najwyższy urząd w państwie jako 58-latek, a w całej historii po 1918 r. pozbawiony faktycznej władzy przewodniczący Rady Państwa PRL Henryk Jabłoński, który opuszczał ten urząd jako 75-latek. Od końca kadencji Wojciecha Jaruzelskiego (miał wtedy 67 lat) wszyscy prezydenci byli młodsi niż średnia światowa i tylko Komorowski w ostatnim roku kadencji przekroczył średnią europejską (1 stycznia 2015 r. miał 62 lata przy średniej europejskiej rzędu 61,9 roku).
Relatywnie młodzi są też kandydaci na prezydenta. Średnia wieku wahała się nad Wisłą od 48,7 roku w 2015 r. do 55,3 roku pięć lat wcześniej.
DGP przeanalizował rok po roku przeciętny wiek światowych przywódców w XX i XXI w. Podliczyliśmy, ile lat mieli poszczególni szefowie niepodległych państw 1 stycznia każdego roku. Braliśmy pod uwagę nominalnych przywódców, niezależnie od ich faktycznej pozycji w państwie (a więc np. w okresie PRL przewodniczących Rady Państwa, a nie partyjnych pierwszych sekretarzy). W przypadku dawnych kolonii brytyjskich, na których czele nominalnie stoi Elżbieta II, braliśmy pod uwagę reprezentujących ją gubernatorów generalnych.
Tendencja jest rosnąca, przywódcy się starzeją. W XX w. świat wchodził z liderami, którzy średnio mieli 50,7 roku, a 1 stycznia 2020 r. byli oni o 13,6 roku starsi. Trend doświadczał też interesujących korekt. Przywódcy młodnieli w przededniu I wojny światowej, w połowie lat 30., gdy doszło do antydemokratycznego zwrotu w wielu krajach świata (Adolf Hitler został głową państwa jako 45-latek, zastępując 86-letniego Paula von Hindenburga), wreszcie na przełomie lat 50. i 60., na fali afrykańskiej dekolonizacji, w trakcie której władzę w nowych państwach przejmowali zwykle młodzi, energiczni przywódcy ruchów niepodległościowych.
Ojcowie niepodległości rządzili potem długie lata, co wpłynęło na stopniowy wzrost średniej wieku w latach 70. i 80. W 1961 r. statystyczny prezydent lub monarcha w Afryce miał 50,4 roku, a w 2020 r. już 64,9 roku. Rosnąca tendencja jest też częściowo efektem odchodzenia od ustroju monarchicznego. Tylko w królestwach zdarza się, by głową państwa było dziecko. Rekordzistą był król Egiptu Fu’ad II, który wstąpił na tron w wieku sześciu miesięcy, a po kolejnym roku został obalony. Mieliśmy też do czynienia z trzyletnimi królami Iraku i Nepalu. Z obecnie panujących władców najmłodszy w chwili objęcia tronu był 18-letni król Mswati III z afrykańskiego Eswatini (dawne Suazi).
W republikach się to nie zdarza. Najmłodszy był 19-letni prezydent Haiti Jean-Claude Duvalier, choć i w tej historii są wątki monarchiczne, bo dyktator objął władzę po śmierci swojego ojca Françoisa. Obecnie tylko dwie głowy państwa mają poniżej 40 lat, choć gdybyśmy brali pod uwagę szefów rządów, trzeba by jeszcze dodać m.in. 33-letniego kanclerza Austrii Sebastiana Kurza i o rok starszą premier Finlandii Sannę Marin. Na drugim biegunie jest 94-letnia Elżbieta II, a wśród republik – rządzący Kamerunem od 1982 r. Paul Biya. Średnio najstarsi byli gubernatorzy generalni Bahamów (74,9 roku) i Barbadosu (74,4 roku). Ten urząd w krajach brytyjskiej Wspólnoty Narodów jest zwykle ukoronowaniem kariery. Najmłodsi byli statystycznie przywódcy Bhutanu (36,9 roku) i Nepalu (38 lat). Bhutan pozostaje monarchią, a Nepal był nią do 2008 r.