Pokazanie kopii karty wyborczej na konferencji prasowej jest przedmiotem naszych wyjaśnień - przekazał w czwartek w Sejmie zastępca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Paweł Szrot.

Szrot odpowiadał na pytanie posłów Koalicji Obywatelskiej ws. podjętych decyzji i zleconych czynności związanych z przygotowaniami do organizacji wyborów prezydenckich. Marcin Kierwiński kierował swoje pytania do premiera Mateusza Morawieckiego. Chciał wiedzieć m.in. jakie są koszty przeprowadzenia wyborów, czy zostały podpisane w tej sprawie umowy oraz czy premier zdaje sobie sprawę, że karty wyborcze są już dostępne w internecie.

Zastępca szefa KPRM powiedział, że Kierwiński otrzyma odpowiedzi na piśmie ws. pytań dotyczących kosztów i zabezpieczeń. "Sprawa, którą pan przytoczył, czyli pokazanie na konferencji prasowej kopii karty wyborczej, jest przedmiotem naszych wyjaśnień" - podkreślił. Zapewnił także, że ws. wyborów nic nie będzie ukrywane i wszystkie informacje będą przekazane opinii publicznej.

Szrot zaznaczył, że premier działa z pełną odpowiedzialnością oraz ze znajomością przepisów prawa na podstawie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.

"Przeprowadzanie wyborów na prezydenta RP w 2020 roku w trybie korespondencyjnym, a nie w trybie tradycyjnym, czyli w lokalach wyborczych w sposób niepowodujący żadnych wątpliwości, wpływa na ograniczenie możliwości zachorowań na COVID-19" - podkreślił.

Wzór pakietu wyborczego zaprezentował w środę na konferencji prasowej kandydat na prezydenta z ramienia Kongresu Nowej Prawicy Stanisław Żółtek. "Polityk twierdzi, że otrzymał taki pakiet do głosowania. Miał go dostać od pracownika jednej z podkrakowskich firm, która otrzymała zlecenie pakowania zestawów wyborczych przed ich rozsyłką" - informuje portal RMF24.pl.

"Osoba ta miała przekazać Żółtkowi taki oryginalny pakiet i informację, że 5 milionów do skompletowania przyjechało do tej firmy ciężarówką i bez żadnego nadzoru miały być one pakowane. Osoba ta miała zdecydować się na wyniesienie zestawu, żeby pokazać, że nikt nie pilnuje pakietów wyborczych" - czytamy dalej.

RMF ustaliło, że Ministerstwo Aktywów Państwowych uznało pakiety za autentyczne. "Co ważne, pakiety wyborcze w świetle prawa jeszcze nimi nie są, bo ustawa wprowadzająca wybory kopertowe jeszcze nie weszła w życie, tak jak rozporządzenie określające wzór kart do głosowania" - przypomina portal.

RMF24.pl przekazuje, że sprawę wycieku pakietu wyborczego ma zbadać Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. "Działań służb domaga się Poczta Polska" - czytamy.