Służby powinny działać zdecydowanie w stosunku do każdego urzędnika państwowego, czy to jest Marian Banaś, Jarosław Gowin, czy posłowie opozycji - uważa wicepremier Jarosław Gowin. Ocenił, że sprawa skuteczności działania służb ws. kamienicy, która należała do Banasia też wymaga wyjaśnienia.

Gowin pytany w czwartek w TVN24 o sprawę Banasia zaznaczył, że jest zaskoczony informacjami dotyczącymi b. ministra finansów, obecnego szefa NIK. Dodał, że wymagają one weryfikacji.

"Jestem tym bardziej zaskoczony, że Marian Banaś jest człowiekiem o wspaniałej biografii w czasach komunizmu, a po 1989 roku zawsze był urzędnikiem państwowym słynącym z bardzo zdecydowanych działań" - powiedział Gowin. Dodał, że zasługi Banasia w walce z mafią vatowską "są nie do zakwestionowania".

Na pytanie, jak to możliwe, "że na prezesa NIK powoływany jest ktoś, kogo oświadczenie majątkowe jest sprawdzane od kilku miesięcy przez służby, człowiek do którego dzwonią sobie gangsterzy i który nie jest przez lata w stanie sprawdzić co dzieje się w kamienicy, która jest jego własnością" Gowin odpowiedział: "Służby powinny działać zdecydowanie w stosunku do każdego urzędnika państwowego, czy to jest Marian Banaś, czy Jarosław Gowin, czy posłowie opozycji".

Gowin był pytany również, czy służby powinny informować o tej sprawie posłów, którzy dokonują wyboru szefa NIK i w przypadku Banasia opowiedzieli się za jego powołaniem na to stanowisko.

"Działania służb powinny być poufne. Gdyby Centralne Biuro Antykorupcyjne, albo Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miały podstawy do tego, żeby wysyłać sygnały ostrzegawcze, myślę, że by to zrobiły" - odpowiedział.

Dodał, że sprawa ta będzie weryfikowana przez służby i ocenił, że "w ciągu paru tygodni poznamy prawdę". "Pewne informacje znamy od tygodnia. Tydzień to jest w tego typu sytuacjach - i jeszcze jeśli chodzi o człowieka o takiej, a nie innej biografii, człowieka który może padać ofiarą rozmaitych prowokacji - to jest to czas zdecydowanie zbyt krótki, by ferować wyroki" - powiedział Gowin.

Zaznaczył, że prezes NIK jest wieloletnim, wysokim urzędnikiem państwowym i jest przedmiotem zainteresowania służb jak każda osoba publiczna. "Jesteśmy poddani pewnej kontroli i także ochronie ze strony służb, w zasadzie nieustającej" - mówił.

Na pytanie, czy w takim razie Banaś nie powinien być informowany o tym, że "coś takiego dzieje się w jego kamienicy" odpowiedział, że "te fakty, czyli sprawa skuteczności działania służb, też wymagają wyjaśnienia".

Z kolei zapytany, czy gdyby wiedział, że oświadczenie majątkowe Banasia jest kontrolowane przez służby zagłosowałby za jego wyborem na prezesa NIK odpowiedział: "Sam fakt, że jego oświadczenie jest kontrolowane nie byłby dla mnie dostatecznym sygnałem alarmowym".

"Przede wszystkim pan prezes Banaś jest człowiekiem o takich standardach, że jeżeliby się pojawiły uzasadnione wątpliwości co do jego oświadczenia majątkowego, jestem pewien, że sam podałby się do dymisji" - zaznaczył.

Wicepremier był pytany także o wtorkową wypowiedź szefa gabinetu premiera Marka Suskiego, który napisał na Twitterze: "Odnośnie Mariana Banasia powiem tyle: nie mam pełnego zaufania do służb. Ani wtedy, ani dzisiaj. Dlatego że tam jest jeszcze mnóstwo ludzi z poprzedniej ekipy".

"Ja mam zaufanie do służb (...). Miałem to zaufanie również wtedy, kiedy na czele np. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stał gen. Bondaryk, bo z definicji mam zaufanie do instytucji demokratycznego państwa" - powiedział. Dopytywany o wypowiedź Suskiego dodał: "pan minister Suski ma prawo do swoich opinii, ja mam prawo do swoich".

"Z tej wypowiedzi ministra Suskiego można by wyciągać wniosek, że zdaniem pana ministra służby powinny być głębiej oczyszczone niż robi to pan minister Kamiński" - powiedział.

"Superwizjer" TVN24 poinformował w sobotę, że Banaś - były minister finansów i nowy szef NIK - wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę położoną w krakowskiej dzielnicy Podgórze. "Superwizjer" podał, że w kamienicy mieści się niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny oraz że w oświadczeniu majątkowym Banaś wpisał, że wynajem kamienicy o powierzchni 400 m.kw. i dwóch mniejszych rocznie przynosi dochód 65 700 zł.

Według "Superwizjera", w 2016 r. Banaś zadeklarował, że sprzeda kamienicę, ale nigdy do tego nie doszło. Umowa przedwstępna - zaznaczyli dziennikarze "Superwizjera" - została jednak odnotowana w dokumentach sądowych. Jak podano, niedoszłym nabywcą jest 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy. Według autorów materiału, Banaś nie wpisał do oświadczenia majątkowego informacji o zabezpieczeniu na hipotece kamienicy na krakowskim Podgórzu dla kredytu na kwotę ponad 2,6 miliona zł przyznanego przez Bank Ochrony Środowiska firmie, w której pracował jego syn.CBA poinformowało, że od kwietnia kontroluje oświadczenia majątkowe Banasia, a kontrola ma się zakończyć w drugiej połowie października.

Banaś mówił w rozmowie z TVP Info, że od kiedy zdecydował się pracować w rządzie, podjął decyzję o sprzedaży kamiennicy. Odnosząc się do niskiej ceny wynajmu kamienicy wskazał, że "można sobie chcieć, ale rynek zupełnie inaczej kształtuje ceny". "Ta niższa cena wzięła się stąd, że ta kamienica miała być kupiona na podstawie umowy przedwstępnej, i w finale później przy rozliczeniu, ta cena miała być wyrównana" – dodał.

Szef NIK zapowiedział, że od piątku 27 września do czasu zakończenia kontroli jego oświadczeń majątkowych prowadzonej przez CBA, uda się na urlop bezpłatny. W oświadczeniu przesłanym PAP Banaś zaznaczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, a obecnie nie jest właścicielem tej nieruchomości. Jak dodał, "materiał odbiera jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia" nie tylko jego, ale również kierowanych przez niego instytucji i zamierza skierować sprawę na drogę sądową.(PAP)(PAP)

autor: Marcin Chomiuk