Sprawa wymaga wyjaśnienia, Marian Banaś postąpił właściwie idąc na urlop - uważa rzecznik rządu Piotr Müller. Stwierdził, że wcześniej nie wykazano okoliczności, które prowadziłyby do odmowy Banasiowi dostępu do informacji niejawnych i teraz też takich dowodów nie ma poza materiałem jednej ze stacji.

"Nie wiem nic, na temat tego, aby prezes Najwyższej Izby Kontroli miał kontakty z osobami z półświatka" - powiedział Müller w czwartek w radiowej Jedynce pytany o artykuł "Rzeczpospolitej", w którym to gazeta pyta o uzyskanie przez Mariana Banasia certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, mimo że w ankiecie bezpieczeństwa osobowego są pytania dotyczące kontaktów z osobami z "półświatka".

"To jest teza jednej z komercyjnych stacji, w związku z tym, nie chcę jej powtarzać do czasu, kiedy nie zostanie to udowodnione" - powiedział rzecznik rządu. Dodał, że prowadzone wcześniej wobec Banasia postępowanie "nie wskazało żadnych okoliczności, które prowadziłyby do konieczności odmówienia dostępu".

"Zakładam, że wtedy takich okoliczności nie znano. Teraz też takich dowodów nie ma, poza materiałem, który został pokazany przez jedną z komercyjnych stacji" - mówił. Müller podkreślił, że sprawa szefa NIK wymaga wyjaśnienia, dlatego też, jak dodał, Marian Banaś "postąpił właściwie przechodząc na urlop bezpłatny na czas wyjaśnienia tych okoliczności".

Müller pytany o to, czy wiadomo, kto będzie kierował NIK na czas urlopu Banasia, odpowiedział, że procedura zastępstw jest określona w przepisach. Podkreślił, że NIK jest instytucją niezależną od rządu, dlatego on, jako rzecznik rządu nie powinien komentować kwestii tego, w jaki sposób NIK powinno regulować kolejność zastępstw.

"Superwizjer" TVN24 poinformował w sobotę, że Banaś - były minister finansów i nowy szef NIK - wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę położoną w krakowskiej dzielnicy Podgórze. "Superwizjer" podał, że w kamienicy mieści się niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny oraz że w oświadczeniu majątkowym Banaś wpisał, że wynajem kamienicy o powierzchni 400 m.kw. i dwóch mniejszych rocznie przynosi dochód 65 700 zł.

Według "Superwizjera", w 2016 r. Banaś zadeklarował, że sprzeda kamienicę, ale nigdy do tego nie doszło. Umowa przedwstępna - zaznaczyli dziennikarze "Superwizjera" - została jednak odnotowana w dokumentach sądowych. Jak podano, niedoszłym nabywcą jest 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy. Według autorów materiału, Banaś nie wpisał do oświadczenia majątkowego informacji o zabezpieczeniu na hipotece kamienicy na krakowskim Podgórzu dla kredytu na kwotę ponad 2,6 miliona zł przyznanego przez Bank Ochrony Środowiska firmie, w której pracował jego syn.

CBA poinformowało, że od kwietnia kontroluje oświadczenia majątkowe Banasia, a kontrola ma się zakończyć w drugiej połowie października.

Banaś mówił w rozmowie z TVP Info, że od kiedy zdecydował się pracować w rządzie, podjął decyzję o sprzedaży kamiennicy. Odnosząc się do niskiej ceny wynajmu kamienicy wskazał, że "można sobie chcieć, ale rynek zupełnie inaczej kształtuje ceny". "Ta niższa cena wzięła się stąd, że ta kamienica miała być kupiona na podstawie umowy przedwstępnej, i w finale później przy rozliczeniu, ta cena miała być wyrównana" – dodał.

Szef NIK zapowiedział, że od piątku 27 września do czasu zakończenia kontroli jego oświadczeń majątkowych prowadzonej przez CBA, uda się na urlop bezpłatny. W oświadczeniu przesłanym PAP Banaś zaznaczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, a obecnie nie jest właścicielem tej nieruchomości. Jak dodał, "materiał odbiera jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia" nie tylko jego, ale również kierowanych przez niego instytucji i zamierza skierować sprawę na drogę sądową. (PAP)

autor: Monika Zdziera