Tak szef BP Tony Hayward zareagował na wiadomość o eksplozji na należącej do koncernu platformie.
Wkrótce po przejęciu steru w British Petroleum (2007 rok – red.) Hayward przedstawił pierwszy priorytet: skupienie się na bezpiecznych i niezawodnych operacjach. Aż do teraz historia jego dokonań nie budziła zastrzeżeń. Większość wskaźników bezpieczeństwa w BP wyraźnie poszła w górę. Dzięki cięciu kosztów finanse również wystrzeliły. Na ironię losu zakrawa fakt, że gdy plama ropy w Zatoce Meksykańskiej się rozrasta, BP doniosło o rekordowych wynikach finansowych za pierwszy kwartał.
Urodzony w 1957 roku Hayward był najstarszym z siedmiorga dzieci, przez co musiał być nad wiek odpowiedzialny. Dorastał w Windsorze na przedmieściach zachodniego Londynu. Po ukończeniu państwowej szkoły średniej poszedł na uniwersytet w Birgmingham, gdzie studiował geologię, a następnie zrobił doktorat w Edynburgu.
Do BP dołączył w 1982 roku zwabiony obietnicami przeżycia przygody. Zaczynał w Aberdeen jako geolog pracujący przy szybie naftowym. Po epizodzie w centrali w Londynie, którą uważał za zatęchłą, stwierdził, że jest odkrywcą. Dlatego uciekł za granicę – najpierw pracował w Chinach, Wietnamie i Mongolii, potem w Kolumbii i Wenezueli.
Zaliczając kolejne szczeble kariery, w 2003 roku Hayward postawił wszystko na jedną kartę, żądając posady szefa sekcji badania i produkcji w BP. Za jego kierownictwa uzyskano imponujący wskaźnik rezerw ropy i gazu. Jego publiczny wizerunek nadal pozostawał w cieniu szefa firmy lorda Browne’a, nazywanego Królem Słońce ze względu na władczy styl zarządzania.
Wreszcie w 2006 roku, podczas spotkania w Houston z załogą sekcji wydobycia, Hayward publicznie zaprotestował przeciwko stylowi zarządzania swojego mentora. W liście do „FT” zaznaczył jednak, że jego atak był samokrytyką, co nie zmieniło faktu, że sygnał został wysłany. Hayward wciąż emanuje entuzjazmem dla branży, a wydobycie ropy naftowej nadal wywołuje w nim ekscytację. Jednak jak twierdzą niektórzy, pod powłoką młodzieńczej pasji kryje się ambicja.
Niektórzy pracownicy amerykańskiego BP uważają, że zmiana, jaka zaszła od czasów Browne’a, jest czysto kosmetyczna, a Haywarda postrzegają przez pryzmat brytyjskiej kultury zarządzania, która nie dość troszczy się o ich bezpieczeństwo. – On wierzy, że „wizerunek BP będzie kształtowany przez skalę, jakość i prędkość naszej odpowiedzi (na katastrofę – red.) i ostatecznie przez to, jak pomyślna będzie ta odpowiedź – powiedział w wywiadzie dla „FT”.
W miarę zbliżania się plamy ropy do wybrzeża kariera Haywarda jest coraz bardziej zagrożona.
© The Financial Times Limited 2010. All Rights Reserved