Uroczystość 70-lecia Mordu Katyńskiego obchodzona z premierami Rosji i Polski mimo, że nie przyniosła przełomu - nie było przeprosin, ujawnienia nowych dokumentów, uznawana jest jednak przez komentatorów za ważne wydarzenie. To pierwszy, niewielki, ale znaczący krok w stosunkach polsko-rosyjskich.

Komorowski: wystąpienie Putina - krok w dobrą stronę, lecz nie przełom

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski uważa, że środowe wystąpienie premiera Rosji Władimira Putina w Lesie Katyńskim było "krokiem w dobrą stronę", ale nie przełomem. "Na przełom przyjdzie jeszcze poczekać, ciężko popracować" - ocenił marszałek.

"Mamy do czynienia z wyraźnym krokiem w dobrą stronę, jeśli chodzi o przezwyciężenie trudnej historii polsko-rosyjskiej i jeśli chodzi o postęp w zakresie rozliczenia systemu komunistycznego, mechanizmów stalinowskich, które zniszczyły nie tylko wiele istnień polskich, ale i rosyjskich" - powiedział Komorowski w środę dziennikarzom w Sejmie.

Zastrzegł jednak, że środowe przemówienie Putina nie przyniosło przełomu. "Na przełom przyjdzie jeszcze ciężko popracować i pewnie poczekać. Jestem pod wrażeniem tego, że niewątpliwie udało się stronie polskiej uzyskać dużo poprzez sam fakt obecności premiera rosyjskiego w spotkaniu z premierem polskim, nad grobami ofiar polskich żołnierzy w Katyniu, co ma wymiar nie tylko symboliczny, ale również i realny politycznie" - podkreślił marszałek.

"Miejmy nadzieję, że słowa pana premiera Putina mówiące o ogromie ofiar rosyjskich zaowocują, że Rosja zacznie bardziej intensywnie przezwyciężać dziedzictwo systemu komunistycznego, rozliczać krwawy okres terroru komunistycznego w stosunku do własnych obywateli" - dodał Komorowski.

Ocenił również, że wystąpienie szefa rosyjskiego rządu w Katyniu było "bardzo ogólnikowe". "Sądzę, że fundamentem takiego właśnie postawienia sprawy, że sama obecność premiera rosyjskiego jest ważnym wydarzeniem, że można niewiele więcej już powiedzieć słowami, wynika chyba z sondaży opinii publicznej rosyjskiej" - mówił marszałek. Jego zdaniem również, z tego samego powodu z ust Putina nie padło w środę słowo "przepraszam".

"Myślę, że pan premier Putin dokładnie przeanalizował sondaże opinii publicznej, które mówią wyraźnie, że rosyjska opinia publiczna chyba tylko w 18 proc. akceptowałaby przepraszanie Polaków za zbrodnię katyńską, a czterdzieści parę procent tego nie akceptuje. Myślę, że pan premier Putin jest troszkę zakładnikiem polityki wewnętrznej rosyjskiej" - ocenił Komorowski.

Zdaniem Komorowskiego, problem postrzegania Stalina będzie zawsze ciążył na relacjach polsko-rosyjskich, ponieważ w Polsce stosunek do Stalina jest i będzie jednoznacznie negatywny, natomiast Rosja ma wciąż problem z tym "jak mówić o ogromie zwycięstwa w 1945 roku, jednocześnie spychając z cokołów Stalina".

"Dla mnie w jakiejś mierze papierkiem lakmusowym głębokości zmian w Rosji będzie to, co zobaczymy 8 maja (w Moskwie - PAP) - czy będą to uroczystości ku czci zmagań wojennych, II wojny światowej od 1941 do 1945 roku, jak zawsze podkreślała to tradycja Rosji Radzieckiej, czy też będzie to przypomnienie zmagań, dramatu wojny, ale i zwycięstwa w wojnie w latach 1939-1945. Wtedy i wizyta pana premiera Putina (1 września ub.r. w Gdańsku - PAP) na Westerplatte nabrałaby dodatkowego, bardzo ciekawego blasku" - dodał marszałek.

"Z punktu widzenia polskich interesów i interesów Europy demokratycznej najważniejsze jest to, czy Rosjanie pójdą dalej w odcinaniu się od korzeni komunistycznych, czego byśmy sobie bardzo życzyli. Niewątpliwie fakt, że nawet w Katyniu ma powstać rosyjska cerkiew prawosławna na grobach ofiar obywateli rosyjskich, nie na polskich, powinna nas skłaniać do refleksji, że jeszcze jest długa droga do pojednania polsko-rosyjskiego, ale na pewno część tej drogi musi przebiegać poprzez relacje Kościołów, tak jak było z Niemcami w latach 60." - podkreślił Komorowski.



Sikorski: obecność Putina - gest w stronę polskiej wrażliwości

Szef dyplomacji Radosław Sikorski ocenił w środę, że obecność premiera Rosji Władimira Putina na uroczystościach w Katyniu jest gestem w stronę polskiej wrażliwości. "I to cieszy" - podkreślił minister.

Jak mówił Sikorski, "wszyscy jesteśmy pod wrażeniem" uroczystości w Katyniu, obecności na niej premiera Rosji, ale przede wszystkim słów premiera Donalda Tuska nad grobami katyńskimi.

"To, że takie spotkanie w Katyniu mogło mieć miejsce jest wynikiem prowadzonej przez rząd Donalda Tuska polityki, ale też wynikiem intensywnej, zakulisowej pracy grupy ds. trudnych" - powiedział szef MSZ wieczorem dziennikarzom w Sejmie.

"Chciałbym w tym miejscu jeszcze raz serdecznie podziękować profesorowi Rotfeldowi, profesorowi Torkunowowi, którzy olbrzymi wkład pracy w to wnieśli" - zaznaczył Sikorski.

Dopytywany, czy jest usatysfakcjonowany wystąpieniem rosyjskiego premiera odpowiedział, że każdy Polak sam uzna, czy jest nim usatysfakcjonowany. "Ale wydaje mi się, że obecność w Katyniu, tak jak obecność na Westerplatte premiera Rosji jest gestem w stronę polskiej wrażliwości. I to cieszy" - podkreślił szef MSZ.

Stasiak: dobrze, że oddano hołd ofiarom, ważna będzie przyszłość

Dobrze, że w Katyniu premierzy Polski i Rosji złożyli hołd ofiarom, ale ważne jest, co teraz nastąpi, czy będą konsekwencje tego wydarzenia - ocenił szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak.

Stasiak podkreślił, że "każdy hołd oddany ofiarom Katynia to coś dobrego i nigdy dosyć o tym, bo to coś niezwykle ważnego".

"Dobrze, że w Katyniu był pan premier Putin, był pan premier Tusk, że złożyli hołd ofiarom Katynia. Mówi się o wejściu na drogę pojednania - to ważne, by tą drogą podążać. Ale ważne jest i to, by na tej drodze były czytelne, wyraziste znaki, czyli np. archiwa, badania, ujawnienie materiałów dotyczących umorzonego śledztwa" - mówił Stasiak. (W 2004 r. Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej umorzyła trwające 14 lat śledztwo; śledczy nie uznali zbrodni katyńskiej za ludobójstwo - PAP).

"Prawda potrzebuje konkretów, prawda wyraża się w konkrecie. Jeżeli będą te konkrety, to będziemy się cieszyć i myślę, że na tym będziemy budowali dobrą przyszłość" - dodał Stasiak. "Jeżeli z tego, co się dzisiaj zdarzyło, co się zdarzy za dwa dni, będzie wynikało coś dobrego - konkretne decyzje i działania, lepsza edukacja, lepsze zrozumienie tego, co się zdarzyło - to dobrze" - podkreślił.

Jak powiedział Stasiak, według badań statystycznych, 47 proc. Rosjan przypisuje zbrodnię katyńską nazistowskim Niemcom. "To znaczy też, jaką drogę trzeba pokonać - sporo pracy do wykonania przed nami. Obyśmy to wykonali i oby prowadziło to do zrozumienia, czym była zbrodnia katyńska" - mówił.

Minister podkreślił, że Katyń jest niezwykle ważny dla Polaków. Jak mówił, "ważny jest także dla Rosjan, ale tak naprawdę ważny jest dla całej Europy, bo mówi o czymś potwornym, strasznym, ale niezwykle ważnym dla tożsamości krajów europejskich".



Nowak: postęp w stosunkach z Rosją, ale to będzie długi proces

07.04. Warszawa (PAP) - Dyrektor Centrum Stosunków Międzynarodowych Bartłomiej Nowak uważa, że środowe rocznicowe uroczystości w Katyniu oznaczają postęp w stosunkach polsko-rosyjskich. Ocenił jednak, że poprawa tych relacji będzie długim procesem, w którym nie należy oczekiwać gwałtownych przełomów.

Nowak podkreślił w rozmowie z PAP, że nie spodziewał się w Katyniu mocniejszych słów, a większe oczekiwania części polskiej opinii publicznej "były błędem". "Premier Rosji Władimir Putin nie bardzo mógł powiedzieć coś więcej; on bardzo uogólnił kwestie zbrodni, ofiar, stalinizmu. Natomiast to jest i tak postęp w stosunku do tego, co było w stosunkach polsko-rosyjskich" - powiedział Nowak.

Według niego zmiany we wzajemnych stosunkach będą następować powoli. "Wydaje się, że to jest taki proces długofalowy, to będą takie drobne kroczki, czasami niewiele znaczące, ale w kategoriach procesu one są ważne" - ocenił.

Nowak dodał, że poprawie stosunków sprzyjają zmiany pokoleniowe widoczne w Rosji. "W Rosji młodsze pokolenie zyskuje na znaczeniu i to już jest widoczne. Ono ma już inny stosunek do przeszłości niż ich rodzice, dziadkowie, z punktu widzenia których - jak kiedyś przecież mówił prezydent Putin - rozpad Związku Radzieckiego był tragedią" - zauważył.

Według Nowaka zachodzi zmiana nastawienia w Rosji, chociaż - jak przypomniał - w sondażu dla TVN prawie połowa Rosjan mówiła, że nie należy przepraszać za Katyń. "Jakaś część żyje w przeświadczeniu, że tej zbrodni dokonali Niemcy" - zaznaczył.

Zdaniem dyrektora CSM Rosja zaczyna dostrzegać, że Polska jest stabilnym i coraz ważniejszym krajem Unii Europejskiej, a nasz kraj potrafi wpływać na politykę wschodnią UE. Przypomniał, że Polska jest współautorem programu Partnerstwa Wschodniego, miała wkład w Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, a gdy były problemy z embargiem na polskie mięso - zablokowała negocjacje nad nowym porozumieniem Unia-Rosja.

"W 2011 Polska będzie przewodniczyć UE, to będzie niezwykle znaczące wydarzenie, Rosji mocno zależy, żeby w dziedzinach ważnych dla niej mieć dobre stosunki w Polską. Rosja świetnie wie, że jeżeli nie podejdzie do problemu naszej wspólnej historii, to tutaj będzie miała pewien kłopot" - powiedział Nowak.

"Polska to też świetnie wie, więc atmosfera się zmieniła i to jest kolejny kroczek do polepszenia stosunków" - dodał.

Jeśli chodzi o udostępnianie archiwów, to - zdaniem Nowaka - strona rosyjska słusznie podnosi, że dużą część dokumentów już przekazała. W dalszym otwieraniu - ocenił - będzie niezwykle ostrożna ze względu na kwestie odszkodowań.

"Putin dziś mówił o zbrodniach stalinizmu zarówno wobec Rosji, jak i wobec Polski. To mi się wydaje nieprzypadkowe. Dlatego, że jeżeli Rosja tutaj wyjdzie za daleko, to po prostu czeka ją potężny problem z odszkodowaniami" - powiedział Nowak.

Rosja - uważa Nowak - "będzie dążyć do uregulowania tego problemu na poziomie politycznym, a nie sądownictwa międzynarodowego".

Nowak zaznaczył też, że długi i stopniowy - jak się spodziewa - proces naprawy stosunków z Rosją, który będzie przebiegał drobnymi krokami, bez widocznych przełomów, może być zakłócony bądź cofnięty z powodów politycznych. "Boję się, że przy jakichś zmianach politycznych, czy w Polsce czy w Rosji, hipotetycznych, przy pogorszeniu atmosfery, co też się zdarzało już w historii, ten proces będzie cofnięty. Jego trzeba niebywale pielęgnować" - uważa.



Pomianowski: W przemówieniu Putina zabrakło nazwiska Stalina

W przemówieniu premiera Rosji Władimira Putina podczas środowych uroczystości w Katyniu zabrakło nazwiska Józefa Stalina, najważniejszego sprawcy mordów NKWD na Polakach i Rosjanach - podkreśla ekspert do spraw Europy Wschodniej prof. Jerzy Pomianowski.

"Putin ani razu nie wymienił nazwiska Józefa Stalina, który był głównym sprawcą nieszczęścia, jakie zdarzyło się nie tylko polskim oficerom, ale także słusznie przez Putina wspomnianym, milionom Rosjan" - powiedział PAP Pomianowski, który działa także w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych (Pomianowski miał uczestniczyć w uroczystościach w Katyniu, jednak nagła choroba zatrzymała go w Krakowie).

Jak podkreślił, niewymienienie Stalina przez rosyjskiego premiera jest "rzeczą zastanawiającą i nie może rekompensować tego fakt, że premier Rosji wspomniał nazwisko drogiego Polakom gen. Władysława Andersa".

Za "więcej niż ważne" Pomianowski uznał sam fakt spotkania Putina i Tuska w Katyniu. "Obawiałem się, że Putin ograniczy się jedynie do samej tylko obecności, ale już fakt wygłoszenia wspólnego z premierem Polski przemówienia nad grobami polskich oficerów i rozstrzelanych w podobnych okolicznościach Rosjan, już to jest wydarzeniem znamiennym, które może mieć swój dalszy ciąg" - mówił profesor.

Z kolei jako "znakomite" określił Pomianowski przemówienie premiera Donalda Tuska. "Uważam za ważną jego powściągliwość i jednocześnie stanowczość z jaką przemawiał" - mówił ekspert. Za "cenne i ważne" uznał także powołanie się Tuska na rosyjskiego pisarza Aleksandra Sołżenicyna jako "jedynego sędziego zbrodni NKWD".

Zwrócił także uwagę, że bardzo dobrym rozwiązaniem w uroczystościach było odprawienie modlitw ekumenicznych. "Nabożeństwo ekumeniczne, od którego rozpoczęła się cała uroczystość, uważam za jeden z najważniejszych dowodów możliwości porozumienia nie tylko między Polakami i Rosjanami, ale między ludźmi różnej wiary. To, że stało się to nad grobami polskich męczenników, polskich oficerów, w obecności przede wszystkim polskiej delegacji i premiera Federacji Rosyjskiej, jest faktem znamiennym" - mówił.



W opinii Pomianowskiego, oczekiwanie na przełom w relacjach polsko-rosyjskich jest przykrą wadą Polaków. "To, co zaszło dzisiaj w Katyniu, było rezultatem nie przełomowych, ale spokojnych i poważnych kroków, jakie m.in. wykonała Grupa ds. Trudnych. Tylko tego rodzaju praca, cierpliwa i niezwracająca uwagi na ciągle ponawiane przeszkody i oszczerstwa ze strony nacjonalistów, z jednej i drugiej strony, może doprowadzić do trwałego pojednania między Rosjanami a Polakami"

"Wiara w przełomy i jakieś nagłe odmiany losów jest rzeczą czczą, daremną i prowadzi do złudzeń, natomiast organiczna praca w tej dziedzinie daje, jak widać, rezultaty" - dodał profesor.

Wajda: to piękny dzień, jestem szczęśliwy, że go dożyłem

To piękny dzień, jestem szczęśliwy, że go dożyłem - powiedział dziennikarzom reżyser "Katynia" Andrzej Wajda po środowych uroczystościach w Lesie Katyńskim upamiętniających polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w 1940 r.

"Usłyszałem od (premiera Rosji Władimira) Putina to, co chciałem usłyszeć. Jego przemówienie bardzo dobrze się zrymowało ze słowami naszego premiera" - ocenił Wajda. Jego zdaniem, sam fakt spotkania w Katyniu jest ważną deklaracją ze strony Putina.

Wyraził też wielkie zadowolenie z faktu, że mógł uczestniczyć w tegorocznych obchodach oraz że rozpoczęły się one od pokazu jego filmu "Katyń" w Moskwie. Telewizja państwowa Rossija zaprezentowała w piątek wieczorem film "Katyń" Andrzeja Wajdy; był to pierwszy pokaz tego obrazu w rosyjskiej telewizji.

Andrzej Wajda podkreślił, że polski premier mówił w Katyniu o otwarciu na pojednanie, co - w ocenie reżysera - oznacza otwarcie na dalsze badania dla historyków, na dalsze poszukiwanie dokumentów.

Reżyser przypomniał, że on też szuka teczki swojego ojca. "Jestem przekonany, że gdzieś jest. Mam nadzieję, że zostanie odnaleziona" - podkreślił. Niedawno Wajda mówił PAP, że jego ojciec był w Starobielsku. "W związku z tym nie mieliśmy pewności, co się z nim stało. Początkowo Niemcy wytworzyli taką atmosferę jakby ta zbrodnia katyńska była dokonana na wszystkich oficerach wziętych do niewoli, ale niekoniecznie to się potwierdziło. Na liście katyńskiej był kapitan Karol Wajda. Mój ojciec miał na imię Jakub, ale myśleliśmy, że a nuż pomylono imię, a nazwisko się zgadza" - relacjonował Wajda. w jego opinii Katyń był zbrodnią bez precedensu, trudną do wyobrażenia.



Mazowiecki: dobrze, że Donald Tusk mówił o pojednaniu

To ważny dzień, dobrze, że premier Donald Tusk mówił o pojednaniu - powiedział w środę dziennikarzom były premier Tadeusz Mazowiecki po zakończeniu środowych uroczystości w Katyniu.

Podczas uroczystości w Lesie Katyńskim premierzy Polski i Rosji, Donald Tusk i Władimir Putin, oddali hołd polskim oficerom zamordowanym przez NKWD oraz Rosjanom, którzy padli ofiarą zbrodni stalinowskich w ramach tzw. Wielkiej Czystki w latach 30.

Zdaniem Mazowieckiego, premier Donald Tusk mówił "o gotowości na otwarcie siebie", na pojednanie. "Ważne słowa, archiwa otworzyć, ale i siebie otworzyć" - mówił były premier.

Odnosząc się do wystąpienia Putina, Tadeusz Mazowiecki ocenił, że nie było to gładkie przemówienie. "To było przemówienie przemyślane i przeżyte" - powiedział. "To, że ze wspólnoty losów polskich i rosyjskich należy wyciągnąć wnioski na przyszłość, to było bardzo przemyślane po stronie Putina. Tu nie było handlu. Bardzo dobrze oceniam wystąpienie Putina. Pokazanie wspólnoty losów i tego, że zobowiązuje ona do pójścia razem naprzód, to dobry krok" - mówił były premier.

Mazowiecki nie uważa, by Putin w swym wystąpieniu za mało mówił o zbrodni wobec Polaków. "Miałem wrażenie, że dość dużo o tym mówił" - ocenił.

Również obecny w Katyniu były prezydent Lech Wałęsa określił środowe uroczystości jako bardzo ważny dzień, choć jeszcze nie przełomowy. "Ale blisko przełomu" - dodał. Były prezydent nie chciał odpowiadać na dalsze pytania dziennikarzy, tłumacząc się tym, że musi bez emocji posłuchać obu przemówień jeszcze raz.



Kurczab-Redlich: zrobiono krok w polityce drobnych kroków ku prawdzie

Wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji, Krystyna Kurczab-Redlich uważa, że uroczystości z udziałem premierów Polski i Rosji, Donalda Tuska i Władimira Putina w Katyniu, to "ważny krok w polityce drobnych kroków ku prawdzie".

Ale na razie nie należy się spodziewać w tej dziedzinie przełomu - dodała.

Krystyna Kurczab-Redlich w rozmowie z PAP oceniła, że na uroczystościach w Katyniu Władimir Putin pokazał, że "jest znakomitym showmanem, świetnie przygotowanym do uczestnictwa w spektaklach". Zdaniem dziennikarki jego przemówienie "było piękne, można by było nawet powiedzieć, że wzruszające", jednak zabrakło w nim kilku elementów.

"Putin nie wskazał, kto jest winien temu, że w katyńskiej ziemi leżą tysiące i Polaków, i Rosjan. Mówił: +wspólna pamięć i wstyd+. I na tym zakończył. Wstyd - za co? Mówił o tym, że represje niszczyły ludzi różnych narodowości, że miały obudzić strach, że jesteśmy zobowiązani pamiętać. Wszystko w porządku, tylko dlaczego? Kto doprowadził do tych straszliwych zbrodni? To nie padło" - zauważyła Kurczab-Redlich.

Dziennikarka zaznaczyła jednak, że nie oczekiwała w przemówieniu Putina słowa "przepraszam". "Mówiąc je musiałby za bardzo przekroczyć to, co dotychczas reprezentował" - stwierdziła Kurczab-Redlich. Dodała jednak, że gdy premier Rosji mówił o historycznej sprawiedliwości, to miała nadzieję, że w następnym zdaniu powie, że Rosja udostępni historykom rosyjskim i polskim archiwa dotyczące zbrodni stalinowskich, w tym zbrodni katyńskiej. "Ale tego też nie powiedział" - podkreśliła.

Przebieg uroczystości z udziałem premierów Polski Rosji w Katyniu Kurczab-Redlich oceniła pozytywnie. Jej zdaniem "został zrobiony pewien krok w polityce drobnych kroków ku prawdzie".

"Ale na tym na razie musimy poprzestać. Nie należy na razie się spodziewać, że nastąpi jakiś przełom. Nie nazwałabym tego przełomem. Nazwałabym to, co się dziś zdarzyło, ważnym historycznie momentem, który może kiedyś doprowadzić do ujawnienia prawdy wobec Rosjan" - skomentowała Kurczab-Redlich. Jej zdaniem Putin zaprosił Tuska do Katynia "może nie tyle nawet ze względu na Polaków i Polskę", ale z powodu tego, że Polska jest krajem, który ma coraz mocniejszą pozycję w Unii Europejskiej.

"Jest to podkreślenie roli Polski w tej ogólnoświatowej grze i to jest dla nas bardzo ważne" - uważa Krystyna Kurczab-Redlich.



Handzlik: obecność Putina w Katyniu - krok ku pojednaniu

Prezydencki minister Mariusz Handzlik ocenił w środę, iż obecność premierów Polski Donalda Tuska i Rosji Władimira Putina na uroczystościach katyńskich to "krok ku polsko-rosyjskiemu pojednaniu"

"To ważne wydarzenie dla stosunków polsko-rosyjskich" - podkreślił Handzlik w rozmowie z PAP, odnosząc się do uroczystości w Lesie Katyńskim upamiętniających polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w 1940 r.

Zdaniem prezydenckiego ministra, obecność w Katyniu premierów Polski i Rosji, a szczególnie Putina, podkreślają znaczenie oczekiwań strony polskiej wobec rosyjskiej w sprawie upamiętnienie polskich ofiar mordu katyńskiego, ale też zwrócenia uwagi na rosyjskie ofiary reżimu stalinowskiego.

"Ważny gest, który jest krokiem ku pojednaniu polsko-rosyjskiemu opartemu na mówieniu prawdy o mordzie katyńskim" - powiedział Handzlik.

Tusk i Putin oddali hołd polskim oficerom zamordowanym przez NKWD w Katyniu; upamiętnili też Rosjan, którzy na terenie Lasu Katyńskiego padli ofiarą zbrodni stalinowskich w ramach tzw. Wielkiej Czystki w latach 30.

"Przed tymi grobami, przed ludźmi, którzy przyszli tutaj uczcić pamięć swoich bliskich można byłoby powiedzieć: zapomnijmy o wszystkim, ale to byłoby dwulicowe. Jesteśmy zobowiązani, żeby zachować pamięć o przeszłości i będziemy to robić, niezależnie jak gorzka jest prawda" - mówił Putin w czasie uroczystości w Lesie Katyńskim.

Polski premier podkreślił: "Pamiętamy o zbrodni i o jej ofiarach. Pamiętamy o zbrodni popełnionej na ludziach, a także o zbrodni, którą próbowano wykonać na całym narodzie. Pamiętamy o tych, którzy oddali życie tu i w wielu innych miejscach w całej sowieckiej Rosji".



Żelichowski: spotkanie Tuska i Putina w Katyniu daje szansę na pojednanie

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że obecność premierów Polski i Rosji na uroczystościach upamiętniających pomordowanych w Katyniu jest krokiem w dobrą stronę i daje szansę na zbudowanie pojednania pomiędzy obu krajami.

Żelichowski ocenił w rozmowie z PAP, że każdy, kto sądził, iż podczas środowych uroczystości Rosjanie będą się kajać, był naiwny. "Osobiście wolałbym, aby padły inne słowa, jak +przepraszam+, ale będąc realistą, nie oczekiwałem tego, bo wiedziałem, że na tym etapie jest to niemożliwe" - podkreślił.

Według niego najważniejsze w obecnym momencie jest to, że dwa narody: polski i rosyjski rozpoczęły ze sobą trudną rozmowę i chcą dojść do porozumienia. "Wola pojednania jest po obu stronach i teraz należy budować mosty" - dodał.

Podkreślił, że liczy, iż Polakom uda się wypracować porozumienie z Rosjanami, tak jak udało się to z Niemcami.

Zdaniem szefa klubu PSL Rosjanie w ostatnim czasie uczynili wiele dobrych kroków w stronę porozumienia między obu krajami. Pierwszym - jak mówił - był przyjazd premiera Rosji Władimira Putina na gdańskie obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej w ubiegłym roku, drugim było zaproszenie od Putina dla Tuska do wspólnego udziału w uroczystościach w Katyniu.

"Teraz po słowach i gestach możemy oczekiwać, że ten proces (pojednania) będzie nabierał tempa" - mówił.

"Natomiast, jeśli nasi różni wojownicy zaczną machać szabelkami i krzyczeć, że im za mało, to może zniszczyć delikatna nitkę porozumienia, bo Rosjanie mają swoją dumę" - zaznaczył Żelichowski.

Dodał, że na twarzy Putina podczas uroczystości w Katyniu zauważył wyraźne oznaki wzruszenia. "Może dobrze zagrał, ale ja widziałem wzruszenie" - powiedział.

Podczas środowych uroczystości w Lesie Katyńskim premierzy Polski i Rosji - Donald Tusk i Władimir Putin - oddali hołd polskim oficerom zamordowanym przez NKWD oraz Rosjanom, którzy padli ofiarą zbrodni stalinowskich w ramach tzw. Wielkiej Czystki w latach 30.



Kostrzewa-Zorbas: wypowiedź Putina - postęp, ale nie w kategoriach historycznych

Politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas uważa, że wystąpienie premiera Rosji Władimira Putina podczas uroczystości w Katyniu to postęp w porównaniu z tym, jak Rosja przez ostatnie lata traktowała zbrodnię katyńską.

Kostrzewa-Zorbas powiedział PAP, że wystąpienie Putina to postęp w porównaniu z czasem od końca lat 90. do dziś. Jego zdaniem, w tym okresie Rosja cofała się od prawdy i zbliżała do stanowiska sowieckiego jeszcze sprzed czasów Michaiła Gorbaczowa. "To stanowisko, zgodnie z którym nie wiadomo kto dokonał zbrodni, i nie wiadomo czy ktoś w ogóle dokonał zbrodni, znalazło swój wyraz w niesławnym piśmie do Trybunału w Strasburgu" - wyjaśnił.

W piśmie strony rosyjskiej - odpowiedzi na skargę jaką w Europejskim Trybunale Praw Człowieka złożyli członkowie rodzin polskich oficerów zamordowanych w Katyniu - ani razu nie użyto słowa "zbrodnia", ani "mord", napisano jedynie o "sprawie" lub "zdarzeniu katyńskim". Rehabilitacja zamordowanych nie jest w nim przewidywana, gdyż - jak tłumaczyli Rosjanie - nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono. Nie ma nawet pewności - napisał rosyjski rząd - czy Polaków rozstrzelano.

Zdaniem politologa takie podejście - poddawanie wszystkiego w wątpliwość, zaprzeczanie, albo wprost obwinianie III Rzeszy o zbrodnię katyńską, spychanie odpowiedzialności z jednego totalitaryzmu na drugi - dominowało w ostatnich latach. "Na tym tle wypowiedź Putina jest pozytywna" - ocenił.

Według Kostrzewy-Zorbasa w wystąpieniu rosyjskiego premiera podczas uroczystości brakowało kilku ważnych elementów, które powinny się tam znaleźć, i które - jak dodał - były oczekiwane przez "zwolenników pełnej prawdy" - nie tylko w Polsce, ale i Rosji, i innych krajach postsowieckich.

"Mam na myśli potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow, a właściwie Hitler-Stalin i agresji na Polskę we wrześniu 1939 r., a następnie okupacji połowy II Rzeczypospolitej. Z tych wydarzeń wzięła się zbrodnia katyńska, nie byłoby jej gdyby nie ten pakt, wkroczenie do Polski 17 września, okupacja, branie Polaków i obywateli innych narodowości w niewolę, wywożenie, a na końcu mordowanie" - argumentował Kostrzewa-Zorbas.

Podkreślił, że zbrodnia katyńska była dla tych, którzy w niej zginęli ostatnim, a dla Polski jednym z wielu, aktów długiego ciągu zbrodni. "Trzeba o nich wszystkich powiedzieć, bo tak - przez pełną prawdę - prowadzi droga do pełnego pojednania" - podsumował.