Syryjscy rebelianci, wspierani przez Turcję, rozpoczęli w sobotę rano szturm na miasteczko Dabik w prowincji Aleppo na północy Syrii, które jest opanowane przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) i ma dla nich ogromne symboliczne znaczenie.

O tym, że rebelianci posuwają się w stronę Dabiku poinformował w sobotę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

Rebeliancki dowódca, na którego powołuje się Reuters, powiedział, że bojowników, którzy rozpoczęli atak na Dabik, wspierają tureckie samoloty i czołgi. Potwierdziły to wojskowe źródła tureckie, które poinformowały o bombardowaniu lotniczym i artyleryjskim pozycji IS.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie podało, że w wyniku prowadzonej ofensywy rebelianci zajęli już miejscowości Irszaf i Ghajtun, co oznacza, że Dabik i pobliskie dwukrotnie większe miasto Suran zostały odcięte przez rebeliantów od południa od reszty terytoriów opanowanych przez Państwo Islamskie.

Według Obserwatorium, w Dabiku stacjonuje ok. 1,2 tys. bojowników IS.

Dla wyznawców islamu miasteczko jest miejscem ostatecznej bitwy niewiernych z wojskami Mahometa, w której siły Zachodu poniosą klęskę. Po niej ma nastąpić koniec świata i sąd ostateczny. Bitwa ta, mająca nastąpić nieuchronnie i niedługo, zajmuje centralne miejsce w ideologii Państwa Islamskiego; stąd jego główny propagandowy magazyn anglojęzyczny nosi właśnie tytuł "Dabik" ("Dabiq").

Ostatnio w internetowym magazynie al-Naba propagandyści IS podali, że nadchodząca bitwa o Dabik między nimi a rebeliantami wspieranymi przez Turcję nie będzie jeszcze tym ostatecznym starciem, o którym mówi muzułmańska tradycja. (PAP)