Doniesienia o materiałach wybuchowych we wraku Tu-154M mogły mieć na celu sprowokowanie Jarosława Kaczyńskiego lub - wprost przeciwnie - być wymierzone w premiera Donalda Tuska - stwierdziła w RMF FM Jadwiga Staniszkis.

Według Staniszkis wczorajsze słowa prezesa PiS "być może są zbyt jednoznaczne, ale jeżeli być może, i być może cała ta operacja miała właśnie na celu sprowokowanie takich słów. W tym sensie, że przeciek, który poszedł do "Rzeczpospolitej" bardzo jednoznaczny, ten krzyczący tytuł, i włączenie tego problemu do konferencji zespołu, która miała dotyczyć czegoś innego".

Fałszywy przeciek do "Rzeczpospolitej" mógł też zostać wypuszczony przez ludzi, którzy chcieli osłabić premiera Donalda Tuska. W rozmowie z RMF FM Staniszkis twierdzi, że ostatnio można zaobserwować próby "ściągnięcia Tuska na tylne siedzenie po pierwsze, żeby jego słowa nie denerwowały rynków finansowych, i środowiska, które na tym tracą wolą ludzi bardziej profesjonalnych, ale te same środowiska nie chcą wypromować PiS-u i Kaczyńskiego. W związku z tym ponieważ demokracja, media, notowania wynoszą PiS, być może, i to też jest tylko hipoteza, chodziło o zbudowanie takiej chwiejnej równowagi i ściągnięcie Kaczyńskiego".

Kto mógłby skorzystać na takiej równowadze sił? Staniszkis tłumaczy, że byliby to "ludzie z zewnątrz establishmentu, Platformy, Rostowski, Belka, Budzanowski, Rosati, ludzie, którzy się snują, którzy nie mówią rzeczy zbyt ryzykownych, na przykład w kwestii euro".