Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili spotkał się w niedzielę wieczorem w Warszawie z Ukraińcami pracującymi w Polsce. Zapowiedział, że w poniedziałek rusza w dalszą podróż, nie ujawnił, dokąd.

"Podróżuję teraz po Europie, potem jadę na Ukrainę" – powiedział po spotkaniu. "Wyjeżdżam jutro" – odpowiedział dziennikarzom na pytanie, jak długo pozostanie w Polsce, nie powiedział, dokąd.

"Mam wsparcie milionów Ukraińców, nie sądzę, by jakikolwiek ukraiński uzurpator mógł ignorować opinię milionów Ukraińców" – dodał Saakaszwili, którego prezydent Ukrainy Petro Poroszenko pozbawił ukraińskiego obywatelstwa.

Saakaszwili, któremu podczas spotkania towarzyszyła posłanka PiS Małgorzata Gosiewska, mówił, że w podróży z USA nie spotkały go żadne problemy.

Dziesiątkom Ukraińców, z których nie wszyscy zmieścili się w zapewnionej przez organizatorów sali – jedno z pytań zadano przez mikrofon wystawiony za okno – mówił o perspektywach rozwoju Ukrainy i koniecznych do tego warunkach prawnych, podatkowych i organizacyjnych.

Saakaszwili po złożeniu prezydentury w Gruzji, aby uniknąć procesów sądowych za nadużycia władzy, wyjechał z kraju najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki. W 2015 r. otrzymał ukraiński paszport i został gubernatorem obwodu odeskiego.

Stosunki między Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji złożył urząd gubernatora, oskarżając prezydenta Ukrainy o popieranie klanów korupcyjnych. Pod koniec lipca Saakaszwili został przez Poroszenkę pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa - jedynego, jakie posiadał.

W piątek media poinformowały, że prokuratura generalna Gruzji zwróciła się do "kompetentnych organów" w Polsce w związku z wizytą Saakaszwilego i że wszczęto wszystkie odpowiednie przewidziane prawem procedury. Nie wyjaśniono, czy chodzi o prośbę o zatrzymanie lub ekstradycję byłego prezydenta.

Na Saakaszwilim, jednym z przywódców "rewolucji róż" i trzecim prezydencie Gruzji, ciążą zarzuty m.in. dotyczące stłumienia protestów w Tbilisi w 2007 roku i przekroczenia pełnomocnictw. Polityk, który opuścił Gruzję w 2013 r., odpiera te zarzuty jako motywowane politycznie.