Pogłębienie dialogu polsko-ukraińskiego ma być głównym tematem rozmów prowadzonych w środę przez szefa MSZ Ukrainy Pawło Klimkina w Warszawie. Ukraiński minister ma się spotkać m.in. z szefem polskiego MSZ Witoldem Waszczykowskim oraz z prezydentem Andrzejem Dudą.

Przed południem w Pałacu na Wodzie w warszawskich Łazienkach Klimkin ma się spotkać z szefem polskiej dyplomacji Witoldem Waszczykowskim. Po południu zaplanowano tam konferencję z udziałem obu ministrów.

Klimkin i Waszczykowski mają też m.in. wziąć udział w uroczystej inauguracji Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Jak zauważył dyrektor biura rzecznika prasowego MSZ Jakub Wawrzyniak, Forum, które stanowi ważną platformę bilateralnej współpracy, zbiera się pierwszy raz po ponad trzyletniej przerwie.

Podczas jednodniowego pobytu w Polsce Klimkin ma się też spotkać z prezydentem Andrzejem Dudą. Szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski poinformował PAP, że Andrzej Duda odbędzie z Pawło Klimkinem "krótką, kurtuazyjną rozmowę" poświęconą m.in. stosunkom polsko-ukraińskim oraz sytuacji we wschodniej Ukrainie. Według informacji podanych przez MSZ, z Klimkinem spotka się również prezydencki minister Krzysztof Szczerski oraz marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

Jak przekazał PAP Wawrzyniak, głównym tematem środowych spotkań będzie "dalszy rozwój współpracy w ramach polsko-ukraińskiego partnerstwa strategicznego". Poruszone zostaną ponadto kwestie europejskie oraz polityka bezpieczeństwa.

Waszczykowski zapowiedział rychłą wizytę Klimkina w Polsce 1 marca w Kijowie, który odwiedzał razem z szefem brytyjskiej dyplomacji Borisem Johnsonem. Mówił wtedy, że spotkanie w Warszawie będzie okazją do poruszenia m.in. kwestii bilateralnych.

W ostatnich miesiącach na Ukrainie doszło do serii aktów wandalizmu wymierzonych w polskie pomniki i miejsca pamięci. We Lwowie pomazano farbą pomnik zamordowanych przez hitlerowców w 1941 roku profesorów lwowskich oraz w taki sam sposób sprofanowano pomnik polskich ofiar zbrodni w miejscowości Podkamień w obwodzie lwowskim. W obu miejscach pojawił się napis "Śmierć Lachom". W Podkamieniu na krzyżu namalowano swastykę. Wcześniej zdewastowano pomnik Polaków zamordowanych w Hucie Pieniackiej, polski cmentarz wojenny w Bykowni pod Kijowem oraz obrzucono farbą polski konsulat we Lwowie.

Według części urzędników ukraińskich, akty wandalizmu wymierzone w polskie miejsca pamięci na Ukrainie i ukraińskie w Polsce mogą mieć charakter zewnętrznych prowokacji, służących podkopaniu stosunków polsko-ukraińskich. W tym samym czasie, w którym w polskiej części cmentarza w Bykowni pojawił się napis "SS Hałyczyna (SS Galizien)", w ukraińskiej jego części napisano "OUN-UPA ku...a".

W poniedziałek ukraińskie władze zapobiegły próbie zablokowania przejścia granicznego z Polską przez grupę osób, które zamierzały domagać się od rządu w Warszawie obrony praw polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie. Według informacji przekazanych przez gubernatora obwodu lwowskiego Ołeha Syniutkę, ludzie ci przyznali się, że zostali wynajęci do zablokowania przejścia i nie byli etnicznymi Polakami. Wcześniej w ukraińskich sieciach społecznościowych i w mediach opublikowano zdjęcia autobusu, którym jechali rzekomi Polacy, a także transparenty, jakie wieźli na akcję. "Polska, pomoc swoim braciom" i "Polsko - pomóż swoim braciam!" - głosiły napisy łamaną polszczyzną.

Incydenty skierowane przeciwko polskim miejscom pamięci zostały potępione przez ukraińskie władze, a ślady dewastacji - usunięte. Prowadzone są również śledztwa mające na celu ustalenie sprawców aktów wandalizmu. Polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiedziało konsultacje ze stroną ukraińską, dotyczące skuteczniejszej ochrony miejsc pamięci narodowej w obu krajach.

W styczniu pomiędzy Polską a Ukrainą doszło również do scysji na tle, wydanego przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy, zakazu wjazdu na ukraińskie terytorium dla prezydenta Przemyśla Roberta Chomy.

Choma w połowie stycznie br. był zaproszony do konsulatu RP we Lwowie na spotkanie opłatkowo-noworoczne, nie został jednak wpuszczony na Ukrainę. Prezydent Przemyśla napisał w oświadczeniu, że wręczona mu na granicy decyzja o zakazie wjazdu na teren Ukrainy "nie zawiera żadnych wyjaśnień dotyczących powodów wydania zakazu, który obowiązuje do czasu odwołania".

Rzeczniczka Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Ołena Hitlanska oświadczyła wówczas, że prezydent Przemyśla został uznany za persona non grata w związku z jego "działalnością antyukraińską", wyrażającą się m.in. w "popieraniu przez niego marszów antyukraińskich". Zakaz wydany przez SBU miał obowiązywać przez pięć lat.

Wiceszef MSZ Jan Dziedziczak oświadczył w końcówce stycznia, że jeśli Ukraina nie cofnie zakazu wjazdu dla prezydenta Przemyśla, trudno będzie wyobrazić sobie dalszą współpracę między dwoma krajami na dotychczasowych warunkach. Dodał, że Polska uznaje decyzję władz ukraińskich w tej sprawie za nieprzyjazną.

Pod koniec stycznia SBU poinformowała zaś, że anulowała zakaz wjazdu do tego kraju dla prezydenta Przemyśla. Rzeczniczka SBU tłumaczyła wówczas, że SBU podjęła decyzję o wycofaniu zakazu wjazdu, gdyż Robert Choma potępił marsze antyukraińskie w jego mieście. "Pan Choma oficjalnie powiedział, że potępia te marsze antyukraińskie, które były w Przemyślu" - podkreśliła. Według źródeł PAP, w ukraińskim parlamencie polecenie cofnięcia zakazu wydał prezydent Petro Poroszenko. Do jego decyzji przyczynić miała się z kolei interwencja ze strony Kancelarii Prezydenta RP, która była w stałym kontakcie z ambasadą Ukrainy w Polsce i administracją prezydenta Ukrainy.

27 stycznia ambasador Deszczyca tłumaczył, że decyzja o zakazie wjazdu Chomy na Ukrainę to była "pomyłka techniczna". "Decyzja o zakazie wjazdu dla pana prezydenta Przemyśla Roberta Chomy została wycofana. Prezydent został o tym poinformowany. Zrobiłem to osobiście, dzisiaj z nim rozmawiałem. Pan prezydent (Choma) może wjeżdżać Ukrainę" - mówił wówczas Deszczyca. (PAP)